Strony
SCMMusicPlayer.init("{'skin':'skins/aquaPink/skin.css','playback':{'autostart':'false','shuffle':'false','volume':'50'},'playlist':[{'title':'One direction- One thing','url':'http://www.youtube.com/watch?v=Y1xs_xPb46M'},{'title':'One direction- More than this','url':'http://www.youtube.com/watch?v=b-RQIN3wo5U'},{'title':'One direction- What makes you beautiful','url':'http://www.youtube.com/watch?v=QJO3ROT-A4E'},{'title':'One direction- Gotta be you','url':'http://www.youtube.com/watch?v=nvfejaHz-o0'},{'title':'One direction- Stole my heart','url':'http://www.youtube.com/watch?v=Mh3vk2GMXgc'},{'title':'One direction- Moments','url':'http://www.youtube.com/watch?v=_bEHipb2SNw'},{'title':'One direction- Tel me a lie','url':'http://www.youtube.com/watch?v=ujuyIFvHqdM'}],'placement':'top','showplaylist':'false'}");
niedziela, 30 września 2012
Zaina
Mój mózg pochłonięty był oglądaniem jakiś arabskich seriali, które ani troszkę mnie nie bawiły. Były jak Zayn, dokładnie jak on. Pełno osób chodziło po ekranie w czarnych włosach i czekoladowych tęczówkach, które podbiły moje serce. Przypomniało mi się jego pierwsze spojrzenie, jak zatonęłam w jego paczałakach, nieziemskich oczach, które skrywały coś czego nie mogłam pojąc. Teraz już mam tego świadomość, miłość do mnie. Do tej pory nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, która pieści serce miłością. Pierwsze spotkanie z Zayne było czymś w stylu tysięcy motylków w brzuchu, które i tak doznawałam przy każdym jego dotknięciu. Przy jego ciemnych ustach lekko muskających moje, oddechu, który czułam na swoim policzku, perfum, które robiły z moich nóg watę, włosów, ułożonych jak najlepiej i oczywiście jego ogromnego torsu bez, którego nie mogłam żyć. Kochałam tego wariata, tego mojego kochanego wariata. Dowodem naszej miłości był właśnie Javadd. Miał mi on w pełni przypominać Zayna, na zawsze, forever. Javadd był cząstką , który w pełni mnie oddawała. Chwyciłam ręką brzuch i lekko go pogłaskałam, czując kopnięcie, które nasilało się z minuty na minutę. Zignorowałam to i poszłam poskładać pranie. Odłożyłam kubek z herbatą i poszłam w kierunku sypialni trzymając wielki kosz ubrań. Po drodze kilka bluzek Zayna opadło mi na schodach, schyliłam się po nie i nie mogłam wytrzymać z bólu, Skurcze były tak mocne, że opadłam na schody, chwytając komórkę w dłoń. Na wyświetlaczu widniał jako pierwszy numer Zayna.
Wykręciłam i czekałam cicho jęcząc do słuchawki:
-Halo, kochanie?
-Zayn, dobrze, że Cię słyszę, musisz przyjechać do domu. Przerwałam, ból odebrał mi mowę.
-Lena, co się stało?
-To już!- wybełkotałam
-Co już? Leno jaśniej.
-Ja rodzę! -wykrzyczałam do komórki
-Bożę, Lena już jadę. Będę jak najszybciej. Moja siostra jest w Londynie, zawiezie Cię do szpitala. Ja dotrę później, Leno daj radę! Boże chłopaki to już- wykrzyczał.
-Zayn, ał, ał nie dam rady. Okropnie mnie boli, o oł wody mi odeszły.
-Lena, już jestem w samochodzie, a Liam dzwoni do mojej siostry. Mieszka niedaleko, wiec zaraz będzie. Przyj i głęboko oddychaj- słyszałam głos Harrego.
-A co robię! Styles
-Skurcze jeszcze bardziej się nasiliły i były coraz częściej, co 5 min.
Po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Powiedziałam-otwarte, do cholery! W drzwiach ukazała się postać brunetki bardzo podobnej do Zayna. Domyśliła się, że to Donya:
-Boż, co ci się stało, czekaj pomogę Ci wstać. Jacie tak to jest jak mój braciszek zapłodni kogoś. No widzisz taka nasza krew, każde dziecko naszego taty było duże, a Zayn to też facet, czyli odziedziczył to po ojcu.
-Możesz mi pomóc! Ja tu jestem! i rodzę!
-Już, już!
Jechałyśmy tak szybko jak tylko się dało i do najbliższego szpitala. Po nie spełnia 10 min. skurczów co 2 min. Donya oddała mnie w ręce specjalistów, którzy od razu przewieźli mnie na salę. Zdziwiło mnie to, że nie na porodówkę, tylko na położniczą. Zaczęli robić mi przeróżne badania, kiedy ja tak strasznie cierpiałam. Zrobiło mi się lepiej, kiedy usłyszałam Zayna rozkazującego lekarzowi aby natychmiastowo zawiózł mnie na porodówkę. Po chwili już tam byłam, z Zaynem u boku. Kazali mi mocno przeć. Zayn pomagał mi, jakby normalnie się na tym znał. Po niespełna 2h usłyszałam lekarza, mówiącego: Widzę główkę, ostatnie mocne pchnięcie i ...Z resztek sił wzięłam oddech i zaczęłam przeć . Usłyszałam tylko płacz dziecka i słowa lekarza: Mają państwo córeczkę, gratuluję. Ładny ma głos!
-Odziedziczyła po tacie- powiedział dumnie Zayn- Lena mamy córeczkę- to była ostatnia rzecz, którą usłyszałam.
***Zayn***
Lena powoli zamykała oczy, a z oddali słychać było przeraźliwe pikanie. Myślałem, że ją stracę, że to będzie koniec nas, naszej miłości.
-Proszę Pana, proszę opuścić salę, musimy reanimować.
Wyszedłem ze łzami w oczach na korytarz. Nic mnie teraz nie interesowało, ominąłem tłum reporterów i usiadłem obok moich przyjaciół.
-Zayn, zayn co się stało? Co z Leną? zapytała moja mama, która przyjechała w międzyczasie- synku, co się dzieje?
-Mamo, Lena, Lena, ona straciła przytomność. Reanimują ją- powiedziałem przytulając się do mamy.
-Zayn, nie płacz obiecuję Ci, że wszystko będzie dobrze. A przynajmniej urodziła?
-Mamo, mam córeczkę- powiedziałem z lekką radością.
-Ale miał być Javadd- powiedział oschle tato.
-Jak możesz mu teraz takie coś mówić, nie widzisz jaki jest załamany?
Nagle podeszła do mnie pielęgniarka trzymając moją córeczkę. Chwyciłem ją i poczułem to, poczułem, że jestem ojcem, że mam dziecko. Wszyscy gratulowali mi tak pięknego dziecka. Przypominała mi Lenę, ale i tak wszyscy mówili, że podobna jest do mnie. Po 1h przyszedł lekarz i poprosił mnie na stronę:
-CO, z Leną, co z moją narzeczoną?
-Zapewniam pana, że to była tylko chwilka słabości i żyje, i chce żeby pan przyszedł.
-Nie wierzę, naprawdę?
-Tak, proszę, oto dokumenty do podpisania.
Wziąłem te papiery i przytuliłem mocno lekarza. Chwyciłem małą w ręce i poszedłem do wskazanej przez lekarza sali. Lena leżała tam cała sina. Podeszłem do łóżka i pokazałem jej nasz dorobek. Nasz skarb, słoneczko. Lena uśmiechnęła się do mnie mówiąc:
-Pocałuj mnie, bo nie wytrzymam!
Musnąłem jej delikatne usta, zmieniając to w namiętny pocałunek. Niestety przerwała nam mała, która zaczęła się śmiać.
-Już ją pokochałem, zobacz jak się szczerzy-powiedziałem do Leny.
-Uśmiech po tatusiu, normalnie identycznie się szczerzycie i te czekoladowe tęczówki. Normalnie żeńska werwa CIEBIE.
-To się ma w genach, umiemy robić ładne dzieci.
-Nie zaprzeczam.
-Może zrobimy całą armię?!- wypaliłem
-Może nie całaą armię , ale dwójkę to tak. Co tam masz w ręku?
-A to jakieś papiery co mamy wypełnić.
-No to dawaj!
Chwilkę tak odpowiadaliśmy na te nadzwyczajne pytania, kiedy zetknęliśmy się z : Imię dziecka.
-Leno, ja wiem jak ją możemy nazwać.
-Jak kochanie?
-Piękna, czyli po arabsku Zaina.
-Tak jak ty tylko w wersji żeńskiej, bo przecież ty tak masz na imię- piękny.
-Wiem, ale ona jest piękniejsza nawet ode mnie. Czysta Zaina Malik.
-Jak ja Cię kocham Malik!
-A ja Ciebie Calder!
10min. później
Czemu ona tak ryczy?-zapytałem
-Może jest głodna?- odpowiedziała Lena
-Okey, to gdzie butelka?
-Jaka butelka, nie ma butelki, dziecko karmi się piersią.
-Co jaką piersią, piersi są tylko moje.
-No, musisz się podzielić z Zainą, żeby przestała płakać.
-No dobraaa niech Ci będzie.
Lena lekko odchuliła koszulę, wykładając ze stanika pierś, którą następnie Zaina zaczęła ssac.
-Boże, jak to łaskocze, ja się chyba nie przyzwyczaję.
-Jak ja Ci tak robiłem, to Cię nie łaskotało!
-Zayn! ty to robiłeś 9 miesięcy temu. A poza tym moje jęki wtedy chyba wskazywały na to, że mi się bardzooo podobało.
-To czemu mówisz, że ona robi to lepiej?!
-Ja nic takiego nie powiedziałam, po prostu mnie to boli, bo bardzo mocno mi je ssie.
-Współczuję.
-Teraz to się zrobiłeś miły!- powiedziałam z poważną miną.
-No co taki mam charakter.
Naszą kłótnię przerwał specjalista w fartuchu. Chciał upewnić się, czy wszystko w porządku:
-Dzień dobry.- powiedziałam wkładając pierś z powrotem do stanika.
-Witam, przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku i powiedzieć co nie co , jak postępować z dzieckiem itd.
-Miło pana widzieć- powiedział lekko wkurzony Zayn.
-No więc tak, jutro będzie mogła Pani już z dzieckiem wyjść ze szpitala...
-Prze doktora, przed porodem, jak mieliśmy ten wypadek to mówiliście, że dziecko będzie miało wadę serca.
-No, tak, jak pan widzi- chwycił kartę zdrowia- Zaina jest zdrowa, o ile mi wiadomo wcześniejsze badania wykonywał lekarz bez doświadczenia, który i tak już został zwolniony.
-Bogu dzięki- wysapał Zayn- Może Pan kontynuować.
-Dobrze, poród przeszedł pomyślnie. Dziecko nie odrzuca białka, więc może pani karmić ją piersią. Proszę nie wychodzić z dzieckiem do 8 tygodnia, występuje zagrożenie zapalenia płuc.
-Przepraszam,a kiedy Lenie, tam na dole wszystko wróci do normy- powiedział podnosząc moją koszulę.
-Zayn!- powiedziałam śmiejąc się.
-No,może to potrwać nawet do 2 tygodni, max 1 miesiąc.
-Cooo? tak długo mam czekać?!
Lekarz tylko wybuchł śmiechem i wyszedł z sali. Zostawiając nas znowu samych z małą Panną Malik.
niedziela, 23 września 2012
Live while we're young
***Zayn***
Lena cały wieczór zajęta była paplaniną. No, bo przecież, gdy spotka się z dziewczynami to zawsze ciężko je od siebie odciągnąć. Teraz to była jeszcze gorsza sytuacja, bo nie widziały się miesiąc. Ja natomiast siedziałem z chłopakami wpatrując się uważnie w kufel piwa stojący przede mną. Zastanawiałem się nad tym o czym mam gadać z moimi kumplami. Wszystko już przerobiliśmy. Może zapytam kiedy trasa? Nie, przecież wiem. Może Liama jak było w Grecji? Słyszałem to 100 razy. Nw, może zapytam o dolewkę? Mają pełne kufly. Jednym okrzykiem zwołałem chłopaków do naszego basenu. Tam zawsze rozmowa się rozkręca, telewizor, barek, no i kilka tajemniczych czasopism. Czego jeszcze potrzeba? Wskoczyliśmy do wody, pomimo tego, że nie umiałem pływać. Szybko sobie to przypomniałem, gdy zacząłem się topić. Niall szybko podał mi materac, na który natychmiastowo się przedostałem. Rozmowa się ciągnęła, gadaliśmy o sporcie i tylko o nim. Nie wiem czy to był dobry pomysł, ale jakoś gości musiałem zabawić. Trapiło mnie tylko to czy Lenie spodoba się ten wieczór, w końcu to jej urodziny.Tylko, że dzisiaj ode mnie nic nie dostała. Jej samochód był już po naprawie, wiec mogła nim jeździć. Ale nic ode mnie nie dostała. Nagle przypomniałem sobie o prezencie tak wyjątkowym, którego nie dałem jej wtedy. Wyskoczyłem z wody i pobiegłem mokry do sypialni . Wyjąłem z szuflady dwa bilety do jej ulubionego ciepłego kraju, do Hiszpani. Było to jedno z jej marzeń, o którym bardzo często mi opowiadała. Tak, więc kupiłem jej bilet. Ale termin jest już za dwa dni, wiec muszę jej to już dzisiaj dać. Wysuszyłem się, ubrałem i uczesałem. Następnie wziąłem dwie kartki i podążyłem w kierunku salonu. Lena właśnie wstawała od stołu, by pójść do kibelka, ale ja jej przeszkodziłem:
-Leno, czekaj, mam dla Ciebie prezent!
-Zayn, znowu coś dla mnie masz? Skąd ty bierzesz te pieniądze?
-Przecież pracuję, wydam każde pieniądze, by zobaczyć, że jesteś szczęśliwa.
-Oh, Zayn tak bardzo Cię kocham!
-Dobraa, to teraz czas na prezent. A więc jedziemy pojutrze do Hiszpanii, zawsze chciałaś tam pojechać.
W tym momencie Lena aż podskoczyła ze szczęścia zalewając się łzami. Poszła nawet do drugiego pokoju, wszystko spowodowane było szokiem. Płacząc jeszcze powiedziała:
-Kochanie, dziękuję Ci, nie wierzę w to, ale dziękuję. Zawsze marzyłam o tym wyjeździe. A szczególnie, z ukochaną osobą w moim życiu.
-Leno jesteś moim skarbem, moim płomykiem nadziei.
Podniosłem ją do góry i zrobiłem piruet. Nie była ona już taka lekka jak 7 miesięcy temu, ale jeszcze jakoś dawałem radę. Nagle ni stąd, ni z zowąd wybiegli chłopacy trzymając w dłoni róże. Każdy po kolei wręczał je mojej solenizantce, życząc z całego serca przede wszystkim zdrowia.
Dwa miesiące później
***Lena***
Kiedyś w końcu musiałam wyprawić pępkowe. Zaprosiłam dziewczyny i tylko dziewczyny. Zayn miał zająć się chłopakami. Urządziłam małe przyjątko, tak aby chociaż troszkę odczuć, że jestem w ciąży. Dziewczyny nie odpuściły sobie z prezentami, chociaż i tak mnie nie interesowało co się w nich znajduje.Nie zależało mi zbytnio na tym, chciałam tylko, by przyszły, a nie pół wieczoru spędzić na rozpakowywaniu prezentów. Tuż po chwili pomaszerowałam do kuchni w celu zaoferowaniu gościom jakiegoś wina. Na bladzie leżała karteczka z napisem :Leno, otwórz lodówkę! Taka niespodzianka ode mnie/ Zayn. Jednym ruchem otworzyłam dość pojemny sprzęt wyjmując z niej masywny tort. Odkryłam wieczko i ...zaniemówiłam. Tort przypominał kształtem wózek z dzieckiem w środku. Dookoła widniał napis: Nasz mały Javadd. Sam zrobiłem! Byłam pod wielkim wrażeniem, co Zayn jest dla mnie w stanie zrobić. Nie miałam pojęcia, że Zayn umie upiec tort, a co dopiero taki tort. Chwyciłam małą tackę położyłam na niej ów tort i wino po czym podążyłam w kierunku salonu. Akurat przerwałam dziewczyną rozmowę dotyczącą właśnie mnie:
-Ej Kate jak myślisz skąd Zayn bierze te pieniądze,bo cały czas coś tej naszej Lenie kupuje- Danielle.
-No, chyba nie kradnie. Ja chyba wiem ile Louis zarabia, Zayn tyle samo. Wątpię, że byłoby go stać na tak wiele.
I właśnie na te słowa weszłam ja z miną czerwoną ze złości. Chciałam normalnie wybić im te słowa z głów. Jak one mogły coś takiego w ogóle powiedzieć. Ja nie nie śmiałabym tak powiedzieć o ich chłopakach a one? Byłam na nie strasznie wkurzona! Na szczęście (dla nich) szybko opanowałam złość. Kto by się spodziewał że nagle do domu wkroczy Zayn z chłopakami. Miało być tak pięknie i cicho a oni wszystko zepsuli. TOTALNA DEMOLKA! Zaczęli wariować! Wszystko co napotkali na swojej drodze rozwalali! Na szczęście szybko opanowałam sytuację. Chwyciłam Zayna za bluzę i wyprowadziłam. Podobnie zrobiłam z resztą chłopaków. Dziewczyny tylko spoglądały na mnie z otwartymi gębami. Cisza, nie trwała długo, bo chłopacy zaczęli dobijać się do drzwi. Co ich opętało dzisiaj? Jakiś plan Zayna, by było śmiesznie? Ja już tego o co kaman? Nie wiem co oni brali? Kurde, teraz tylko marzyłam, żeby przestali walić w te cholerne drzwi. Przez te moje hormony buzujące w głowie otworzyłam wrota i ze spokojem ich wpuściłam. Tylko, że Zayn stał prze de mną z rękoma z tyłu. Nagle pobiegł za dom, przychodząc s powrotem z wózkiem dla dziecka:
-I to się nazywają pępkowe, a nie granie w szachy. Kurde Lena, nie jesteś jeszcze starą babcią z domu starców. A one to kto? grono szachistów, omawiacie nowe strategie przy winku?- powiedział chamsko Zayn.
-Zayn, przecież nie miało was dzisiaj tutaj być! To miał być nasz wieczór!
-Kurde, sorry, ale nudziło nam się, a pod mostem raczej byśmy nie spali.
-A może byście spróbowali? Byłby spokój! Tam was nikt nie znajdzie!
-Ha, ha, ha! Bardzo śmieszne! Chodźcie chłopaki. Szachistki chcą mieć spokój!
-No nareszcie! Myślałam że nigdy na to nie wpadniesz!
-Poszedł. Myślałam że nigdy nie pójdzie. Ale swoją drogą to ciekawe czy jednak zdecydowali się przespać pod mostem?-pomyślałam z uśmiechem i wróciłam do dziewczyn. Elka zaproponowała rozpakowywanie prezentów, po czym jeden przytykała mi do twarzy. Nie miałam wyboru, uległam jej prośbą. Jako pierwszy odpakowałam dość duże pudełko z kokardką, w którym znajdowała się koperta: Siostro nie zapomnij o tym, że chcę być chrzestną tego maleństwa. Moim oczom ukazało się kilka ciuszków, ale dlaczego różowych? do tego jeszcze wpakowała Elka do pudła przebierak. Ale dlaczego wszystko było różowe? Od razu ponowiłam do niej to pytanko:
-Elka, przecież ja urodzę Javadda!
-Wiem, ale ja w głębi duszy myślę, ze to będzie dziewczynka, na bank. Jak byłaś wtedy u lekarza, w 2 miesiącu, to wątpię, że cokolwiek wywnioskowali z tych niewielkich narządów płciowych.
-No nw, czy lekarz zaliczyłby pomyłkę. Teraz to dopiero mnie nastraszyłaś- powiedziałam z cwaniackim uśmieszkiem.
-Lena, nie żartuj sobie tylko odpakowuj kolejne prezenty!- nakazywała już troszkę poirytowana Dan.
Kolejne pudełeczko było średnie, zawinięte w różowy!? papier. Znowu róż?- pomyślałam. W środku był zestaw do przewijania(pudry, olejki itd.) do tego cekinowy biały smoczek, butelka z tego samego zestawu i miś. Ostatnie to chyba było od Kate, one miało karnację beżową, ale było dość spore. Jego zawartość też była masywna, to była składana kołyska wraz z pościelą, beżową. Wszystko podkreślały czekoladowe poduszeczki.
-Dziękuję wam za te prześliczne prezenty, ale nie musiałyście!
-Ja chciałam tylko, żeby ciemna karnacja waszej córeczki pasowała do mojego prezentu w kolorze beżu.
-Kate skąd wiesz, że będzie miała czekoladową karnację?
-Po tatusiu!- zaśmiała się.
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Nagle coś we mnie pękło. Stanęła przede mną cała przeszłość, z czym zmagałam się dotychczas. Co czułam gdy tu przyjechałam, smutek, porażka? Nie to nie było w moim stylu, ja, ja zastanawiałam się nad swoim życiem, jak wyglądałoby, gdybym nie spotkała Zayna, miłości mojego życia? Czy chłopaka, o którego zderzyłam się pierwszego dnia. Wiele myśli krążyło mi po głowie, zdawało się zmieniać w wielkie kłębki, których nie mogłam zrozumieć. Tliło się maleńkie światełko zwane rozsądkiem, którego nie miałam biegnąc szybko w tą miłość, w głuchą miłość. Było to podejrzane szczęście, szczęście, z którym coraz bardziej się łączyłam w jedną całość. Depresyjne opowiadania...pff żałosne podkochiwania w one direction? Fanka, na pewno nie, zrozumieć całego mojego życia nie dało się w jedna chwilkę. Pogodzić się mogłam z tym, że dawno, dawno temu rozstałam się z rodziną, podążając w głąb z bad boyem, w głąb przyszłości, której nie mogłam sobie wyobrazić, wyobrazić serca, które bolałoby po utracie ukochanego. Dni, godziny mijały mi jak w raju, nie mogąc powstrzymać starzejącej się z dnia na dzień twarzy, na której od dawna nie było szczerego uśmiechu, czy miłość wygasała?- zastanawiałam się siedząc samotnie jednego z pustych dni. Popijałam latte,z myślą, że Zayn zaraz wróci, że zaraz skończy te durne nagrania. Nie mogąc pogodzić się z rozsądkiem udałam się do łazienki, chwyciłam żyletkę próbując sprawić sobie ból, którego nigdy nie doznałam, nie posmakowałam krwi dzięki której żyję. Jedno draśnięcie- życie zaczęło pędzić jak pociąg po torach, którego próbuję dogonić z bagażem doświadczeń. Nagły dźwięk rozprzestrzenił się po ogromnym domu. Żyletka, opadła beztrosko na podłogę, jak moje dzieciństwo, dzieciństwo, którego nie miałam. Życie bez matki dawało dużą satysfakcję zmiany w końcu czegoś w swoim życiu, marzyłam, by moje dziecko miało lepiej. Nie tak jak jego/jej rodzicielka, nie mająca poczucia wartości. Uniosłam się delikatnie w celu udania się do salonu. Na stole leżała ta sama komórka, te same wspomnienia. Na wyświetlaczu widniał napis/Zayn/. Nie cieszyło mnie to tak jak kiedyś, odebrałam, kolejne puste słowa/ Misiaczku będę za dwa dni, Kocham Cię/ kolejne głupie mydlenie oczu- nie mogłam przestać myśleć o swoim skończonym życiu, jakim skończonym? Moje życie dopiero się rozpoczęło!
sobota, 15 września 2012
Odchodzę :(
Wiecie to nie ma sensu! Ja dla was codziennie staram się napisać rozdział (coś ostatnio już nie xD), a wy nie chcecie dać nawet jednego głupiego koma. To co, że jest prawie 900 wejść, jak wy i tak tego bloga nie komentujecie. To nie jest fair wobec was, no ale ja podjełam decyzję, że zawieszam bloga! Tak dobrze przeczytaliście! Chcieliście to macie! ;( Jeśli nie będzie przynajmniej na początek 5 komów odchodzę.
niedziela, 26 sierpnia 2012
Dream and...
Po tych słowach Zayn natychmiastowo się zerwali pojechał wózkiem nie wiadomo gdzie. Nie wiedziałam co on knuje. Naprawdę nienawidziłam takich sytuacji. Zayn wyjeżdżający z mojej sali z bananem na twarzy i to jeszcze z takim od ucha do ucha. Chwilkę mogłam się zastanowić, ale nie na długo, bo głowa mnie bardzo bolała. W mojej sali było bardzo duszno i gorąco, no wiec nie traciłam chwili i lekko odchyliłam kołdrę, z racji, że byłam naga. Wszystkie moje ciuchy zdjęli ze mnie, tylko po to, aby przyczepić mi jakie kabelki. Nie były one zbyt wygodne,no, ale lekarze robią wszystko żeby przytrzymać mnie przy życiu. Aż tak ze mną źle nie jest, ale nie potrafię określić, do czego one służą. A na filmach zawsze te kable utrzymują do życia ludzi. No i w tej chwili akurat musiał do pokoju wjechać Zayn. Byłam w sumie naga na jego korzyść, bo gdy mnie zobaczył to zatrzymał się i przez jakieś 10 min. gapił się bez jakiegokolwiek mrugnięcia. No co, w końcu nie widział mnie takiej, już od dobrych 2 miesięcy. W końcu przerwałam jego przyjemność:
-Zayn! to jest szpital, zostawmy przyjemności do powrotu!
-Leno, no tak, ale takiego kobiecego piękna nie można przegapić. Dobra już kończę, po porodzie mam nadzieję na więcej takich ujęć,co?
-No pewnie! swojemu narzeczonemu nie odmówię!
-No wiadomo, ja narzeczonej tym bardziej. A no właśnie, jeśli już o tym mowa to mam dla Ciebie prezent, zamknij oczy!
Posłusznie zamknęłam oczy, słyszałam tylko trzask jakiegoś pudełeczka i dotyk Zayna na mojej szyi. Lekki dźwięk czegoś metalowego i ...
-Już! - wrzasnął Zayn
Otworzyłam oczy, a na mojej szyi widniał srebrny łańcuszek z literką Z. Oczywiście jak Zayn.
-I co podoba Ci się?
-Oczywiście jest śliczny, ale kiedy ty go kupiłeś?
-No w prawdzie miałem Ci dać go na urodziny, ale nie zdążyłem.Pech!
-No, to wszystko prze zemnie! Gdybym uważała byłoby inaczej, byśmy mieli kaca po urodzinach.
-Nie obwiniaj siebie, przecież to przez kierowcę tego tira. Masakra, gdyby nie jechał wprost na nas, to do niczego by nie doszło. Mam ochotę go pozwać do sądu i zrobię to jak mnie wypuszczą z tego szpitala. Pójdzie siedzieć za to co nam zrobił!
-Jestem po twojej stronie, nie żałujmy gówniarza. Po części to też moja wina. Gdybym nie gapiła się na Ciebie...
-Czyli wychodzi na to, że to moja wina i tylko moja!
-Zayn! powiedźmy, że to wina nas trzech,twoja, moja i Jawaarda,bo przez niego w ogóle dotknąłeś brzucha. A i jeszcze kierowcy! Nie kłóćmy się!
-Z tej strony, o tym nie myślałem. Ale się z Tobą zgadzam. Nie ma kłótni w naszej rodzinie. Nie mam Tobie za złe, że ty prowadziłaś, przecież to ja mogłem być na Twoim miejscu i leżeć na intensywnej terapii. Ty musisz żyć, bez Ciebie i Jawaarda. Jesteście dla mnie wszystkim, gdybym was stracił, mnie już razem z wami nie było. Jesteś już w 6 miesiącu, ale wie, że jest z nami.
-No ja myślę, już nie mogę doczekać się chwili, w której będę go miał na rękach, no po porodzie będzie musiał być jakiś czas w inkubatorze, ale potem to może po jakimś miesiącu w końcu go wezmę.
-Bardzo mi przykro, że mój wypadek wpłynął również na naszego Jawaarda. Nie wracajmy już do tego.
***Harry***
W domu byli wszyscy oprócz Zayna i Leny. Basen był cały zajęty, nw dlaczego akurat dzisiaj wszyscy się w nim skupili. Kurde kryty basen,letnia woda,materace i specjalne miejsca na picie. No inie zapominając wodoodpornej plaźmie. Cała ekipa nieźle się bawiła, nawet powiem, że cofnęli się do swojej młodości, z czasów przedszkolaków. A ja chciałem odpocząć po tym psychiatryku. Rodziców kocham, ale bez przesady z ich strony. Kate, gdy zobaczyła część domu część domu w basenie, pobiegła do szatni do szatni i włożyła strój, śliczny strój. My z chłopakami włączyliśmy jakiś sport przy okazji zatapiając się w drinkach. Dziewczyny jak zwykle plotkowały, te baby. Miło było spędzić czas z chłopakami, no prawie całe One direction, z wyjątkiem Zayna. Jest to o wiele lepsze od weekendu z rodzicami. Alkohol trochę strzelił nam do głowy. Z chłopakami wyszliśmy z domu, nie informując naszych kobiet gdzie idziemy. Była to szybka i nieświadoma decyzja. Pamiętam tylko moment jak wychodziliśmy do jakiegoś nocnego klubu i bez opamiętania zamawialiśmy kolejne kolejki. Po jack daniels urwał mi się film. Gdy to wspominam mam obawy, że powiedziałem coś nieodpowiedniego komuś na kim mogło mi zależeć. Ale, gdy obudziłem się rano z okropnym bólem głowy. Pierwsze co zobaczyłem jakąś blondynę wtuloną w moj tors. Ja natomiast byłem nagi. Kurde tylko nie to, zdradziłem Kate. Nie wiedziałem gdzie jestem, co się ze mną stało, dookoła mnie widniały jakieś erotyczne gadżety. Co? ja zapłaciłem tej kobiecie za moją przyjemność.Głupszy być nie mogłem. Ledwo wyplątałem się z rąk tej baby, a kolejna niosła mi już kubek z Aspiryną. Gdzie ja jestem? W głupim kawale o blondynce? Musiałem jak najszybciej stąd uciec i pobiec jak najdalej od tego miejsca. Jednak blondi nie pozwalała mi się ruszyć. To był koszmar.Na szczęście tajemnicza postać mnie opuściła, a ja miałem szansę się wydostać. Niestety przed drzwiami stały dwie brunetki, które przypominały policjantki. Odepchnąłem je i pobiegłem przed siebie. Biegłem przez długi korytarz,gdy nagle natrafiłem na bar ze striptizem, nie zauważając,że jestem nadal nagi, a w barze nie zapominając była masa ludzi. Myślałem, że śnię, że nie dzieje się to na prawdę. W końcu uwielbiałem pokazywać się nagutki,ale wśród chłopaków i w domu, a nie wśród milionów widzów. Szybko zasłoniłem swojego przyjaciela i wybiegłem z budynku wpadając do taksówki. Z racji, że nie miałem przy sobie kasy musiałem zapłacić po przybyciu na miejsce.W domu była jak od cholery Kate i gdy mnie zobaczyła ze łzami w oczach pobiegła do swojego pokoju. Od razu ruszyłem w pościg za nią. Zatrzymałem się przed sypialnią, gdzie zamknęła się na 4 spusty krzycząc:
-Nienawidzę Cię, jak mogłeś mi to zrobić.
Próbowałem się do niej dobić, gdy przypomniałem , że zamki do tych drzwi są jednakowe, więc klucze też. No, więc wyjąłem klucz ze starego pokoju Zayna i od kluczyłem drzwi prowadzące do mojej królewny. Z rozbiegu do niej podbiegłem przytulając ją moim ciałem. Ta tylko mnie odepchnęła. Natomiast ja zacząłem jej wszystko wyjaśniać:
-Kate, to nie to nie chyba to o czym myślisz. Nie jestem pewny, czy czegoś złego nie zrobiłem, bo byłem całkowicie zalany i rano obudziłem się w takim stanie w klubie ze striptizem obok jakieś blondynki. O razu jak widać stamtąd zwiałem. Nawet jeśli był bym trzeźwy w życiu Cię bym nie zdradził.Nw co się ze mną działo, może chłopacy coś widzieli, o jak wrócą to wyjaśnią co robiłem. Nie mam świadomości jakby co przepraszam za wszystko skarbie i przyrzekam, że już więcej się to nie powtórzy. Kocham Cię i nie szukam przygód u innych kobiet!
-Zabolało mnie to,że wróciłeś zupełnie nagi do domu.Pierwsza myśl to zdrada. Tak myślałem, że mogłeś to zrobić nieświadomie,mógł ktoś Ci odurzającego wsypać do drinka. Wolę poczekać na chłopaków, a tak w ogóle to gdzie ty ich zostawiłeś Adamie?
-No sorry, nw gdzie moje drogie ciuchy. Tylko komórkę odzyskałem.
-Nie musisz się ubierać, dla mnie nie masz na sobie najdroższe klejnoty świata, które Ciebie odziewają.
-Nie mów tak, bo się zawstydzam.
-Czekaj! zamknąłeś drzwi?
-Nie, a co?
-Właśnie słyszałam, że ktoś tu dao nas wszedł. Harry idź zobacz kto to?
-Super Harry idzie do boju!
Otworzyłem drzwi i na końcu korytarza ujrzałem laleczkę Chucky z siekierą w ręku biegnącą w moim kierunku.Wbiegłem z powrotem do pokoju szczelnie zamykając drzwi, z myślą, że weźmie inne klucze poprzysuwałem meble tak, że nie było w ogóle wejścia widać. Szybko zwinąłem kołdrę,robiąc z niej linę, po której zeszliśmy na dół. Złapałem tylko jakiś szlafrok i się w go odziałem. Ostatnie co zobaczyłem to Kate, która spadła na dół i ...się obudziłem. Na szczęście to był tylko dziwaczny sen, a ja obudziłem się w swojej sypialni obok Kate. Ale chyba ją obudziłem,bo wstałem z przerażającym krzykiem. Bo był to najokropniejszy sen w moim życiu. Dobrze, że byłem obok najbliższej mi osoby.
1 miesiąc później
***Lena***
Nadszedł ten dzień, w którym to Zayn po mnie przyjechał. Nie miał już nogi w gipsie, lecz nadal kuśtykał. Mogłam nareszcie wstać z tego niewygodnego łóżka. Zayna wypuścili po tygodniu, a i tak zarywał u mnie noce. Nie odstępował mnie nawet na chwilkę, że musiałam go nawet wygonić. Facet musi chyba coś zjeść i wziąć jakąkolwiek kąpiel. Nawet przy mnie chciał śmierdzieć, przy swojej ukochanej. Dzięki jego zajebistym perfumom nic nie czułam. Naprawdę ślicznie ma zapachy, pewnie były niesamowicie drogie. Sama się o tym przekonałam, często mi kupuje perfumy, żal byłoby ich nie używać, Właśnie się nade mną pochylił, do moich dziurek w nosie napłynął prześliczny zapach. Zayn szybko przyjął pozycję stojąca. Niestet nie zdążyąłm zmienić wyrazu twarzy. Widział moją minę tzw. w obłokach. Na co odezwał się:
-Kochanie czy ty czasami za czymś nie tęsknisz?
-Co, co? A tak, znaczy nie o tym myślałąm. Zatkały mnie poprostu te perfumy.
-Aaa, mogę Tobie postawić je na stoliczku nocnym, żeby lepiej się tobie spało.`
-Ooo dzięki byłoby miło. Miałabym tylko pozytywny nastrój, Dla Ciebie kochanie byłoby to jak wygrana w totto lotku.
-Ma się rozumieć!. Nie wychodzilibyśmy z łóżka.
-Wywierciłbyś w głowie Jawaarda dziurę.
-O kurde, lepiej tak nie róbmy. Mój synek ma się urodzić cały!
-Wiesz,że jako matka bym do tego nie dopuściła.
-Dobra może wracamy do domu. Czeka tam coś na Ciebie.
-Możemy już iść, pomóż mi wstać kochanie z łóżka. Mam w 7 miesiącu ciąży problemy z tym, brzuch mnie blokuje. Nie wiedziałam, że będę taka gruba w 7 miesiącu.
-Dla mnie jesteś piękna- powiedział z zakochanymi oczami Zayn.
-Chodź już przystojniaku.
20 min. później
***Zayn***
Wyprowadziłem moją panią z samochodu i z bagażami podchodziłem do drzwi. Upuściłem torbę, aby Lena mnie wyprzedziła i pierwsza weszła do środka. Dyskretnie dałem jej znak, by poszła pierwsza po czym tylko obserwowałem jej reakcję. Lena przekroczyła próg, odłożyła torebkę i....Za foteli,kanap i innych dużych mebli wyskoczyli wszyscy nasi znajomi. Lena popłakała się ze szczęścia. Przepiękny moment,nie widziałem jej jeszcze aż tak szczęśliwej. Wszyscy goście zaczęli śpiewać jej sto lat. Po odśpiewanej pieśni Lena zapytała się mnie:
-Zayn o co chodzi? Skąd oni się wszyscy wzięli, jak ich tu sprowadziłeś?
-Nie dotarłaś na swoje urodziny, to urodziny same przyszły do Ciebie.
-Zayn Kocham Cię!
Uściskała mnie tak mocno, że jeszcze troszkę to moje flaki powyłaziłyby na zewnątrz. Potem jeszcze namiętny pocałunek i poczułem się jak w raju. Natomiast Lena odkleiła się ode mnie i rozkoszowała się już zabawą wśród jej najbliższych osób.
środa, 1 sierpnia 2012
Ogłoszenie!
Sorry, ale do niedzieli nie dodam żadnego nowego rozdziału. Wyjeżdżam nad morze i jak wrócę to na 100% będziecie nowy rozdział. Do zobaczonka!!! :D xD
Up
***Zayn***
Lekarze natychmiastowo przybyli do Leny. Okazało się
niestety, że nie pamięta aż 10% swojej pamięci. Zdenerwowało mnie to,
prawdopodobnie nie będzie pamiętała, że jest w ciąży, albo naszych wspólnych
wspomnień, tych najromantyczniejszych. Nie wiem czy wie, że jest moją
narzeczoną, czy nadal pamięta wszystko co planowaliśmy, co zdziałaliśmy. W tym
momencie usłyszałem diagnozę dotyczącą naszego dziecka. Przeżyło, ale jest
chore na serce. Wada serca. Zbladłem na twarzy, nie wiedziałem co złego popełniłem,
chyba to, że pozwoliłem Lenie wtedy prowadzić. To była sekunda, która wywróciła
nasze życie do góry nogami. Zawiodła mnie prawdę mówiąc, ale ja mogłem być na
jej miejscu i zapomnieć polowy tekstów piosenek. A prawie straciłem
najważniejszą osobę w moim życiu. Teraz właśnie siedziałem obok Leny, która
próbowała sobie przypomnieć jak nazywają się jej rodzice. Takie miała zadanie.
Ja przynajmniej miałem chwilkę na rozmyślenia. Nie wyobrażałem sobie Jawaarda z
tą chorobą . Miałem przy sobie laptopa, szybko weszłam na specjalną stronę i
przeczytałem. Może w sytuacji, gdy serce nie otrzyma krwi zawału, a tak to nic złego
to nie jest. Przerażały mnie te przyszłe odwiedziny Jawaarda w inkubatorze. Lekarz wszystko nam objaśnił,
jak to będzie wyglądało, co będziemy musieli robić. Gdy usłyszałem, to ,że
będzie z początku zażywał leki kompletnie zamarłem. Mój synek, mój płód, ja po
części go spłodziłem. Co w takim razie ze mną nie tak? Ze mną wszystko w
porządku, na swoim miejscu. Wszystko przez ten cholerny wypadek. Lena właśnie przypomniała sobie imiona
rodziców. Mieliśmy dużo czasu dla
siebie. Musieliśmy porozmawiać poważnie, co będzie, jak sobie poradzimy? W
radiu leciała moja ulubiona piosenka z naszego zespołu ‘Tell me a lie’
.Musiałem to przełożyć na później, z mojej buzi wydobywały się słowa tej
piosenki .Lena tylko się śmiała. Jak mi tego brakowało, uśmiechu ma twarzy
mojej ukochanej. Małe słoneczko zabłysło na jej ślicznej buźce. Zamiast się
moją narzeczoną zajmować, ja się tylko zamyślam. Muszę jakoś spędzić z nią
czas, wiem będę przypominał jej wszystko po kolei. Właśnie mnie szturchnęła:
-Zayn! Obudź się, nie zamyślaj się tak, przerażasz mnie.
-Nie, nie ja tylko…no masz rację myślałem.
-Kochanie zmieniłeś się coś od wypadku. Cały czas myślisz,
nie jesteś już takim Bad boy’em jak kiedyś. Nie całujesz, nie przytulasz, w
ogóle nie zwracasz na mnie uwagi.
-To nie tak, nie rozumiesz. Ja po prostu bardzo się o nasze
przyszłe życie martwię. O Jawaarda, a przede wszystkim o Ciebie. Tylko o nas
myślę. Prawdę mówiąc boję się . Przecież w każdej chwili mogę Cię pocałować,
przytulić, a pomyśleć racjonalnie nie.
-Skarbie, ale ja wiem, że się aż tak zamartwiasz, no ale tak
Ci powiem: wszystko będzie dobrze. Every thing going to be alright. Piosenka
Justina. Naprawdę dawnego Ciebie mi brakuje.
-Dobrze jak tak mówisz, to dawaj całusa.
Niespodziewanie dałem jej pieczątkę na Lenowych ustach,
przytulając jej już troszkę otyłą posturę.
-Wiesz co Lena, po wyjściu ze szpitala od razu zabiorę Cię
na duże zakupy!
-Zayn, nareszcie wróciłeś. Gdzie byłeś, na biegunie, czy
Marsie?
-Po prostu w naszej przyszłości. Tak a propo
muszę się chyba ogolić. Niedługo będę miał brodę jak papa smerf.
***Liam***
Zastanawiałem się nad wspólnym wyjazdem z Danielle do
Grecji. Nie wiem dlaczego tam, ale bardzo fascynują mnie tamtejsze tereny. Jako
tzw. ojciec Liam zespołu muszę pamiętać o trasie, która ma odbyć się za
miesiąc. Niestety Zayn miał wypadek, co przedłużyło nasze koncertowe plany.
Danielle właśnie siedziała na werandzie i dyskutowała przez telefon z mamą. Nie
pozwalała mi nawet nic powiedzieć. A chciałem jej zaproponować właśnie ten
wyjazd. Wolała poplotkować. Po 1h w końcu się do niej dobiłem, na początku
kazałem jej usiąść, by przez przypadek nie zemdlała:
-Danielle?
-Tak Liam?
-Co byś powiedziała na wyjazd do Grecji?
-Co? Liam nie wierzę, na serio tam jedziemy? Zawsze tam
chciałam pojechać. To było moje marzenie, a ty je spełniłeś.
-Naprawdę? Trafiłem w 10!
-Kocham Cię Liam i zawsze będę.
-Wiem i nigdy tych słów nie pożałuję.
-Ja tym bardziej. Dobrze, że dopiero za miesiąc mamy z
chłopakami trasę. Spędzimy ten czas tylko we dwoje, musimy w końcu pomyśleć o
naszym związku. Porzucamy to co najważniejsze.
-Liam masz rację, dawno pieszczot nie było.
-Od dzisiaj wszystko się zmieni.
Usiadłem obok mojej ukochanej i siedzieliśmy jak dobre,
stare małżeństwo na werandzie.
***Niall***
Nie wiedziałem, że można zakochać się tak jak na filmach. Ja
już tego doznałem. Jestem szczęśliwy z Demi. Kocham ją, jest moim aniołeczkiem,
serduszkiem. Wiedziałem już od 1 randki, że do siebie pasujemy, ale nie, że aż
tak bardzo. Mój dawny związek z Aniką nie miał przyszłości. Tatuaż na brzuchu z
jej powodu był przesadą. Na szczęście przerobiłem, je tak samo jak Zayn na
gigantyczne serducho. Nie miałem ochoty spoglądać w przeszłość, złą przeszłość.
Nie warto jej wspominać. Dobrze, że teraz mam Demi i wszystko jest
idealnie i mam nadzieję, że tak
pozostanie.
***Louis***
Mój przyjaciel i szpital- nie do pogodzenia. Niewątpliwie
cały czas o tym myślałem i nie dawało mi to spokoju. Eleanor trzymała się przy
swojej siostrze, ale przy Zaynie po części też. Nie dawało mi to spokoju,
siedziało w głowie 24h na dobę. Nie mogę tak aż się tym przejmować. Trzeba żyć
dalej, z nadzieją, że wszystko będzie dobrze.
***Harry***
Siedzieliśmy z moimi rodzicami i Kate na dworze i grilowaliśmy. Rodzice cały
czas zachęcali nas byśmy zostali dłużej u nich. Bardzo się za mną widocznie
stęsknili, ale, że aż tak żeby chodzić za mną do toalety. Było to troszkę
krępujące i dziwne. Kate bardzo się cieszyła, że miała okazje poznać moich
starych. Moja mama była dumna, że
zostanie babcią, a tata już chciał kupić dla Lux dom na przyszłość. Powariowali
od tej naszej wizyty, dwa dni to dla nich za dużo, musimy się dzisiaj zbierać,
muszę mieć trochę spokoju, chwilę dla duszy w naszym basenie. Po rozmyślaniu
zaproponowałem powrót, rodzice na Maksa byli wkurzeni. Ojciec zapewniał, że nie
bez powodu zszedł z tronu. No w końcu nasz przyjazd musiał być wyjątkowy, że z
niego w ogóle zszedł. Po smacznej kolacji opuściliśmy ten zwariowany kurort.
***Lena***
Wydawało mi się, że o czymś zapomniałam. Wszystkie narządy miałam,
dziecko w brzuchu też. Zayn siedział obok mnie, a właściwie to leżał ze mną w łóżku.
Dzięki niemu poczułam się jak w domu. O matko! Właśnie przypomniałam sobie o
Snoppym, który został sam w domu!:
-Zayn, ale Snopy został w domu.
-Nie martw się! Dzwoniłem dzisiaj do sprzątaczki i kazałem
się nim zająć.
-To dobrze, już za nim tęsknię. Zayn nie mogę określić ja
bardzo Cię kocham. Po prostu tak za tobą tęskniłam podczas snu, tylko o Tobie
myślałam. Bądź pewny, że nie zapomniałam o naszym narzeczeństwie i planach na
przyszłość.
-Lena tymi słowami naprawdę mnie uszczęśliwiłaś.
-Wszystko zawsze, chodź czasami nie dobrze się kończy.
CDN.
sobota, 21 lipca 2012
Lena come back!
***Zayn***
Rano
Obudziły mnie pielęgniarki, które nie wiedziały co robię
przy Lenie. Natychmiastowo zerwałem się pytając:
-Obudziła się?- zapytałem z uśmiechem na twarzy.
-Ale kto?
-Moja narzeczona Lena Calder.
-Nie, panienka się jeszcze nie obudziła, a pan powinien
wrócić do swojego pokoju. Lekarz już pewnie pana szuka, leki same się nie
wezmą, a już dawno po kontroli. Pomyślą, że pan uciekł. Już pana wiozę z
powrotem do pańskiej sali.
-Nie!, ja chce być przy Lenie i Jawaardzie!
-Kto to Jawaard?
-To nasz synek, no na razie jeszcze w drodze. Ale wiemy, że
to chłopiec i chce to dziecko w szczęściu wychować z Leną. Będę tutaj tak długo
aż się nie obudzi!
-Proszę pana rozumiem, że to pana narzeczona i macie razem
dziecko ale takie procedury musi pan być w swoim pokoju. Inni pacjenci też
muszą mieć spokój żeby się obudzić ze śpiączki.
-A dobrze mam tylko jedno pytanie. Kiedy ona się obudzi?
-Nie powiem Ci synu kiedy się obudzi. Osoba może być w
śpiączce nawet przez kilka lat. W tym przypadku pani Calder jest w ciąży i
dziecko musi się rozwijać, wieć powinna się obudzić jakoś w tym tygodniu. W
innym przypadku dziecko po prostu by umarło.
-Proszę pani niech mnie pani już zawiezie- powiedziałem ze
smutkiem na twarzy.
-Przykro mi pani Malik.
-Tylko najgorsze jest to, że wczoraj były jej urodziny i
nawet na nie nie dojechała.
-Naprawdę, nie wiedziałam. Przepraszam.
-Nie szkodzi, chciałem tylko spędzić z nią wyjątkowy dzień.
Jednak tak się nie stało.- rozpłakałem się.
-Proszę nie płakać, bo zaraz ja się popłaczę.
Nagle do Sali weszła inna pielęgniarka.
-Czy to nie jest Zayn Malik z ulubionego zespołu mojej
córki. One direction?
-Dzień dobry, Zayn Malik z tej strony. Chce pani zdjęcie czy
autograf?- powiedziałem nadal płacząc.
-Czemu pan płacze?
-Przepraszam mogłaby pani wytłumaczyć tej drugiej
pielęgniarce o co chodzi, ja pojadę do siebie.
-Dobrze nie ma sprawy.
Odjechałem na wózku w stronę swojej sali. Na korytarzu
spotkałem wielu swoich poważnie chorych fanów. Wiedziałem co w swojej karierze
zrobię po powrocie. Odwiedzę fanów chorych na raka we wszystkich szpitalach w
Londynie. Podjąłem się naprawdę odważnej decyzji, ale gdy patrzę na te smutne
oczka, to chce mi się jeszcze bardziej płakać. Przecież faceci nie płaczą,
muszę się ogarnąć. Już niedługo wyjdę ze szpitala razem z Leną. Usiadłem
właśnie z dzieciakami w jednej takiej świetlicy szpitalnej dla dzieci.
Opowiedziałem im troszkę o sobie, dałem autografy, porobiłem sobie z nimi
zdjęcia i odpowiadałem na ich pytania. Następnie wróciłem do siebie, gdzie
czekał na mnie mój lekarz.
***Harry***
Wypadek Leny i Zayna bardzo mnie zdołował. No w końcu nie
spodziewałem się nigdy, że któryś z moich przyjaciół będzie ofiarą takiego wypadku.
No ale nie żyjemy w idealnym świecie, każdemu mogło się do zdarzyć. Teraz muszę
się zająć moją rodziną. Muszę w końcu ją odwiedzić. Własnej matki nie widziałem całe 5 miesięcy,
wypadało by to zmienić. Pewnie zamartwia się o mnie, co robię, czy wszystko ze mną
okej. kurde przecież ona nie wie, że Kate jest w ciąży. Wiem zrobię jej
niespodziankę, wpadnę do niej z Kate niezapowiedzianie. Jak ja się stęskniłem
za moją rodziną, za siostrą, pewnie mnie potrzebuję. Pewnie chce żebym znowu
doradził jej w wyborze chłopaka. A tata pewnie chce zobaczyć mnie całego
zdrowego i żywego. Wiele się zmieniło, a
oni o tym nie wiedzą. Przecież oni nawet nie wiedzą, że mam dziewczynę. Moje
rozmyślania przerwała mi Kate:
-Kochanie, czemu spoglądasz się cały czas w okno. Coś się
stało?
-Nie, nie tylko się zamyśliłem. Kotku, co byś powiedziała na
wyjazd do moim rodziców. Przecież oni Cię jeszcze nie znają.
-Brzmi nieźle, możemy pojechać. Tylko muszę ogarnąć troszkę
w domu.
-Dzwonię po sprzątaczkę, nie będziesz się przemęczać.
-Harry, ale naprawdę nie potrzeba. Poradzę sobie.
-Kate, ja chce dla ciebie tylko dobrze. Jesteś w ciąży i nie
chcę żebyś poroniła przez sprzątanie domu, jak mogę ci załatwić pomoc.
-No dobra niech ci będzie. Tylko się ubiorę, nie mogę
przecież jechać w ciuchach do sprzątania.
-Okej, wiesz co nie mogę przestać myśleć o Zaynie i Lenie.
To okropne, co się stało.
-NO wiesz, Lena to moja najlepsza przyjaciółka, myślisz , że
ja o nią się nie martwię. Dzisiaj przyjedzie do niej jej tata, a do Zayna
rodzice. My jutro. Kocham ich i chce dla nich jak najlepiej. Oni są dla mnie
jak rodzeństwo, którego nie mam. A tak w ogóle nie znasz moich rodziców?
-Nie, nigdy ich mi nie pokazywałaś, ani nawet o nich nie
mówiłaś. Myślałem, że ich nie masz.
-No przepraszam, ale ty też jesteś winny, mi też nic nie
mówiłeś o swoich.
-No wiem, źle zrobiłem, no ale teraz musimy się ubrać.
30 min. Później
Już uszykowani ruszyliśmy w drogę do moich rodziców. Szybko
dotarliśmy na miejsce. Trzy wdechy i nacisnąłem dzwonek do drzwi. Otworzyła nam
mama. Gdy mnie zobaczyła od razu wtuliła się w mój tors jak mały misio. Przywitała
się z Kate:
-Dzień dobry, a kogo Harry sprowadzasz w nasze skromne
progi?
-To jest moja dziewczyna Kate, nawet coś więcej niż
dziewczyna. Może wejdziemy do środka, bo musimy
wam coś powiedzieć.
-Dobrze skarbie wchodźcie. Wpadliście troszkę
niespodziewanie, ale na szczęście posprzątałam. Zostaniecie na obiad?
-Tak oczywiście, jak ja się stęskniłem za twoimi obiadkami.
-A ja za tobą Harry.
-Kocham Cię mamo- przytuliłam ją jak mocno tylko umiałem.
-Ja ciebie też synku. Siadajcie- powiedziała wskazując na
krzesła.
-A gdzie tata?
-Tata, siedzi na swoim tronie u góry- powiedziała chichocząc
pod nosem.
-A to z tą wiadomością poczekamy aż zejdzie. Chcemy was
obojgu o tym poinformować.
-Przepraszam, kochanie zejdź do nas na dół. Harry
przyjechał!
-Co, co, co? Harry przyjechał już biegnę.
-I tak to się załatwia.
-Nigdy wcześniej no to nie schodził, mamo ale go wyrobiłaś.
-Co wypijecie?- zapytała mama
-Może herbatę, a ty Kate?
-Też herbatę skarbie.
-Dwie herbaty poprosimy.
-Oczywiście już się robi.
Mama poszła do kuchni po nasze zamówienie, a my mieliśmy
chwilkę dla siebie. Wykorzystałem ją i dałem Kate dużego buziaka. Na tą chwilę
z góry zeszła moja siostra. Podeszła do nas i zapytała::
-Harry dawno cię nie widziałam. Daj buziaka.
-Witaj wszystko u ciebie w porządku. Jak tam James?
-Harry jaki ty spóźniony. Nie chodzę z nim już dobre 5
miesięcy.
-Hhahaha- zachichotała Kate
-O to jest ten powód zejścia taty z tronu. Bardzo ładna, kto
to?
-To jest moja dziewczyna Kate. Poznajcie się. A no właśnie
zostań na dole, bo chcemy wam coś ogłosić.
Mała usiadła przy stole i czekała aż ktoś wreszcie przyniesie jej sok. Nie
rozumiem jej przecież nikomu o tym nawet nie wspomniała. Po 20 min. Mama
przyniosła herbatę i pieczone przez nią ciasto. Mniam. Nagle z dołu zbiegł mój
tatuś. Z rozbiegu mocno go uściskałem. Nie widziałem go tak długo, mojego
kochanego taty. Przecież to on nauczył mnie wielu rzeczy. Przedstawiłem mu
Kate i kazałem zająć miejsce. Wszyscy
już siedzieli przy stole. Nadeszła ta chwila, po co tak naprawdę tu się
zjawiliśmy:
-Mamo, tato, mała chcieliśmy wam coś powiedzieć…
-No gadaj w końcu Harry. –powiedziała moja siostrzyczka
-No, bo tak się składa, że Kate jest w ciąży i zostanę
ojcem.
-Gratuluję wam, Harry nie wiedziałam, że tak szybko będziesz
chciał mieć dzieci.
-Dla mnie to super wiadomość, moje nauki nie zdały się na
marne.- powiedział tata
-Jestem z ciebie dumna Harry.- powiedział moja siostra.
-Nie do mnie skierowane muszą być tylko te zasługi, przecież
Kate też się do tego przyczyniła.
-Harry!- powiedział Kate z wielkim oburzeniem.
Cały dzień rozmawialiśmy. Mama poznałam Kate. Tata ją
polubił. Zjedliśmy jeszcze obiad, który jak zwykle był pyszny. Nie chcieli nas
wypuścić, więc zostaliśmy na noc. Nie wiem jak na to się zgodziłem, przecież
chciałem być przy swoim przyjacielu. To najważniejsze dla mnie w tym momencie.
Chce by był tylko szczęśliwy.
***Zayn***
Następnego dnia.
Po wizycie moich rodziców od razu udałem się do Leny. Miałem
pomysł, który według moich przemyśleń zadziałałby. Zaśpiewam jej piosenkę,
którą zaśpiewałem jej na pierwszej randce. Kochała gdy ją śpiewałem. Podjechałem
do łóżka chwyciłem jej rękę i zacząłem śpiewać piosenkę Mario ‘Let me love you’.
Byłem przy końcówce, a Lena nadal się
nie budziła, co ja głupi myślałem, ze się obudzi. Przecież to nie jest idealny
świat. Chciałem już odejść od łóżka, kiedy Lena złapała mnie za rękę. Z
uśmiechem na twarzy powróciłem do niej powrotem. Powiedziałem:
-Leno, słyszysz mnie, to ja Zayn.
-Zayn- powiedziała ochrypłym głosem.
-Tak to ja kotku, otwórz oczy.
Lena przymrużając raz po raz oczy w końcu je otworzyła. Był
to przepiękny moment, myślałem, że śnię. Spojrzała na mnie i pociągnęła za
rękę, by mnie pocałować:
-Zayn, co tak właściwie się stało?
-Mieliśmy wypadek, ale żyjemy. Podziękuj Bogu. Już myślałem,
że się nie obudzisz.
-Wszystko dzięki tobie, dzięki tej piosence. Wiedziałeś jak
zareaguję. To naprawdę czary, co tutaj się stało.
-Czekaj muszę iść po lekarza, musi sprawdzić czy wszystko z
wami w porządku.
-Dobrze.
CDN.
Sorry, za taki bezsensowny rozdział. No cóż taka wena, nic nie poradzę. Jakoś to sprostuję i polepszę. Dla mnie samej wydaje się ten rozdział dziwny.
Pozdrooo dla fanek 1D.
wtorek, 17 lipca 2012
Accident
Za krzaków wyskoczyli wszyscy goście. To było dziwne.
Wszyscy trzymali w rękach balony ze swoich autografem. Mój i Zayna balon wręczył
nam Justin. Szybko je podpisaliśmy, po czym wypuściliśmy je w gwiaździste
niebo. Było to troszkę żałosne i głupie, ale chyba tak mieliśmy rozpocząć naszą
urodzinową imprezę. Od razu wszyscy goście udali się do swoich samochodów w
celu powrotu do lokalu. Mu natomiast z Zaynem wolnym krokiem szliśmy do
samochodu. Przecież to my byliśmy gospodarzami imprezy. Ostatni pocałunek w tym
magicznym miejscu, ostatnie widoki i wsiedliśmy do samochodu. Tym razem Zayn
pozwolił mi poprowadzić. W końcu był to mój samochód miałam prawo nim
pojeździć. Dotknęłam kierownicy i spojrzałam na Zayna:
-Jesteś tego pewny, mam prowadzić?
-Oczywiście, to przecież twoja noc narzeczono.
-Dziękuję, narzeczony.
Przekręciłam kluczyki i nawet nie zauważyłam kiedy te
cudeńko odpaliło, a ja jechałam. Nie wierzyłam, na szczęście nikogo na drodze
nie było. Miałam okazję w końcu poćwiczyć, to prawo jazdy było troszkę
wyrobione niezgodnie z prawem. A tam. W tym momencie troszkę z Zaynem się
zagadałam, raz po raz na niego spoglądając. Rozmawialiśmy właśnie o dziecku,
spojrzałam ostatni raz na jezdnię, nikogo nie było, więc pozwoliłam mojemu chłopakowi dotknąć brzucha. Uczynił ,
PO czym dostał ode mnie całusa. Nie wiedziałam, co teraz się wydarzy. Był to
najgorszy moment w moim życiu. Odwróciłam wzrok na jednię. Wprost na nas jechał
ogromny tir. Ostatnie słowa jakie słyszałam Zayna to:
-Leno skręć w prawo, na pobocze!
Tak też szybko uczyniłam, niestety zbyt późno zareagowałam.
Trafiliśmy w drzewo. Teraz już nic nie czułam, powieki momentalnie mi się
zamknęły.
30 min. później
***Zayn***
Ocknąłem się, bardzo bolała mnie głowa. Krew spływał mi po
czole, miałem rozciętą głowę. Szybko zerknąłem na Lenę, była nieprzytomna. Była
cała we krwi. Od razu zacząłem ją przebudzać, lecz wszystko na marne. Błagałem
Boga żeby się obudziła, żeby z dzieckiem było wszystko w porządku.
Natychmiastowo sprawdziłem czy oddycha. Na szczęście oddychała. Przyłożyłem
głowę do brzucha, aby sprawdzić, czy serce dziecka bije. Tutaj nie byłem pewny
czy bije. Spanikowałem, natychmiastowo wyciągnąłem z kieszeni komórkę i
zadzwoniłem po pogotowie. Lecz jednej ręki nie mogłem w ogóle ponieść. Nie
przejmowałem się tym teraz, w tym momencie najważniejsza była dla mnie Lena i
oczywiście Jawaard. Nagle w słuchawce usłyszałem głos kobiety:
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
-Dobry, z narzeczoną miałem wypadek. Proszę jak najszybciej
przyjechać!
-W jakim stanie jest zona?
-Jest nieprzytomna. A tak w ogóle jest w ciąży. Proszę się
spieszyć. Znajdujemy się w lesie, jakoś w drodze do Londynu z północnej części.
-Już wysyłam karetkę.
Nagle mocno zabolała mnie głowa, komórka ześlizgnęła mi się
z dłoni. Oczy powoli się zamykały. Słyszałem tylko sygnał karetki, nie wytrzymałem
straciłem przytomność.
2h później
Świetnie się bawiłem, właśnie tańczyłem z Kate kiedy
zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na ekranik mojej komórki. Zrobiło się
poważnie, numer zastrzeżony. Przeprosiłem Kate i dyszlem na dwór. Odebrałem;
-Halo?
-Dzień dobry, czy rozmawiam z Harrym Styles’em?
-Tak, o co chodzi? Kim pani jest?
--Jestem recepcjonistką w miejskim szpitalu w Londynie.
Dzwonię poinformować pana, że Zayn Malik i Lena Calder mieli poważny wypadek
samochodowy.
-Co? Pani żartuje, żyją prawda?
-Tak, żyją. Proszę przyjechać, wszystkiego dowie się pan na
miejscu.
Załamany włożyłem urządzenie do kieszeni i poszedłem po
resztę. W kolanach miałem watę, ledwo szedłem. Akurat wszyscy siedzieli przy
stoliku:
-Zbierajcie się Zayn i Lena mieli wypadek!
-Cooo? Moja siostrzyczka. Żyją?
-Tak, nic więcej nw, kazali przyjechać do szpitala.
Wszyscy od razu udaliśmy się do szpitala. Na miejscu szybko
pobiegliśmy do recepcjonistki, która skierowała nas do sali , w której leżał
Zayn. W środku Leny nie było, Zayn miał
rękę i nogę w gipsie oraz miał zawiązaną bandażem na czubku głowę. Szybko
Podeszłem do niego i chwyciłem jego
dłoń. Zayn był w śpiączce. Chwyciłem kartę zdrowia
, która leżała zawieszona o łóżko. W tym samym momencie do
Sali wszedł lekarz:
-Dzień dobry, jak myślę jesteście jego przyjaciółmi?
-Tak, czy Zayn z tego wyjdzie?- zapytałem spanikowany
specjalisty.
-Jest w stanie stabilnym. Ma lekki wstrząs mózgu, rozciętą
miał głowę, no i jak widzicie złamaną nogę i rękę. Na razie jest w śpiączce.
Wiecie, że to on zadzwonił po pogotowie, wtedy był jeszcze przytomny, lecz gdy
dotarliśmy na miejsce już nie.
-A gdzie jest jego dziewczyna Lena Calder?
-Ona jest na intensywnej terapii. Przyjechała do nas w
stanie zagrażającym życie. Teraz jest lepiej. Ma złamaną nogę, wstrząs mózgu,
miała pękniętą czaszkę no i wiecie liczne zadrapania i siniaki.
-A co z dzieckiem, przecież ona jest w ciąży
-Tego jeszcze nie wiemy, co z dzieckiem. Na razie wszystko
badamy, dopiero wieczorem będą wyniki. Jest w śpiączce. A no i chciałem was
jeszcze upomnieć, że możecie być u pacjenta tylko w pojedynkę. Możecie się
zmieniać.
-Przepraszam, jestem siostrą Leny, Eleanor Calder, czy bym
mogła się z nią zobaczyć?
-Miało mi, może tylko pani i tylko na 5 min. Pacjentka jak
już powiedziałem jest w ciężkim stanie i potrzebuje spokoju, aby się obudziła.
-Dobrze.
-Okej, to proszę za mną.
Weszłam do sali otoczonej szybą. W środku leżała moja
siostrzyczka. Gdy ją zobaczyłam łezka spłynęła mi po policzku. Nigdy jeszcze
nie widziałam jej w takim stanie. Dziękowałam Bogu za to, że w ogóle przeżyła,
martwiłam się o Lenę. Chciała ułożyć sobie życie, a je prawie straciła. Miała
być z Zaynem szczęśliwa, mieli mieć dziecko. Chwyciłam jej dłoń i spostrzegłam
pierścionek i to zaręczynowy. Uśmiech pojawił mi się na twarzy, moja mała
siostrzyczka ma narzeczonego i to Zayna. Nawet nie wiedziałam, że się jej
oświadczył. Ona w końcu też nie wie, że Louis też mi się oświadczył. Zamyślona
patrzałam na kropelki kroplówki wpływające do ciała mojej siostry. Jak ja
mogłam się cieszyć w takiej chwili, kiedy jedna z najdroższych mi osób cierpi.
Ucałowałam ją w czoło i lekko pogłaskałam po głowie. Nagle za szybą pojawił się
Louis. Gdy go zauważyłam odłożyłam jej dłoń na miejsce i poszłam w kierunku
mojego ukochanego. Ostatni raz spojrzałam na Lenę i ze łzami w oczach wtuliłam
się w Louisa. Ten przytulił mnie i
powiedział:
-Ele wszystko będzie dobrze, za miesiąc Lena już będzie
wychodziła ze szpitala, zobaczysz, razem z Zaynem. Jak nie, to nw co sobie
zrobię. Ja chcę, cię tylko uszczęśliwić. Sam nie mogę w to uwierzyć. Mnie też
nie jest łatwo w tamtej Sali leży mój najlepszy przyjaciel, którego znam3 lata.
No i oczywiście Lena moja przyjaciółka, która wiele mi już pomogła. Sam jestem
w okropnym stanie, dzisiaj miała obchodzić swoją 18-stkę, a leży w szpitalu. To
okropne i nadal nie mogę w to uwierzyć.
Chodź musimy do nich wrócić. Ktoś w końcu musi jechać po ich rzeczy.
-Louis, Zayn dzisiaj oświadczył się Lenie.
-Co? Nic mi drań nie powiedział.
-No moja siostra też
mi nic nie powiedziała, ale to w sumie się wyrównuje, bo my im też nic nie
wspomnieliśmy.
-No w sumie, patrz teraz moja kolej żeby wejść do Zayna.
***Louis***
Powoli otworzyłem drzwi do sali. Podeszłem do szpitalnego
łóżka, na którym leżał mój przyjaciel. Usiadłem i chwyciłem jego dłoń,
powtarzając: Zayn wróć do nas, bez ciebie nie ma one direction, bez ciebie nie
ma całości. Zayn przyjacielu obudź się. Byłem pod wpływem takiej presji, że
zacząłem go nawet szturchać. Znowu powtarzałem: Zayn masz narzeczoną, dziecko w
drodze nie zostawiaj ich. Zayn. Wiedziałem, że nic już nie zrobię, wiedziałem,
że tymi słowami go nie obudzę. Miałem już wstawać, kiedy zobaczyłem coś
niesamowitego. Zayn otwierał oczy. Szybko zacząłem pocierać jego rękę mówiąc:
-Zayn, stary obudziłeś się.
Natychmiastowo do Sali wbiegły pielęgniarki wraz z lekarzem.
Niestety wyprosili mnie z pokoju. Ostatnie co widziałem to zabłąkane oczy
mojego przyjaciela, które widocznie nie wiedziały gdzie są.
Otworzyłem oczy,
koło łóżka siedział Louis. Zaraz po tym do Sali wbiegli sanitariusze. Zaczęli wypytywać
mnie czy wiem kim jestem, czy wszystko pamiętam. Ja idealnie wszystko
pamiętałem. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że wypadek miałem razem z
Leną. Przecież ona jest w ciąży. Łzy poleciały mi po policzkach. Szybko
zapytałem specjalistów:
-Przepraszam, czy moja narzeczona żyje, a dziecko?
-Narzeczona, panna Lena Calder jest w śpiączce, ma złamaną
nogę, pękniętą czaszkę i wstrząs mózgu.
-A co z moim synkiem?
-Przed chwilą właśnie otrzymałem wiadomość o stanie pana
dziecka.
-Na twarzy lekarza pojawił się uśmiech.
-Co z nim, proszę powiedzieć!
-Żyje i ma się bardzo dobrze. Przeżył lekki wstrząs, ale
wszystko jest jak przed wypadkiem.
-Naprawdę, mogę zobaczyć się z Leną?
-Może pan, tylko, że najpierw musimy pana posadzić na wózku.
Jak pan zauważył, ma pan złamaną nogę.
-Tak, tak, chcę jak najszybciej się z nią spotkać.-
powiedziałem zniecierpliwiony.
-Już pana tam wiozę. Tylko przed drzwiami czekają na pana
zaniepokojeni przyjaciele.
Wyjechałem na korytarz. Gdy mnie wszyscy ujrzeli
przytomnego, podbiegli do mnie i przytulili.
-Proszę się opanować, ten pan jest świeżo po wypadku.
-A tak właściwie Zayn opowiedz co się stało?
-No, okej w skrócie, bo muszę zobaczyć się z Leną. No więc,
tak z racji, że Lena ma dzisiaj urodziny, to pozwoliłem jej poprowadzić. Jechaliśmy
, gdy zachciało mi się po prostu pogłaskać ją po brzuchu. Nic nie jechało, do
czasu, kiedy spojrzeliśmy na drogę. Wprost na nas jechał tir. Kazałem Lenie
skręcić i dalej pamiętam już tyle, że ujrzałem ją całą we krwi i szybko
zadzwoniłem po pogotowie. To wszystko moja wina i tylko moja. Gdybym poczekał z
tymi czułościami do powrotu, nie leżelibyśmy teraz w szpitalu w piżamkach.
-Nie obwiniaj się Zayn, to nie wasza wina. To wina tego kierowcy, który jechał na was.-
powiedział Harry
-A tak w ogóle to kiedy mieliście zamiar powiedzieć nam, że
się zaręczyliście.
-Mieliśmy wam wszystkim oficjalnie powiedzieć na imprezie,
no ale tak wyszło. A tak w ogóle co z gośćmi?
-Poinformowaliśmy ich, że mieliście wypadek no i wszyscy
pojechali do domu. A i Justin Bimber kazał wam przekazać, że jutro was
odwiedzi.
-Miło słyszeć, dobra panie doktorze jedziemy do Leny.
-O mój Boże- powiedziałem zdziwiony i załamany.
Lekarz dowiózł mnie do jej łóżka, chwyciłem jej dłoń i
pocałowałem. Płacząc powtarzałem: Wszystko będzie dobrze kochanie. Obudzisz
się, wrócisz do domu, będziemy szczęśliwi, urodzisz, pobierzemy się i będziemy
żyli długo i szczęśliwie. Leno, obudź się, bez ciebie nie mogę żyć. Leno kocham
Cię. Po tych słowach pogłaskałem ją po brzuchu i resztę tej nocy spędziłem przy
jej łóżku czekając na moment, w którym
się obudzi.
Sorry, że tak zapuściłam bloga, ale wakacje są i nie będę wiecznie siedzieć przed kompem. Przydałyby się jakieś komy rodacy. Bardzo was o nie proszę. Obiecuję, że dodam nowy rozdział max tydzień. Przepraszam za takie zakończenie tego rozdziału, no ale zawsze nie może być happy end.
Pozdroo dla fanek 1D <33333
Sorry, że tak zapuściłam bloga, ale wakacje są i nie będę wiecznie siedzieć przed kompem. Przydałyby się jakieś komy rodacy. Bardzo was o nie proszę. Obiecuję, że dodam nowy rozdział max tydzień. Przepraszam za takie zakończenie tego rozdziału, no ale zawsze nie może być happy end.
Pozdroo dla fanek 1D <33333
Subskrybuj:
Posty (Atom)