niedziela, 23 września 2012

Live while we're young


***Zayn***
Lena cały wieczór zajęta była paplaniną. No, bo przecież, gdy spotka się z dziewczynami to zawsze ciężko je od siebie odciągnąć. Teraz to była jeszcze gorsza sytuacja, bo nie widziały się miesiąc. Ja natomiast siedziałem z chłopakami wpatrując się uważnie w kufel piwa stojący przede mną. Zastanawiałem się nad tym o czym mam gadać z moimi kumplami. Wszystko już przerobiliśmy. Może zapytam kiedy trasa? Nie, przecież wiem. Może Liama jak było w Grecji? Słyszałem to 100 razy. Nw, może zapytam o dolewkę? Mają pełne kufly. Jednym okrzykiem zwołałem chłopaków do naszego basenu. Tam zawsze rozmowa się rozkręca, telewizor, barek, no i kilka tajemniczych czasopism. Czego jeszcze potrzeba? Wskoczyliśmy do wody, pomimo tego, że nie umiałem pływać. Szybko sobie to przypomniałem, gdy zacząłem się topić. Niall szybko podał mi materac, na który natychmiastowo się przedostałem. Rozmowa się ciągnęła, gadaliśmy o sporcie i tylko o nim. Nie wiem czy to był dobry pomysł, ale jakoś gości musiałem zabawić. Trapiło mnie tylko to czy Lenie spodoba się ten wieczór, w końcu to jej urodziny.Tylko, że dzisiaj ode mnie nic  nie dostała. Jej samochód był już po naprawie, wiec mogła nim jeździć. Ale nic ode mnie nie dostała. Nagle przypomniałem sobie o prezencie tak wyjątkowym, którego nie dałem jej wtedy.  Wyskoczyłem z wody i pobiegłem mokry do sypialni . Wyjąłem z szuflady dwa bilety do jej ulubionego ciepłego kraju, do Hiszpani. Było to jedno z jej marzeń, o którym bardzo często mi opowiadała. Tak, więc kupiłem jej bilet. Ale termin jest już za dwa dni, wiec  muszę jej to już dzisiaj dać.  Wysuszyłem się, ubrałem i uczesałem. Następnie wziąłem dwie  kartki i podążyłem w kierunku salonu. Lena właśnie wstawała od stołu, by pójść do kibelka, ale ja jej przeszkodziłem:
-Leno, czekaj, mam dla Ciebie prezent!
-Zayn, znowu coś dla mnie masz? Skąd ty bierzesz te pieniądze?
-Przecież pracuję, wydam każde pieniądze, by zobaczyć, że jesteś szczęśliwa.
-Oh, Zayn tak bardzo Cię kocham!
-Dobraa, to teraz czas na prezent. A więc jedziemy pojutrze do Hiszpanii, zawsze chciałaś tam pojechać.
W tym momencie Lena aż podskoczyła ze szczęścia zalewając się łzami. Poszła nawet do drugiego pokoju, wszystko spowodowane było szokiem. Płacząc jeszcze powiedziała:
-Kochanie, dziękuję Ci, nie wierzę w to, ale dziękuję. Zawsze marzyłam o tym wyjeździe. A szczególnie, z ukochaną osobą w moim życiu.
-Leno jesteś moim skarbem, moim płomykiem nadziei.
Podniosłem ją do góry i zrobiłem piruet. Nie była ona już taka lekka jak 7 miesięcy temu, ale jeszcze jakoś dawałem radę. Nagle ni stąd, ni z zowąd wybiegli chłopacy trzymając w dłoni róże. Każdy po kolei wręczał je mojej solenizantce, życząc z całego serca przede wszystkim zdrowia.
Dwa miesiące później
***Lena***

Kiedyś w końcu musiałam wyprawić pępkowe. Zaprosiłam dziewczyny i tylko dziewczyny. Zayn miał zająć się chłopakami. Urządziłam małe przyjątko, tak aby chociaż troszkę odczuć, że jestem w ciąży.  Dziewczyny nie odpuściły sobie z prezentami, chociaż i tak mnie nie interesowało co się w nich znajduje.Nie zależało mi zbytnio na tym, chciałam tylko, by przyszły, a nie pół wieczoru spędzić na rozpakowywaniu prezentów.  Tuż po chwili pomaszerowałam do kuchni w celu zaoferowaniu gościom  jakiegoś wina. Na bladzie leżała karteczka z napisem :Leno, otwórz lodówkę! Taka niespodzianka ode mnie/ Zayn. Jednym ruchem otworzyłam dość pojemny sprzęt wyjmując z niej masywny tort. Odkryłam wieczko i ...zaniemówiłam. Tort przypominał kształtem wózek z dzieckiem w środku. Dookoła widniał napis: Nasz mały Javadd.  Sam zrobiłem! Byłam pod wielkim wrażeniem, co Zayn jest dla mnie w stanie zrobić. Nie miałam pojęcia, że Zayn umie upiec tort, a co dopiero taki tort. Chwyciłam małą tackę położyłam na niej ów tort i wino po czym podążyłam w kierunku salonu. Akurat przerwałam dziewczyną rozmowę dotyczącą właśnie mnie:
-Ej Kate jak myślisz skąd Zayn bierze te pieniądze,bo cały czas coś tej naszej Lenie kupuje- Danielle.
-No, chyba nie kradnie. Ja chyba wiem ile Louis zarabia, Zayn tyle samo. Wątpię, że byłoby go stać na tak wiele.

I właśnie na te słowa weszłam ja z miną czerwoną ze złości. Chciałam normalnie wybić  im te słowa z głów. Jak one mogły coś takiego w ogóle powiedzieć. Ja nie nie śmiałabym tak powiedzieć o ich chłopakach a one? Byłam na nie strasznie wkurzona! Na szczęście (dla nich) szybko opanowałam złość. Kto by się spodziewał że nagle do domu wkroczy Zayn z chłopakami. Miało być tak pięknie i cicho a oni wszystko zepsuli. TOTALNA DEMOLKA! Zaczęli wariować! Wszystko co napotkali na swojej drodze rozwalali! Na szczęście szybko opanowałam sytuację. Chwyciłam Zayna za bluzę i wyprowadziłam. Podobnie zrobiłam z resztą chłopaków. Dziewczyny tylko spoglądały  na mnie z otwartymi gębami. Cisza, nie trwała długo, bo chłopacy zaczęli dobijać się do drzwi. Co ich opętało dzisiaj? Jakiś  plan Zayna, by było śmiesznie? Ja już tego o co kaman? Nie wiem co oni brali? Kurde, teraz tylko marzyłam, żeby przestali walić w te cholerne drzwi. Przez te moje hormony buzujące w  głowie otworzyłam wrota i ze spokojem ich wpuściłam. Tylko, że Zayn stał prze de mną z rękoma  z tyłu. Nagle pobiegł za dom, przychodząc s powrotem z wózkiem dla dziecka:
-I to się nazywają pępkowe, a nie granie w szachy. Kurde Lena, nie jesteś jeszcze starą babcią z domu starców. A one to kto? grono szachistów, omawiacie nowe strategie przy winku?- powiedział chamsko Zayn.
-Zayn, przecież nie miało was dzisiaj tutaj być! To miał być nasz wieczór!
-Kurde, sorry, ale nudziło nam się, a pod mostem raczej byśmy nie spali.
-A może byście spróbowali? Byłby spokój! Tam was nikt nie znajdzie!
-Ha, ha, ha! Bardzo śmieszne! Chodźcie chłopaki. Szachistki chcą mieć spokój!
-No nareszcie! Myślałam że nigdy na to nie wpadniesz!
-Poszedł. Myślałam że nigdy nie pójdzie. Ale swoją drogą to ciekawe czy jednak zdecydowali się przespać pod mostem?-pomyślałam z uśmiechem i wróciłam do dziewczyn.  Elka zaproponowała rozpakowywanie prezentów, po czym jeden przytykała mi do twarzy. Nie miałam wyboru, uległam jej prośbą. Jako pierwszy odpakowałam dość duże pudełko z kokardką, w którym znajdowała się koperta: Siostro nie zapomnij o tym, że chcę być chrzestną tego maleństwa. Moim oczom ukazało się kilka ciuszków, ale dlaczego różowych? do tego jeszcze wpakowała Elka do pudła przebierak. Ale dlaczego wszystko było różowe? Od razu ponowiłam do niej to pytanko:
-Elka, przecież ja urodzę Javadda!
-Wiem, ale ja w głębi duszy myślę, ze to będzie dziewczynka, na bank. Jak byłaś wtedy u lekarza, w 2 miesiącu, to wątpię, że cokolwiek wywnioskowali z tych niewielkich narządów płciowych.
-No nw, czy lekarz zaliczyłby pomyłkę.     Teraz to dopiero mnie nastraszyłaś- powiedziałam z cwaniackim uśmieszkiem.
-Lena, nie żartuj sobie tylko odpakowuj kolejne prezenty!- nakazywała już troszkę poirytowana Dan.
Kolejne pudełeczko było średnie, zawinięte w różowy!? papier. Znowu róż?- pomyślałam. W środku był zestaw do przewijania(pudry, olejki itd.) do tego cekinowy biały smoczek, butelka z tego samego zestawu i miś. Ostatnie to chyba było od Kate, one miało karnację beżową, ale było dość spore. Jego zawartość też była masywna, to była składana kołyska wraz z pościelą, beżową. Wszystko podkreślały czekoladowe poduszeczki.
-Dziękuję wam za te prześliczne prezenty, ale nie musiałyście!
-Ja chciałam tylko, żeby ciemna karnacja waszej córeczki pasowała do mojego prezentu w kolorze beżu.
-Kate skąd wiesz, że będzie miała czekoladową karnację?
-Po tatusiu!- zaśmiała się.

Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Nagle coś we mnie pękło. Stanęła przede mną cała przeszłość, z czym zmagałam się dotychczas. Co czułam gdy tu przyjechałam, smutek, porażka? Nie to nie było w moim stylu, ja, ja zastanawiałam się nad swoim życiem, jak wyglądałoby, gdybym nie spotkała Zayna, miłości mojego życia? Czy chłopaka, o którego zderzyłam się pierwszego dnia. Wiele myśli krążyło mi po głowie, zdawało się zmieniać w wielkie kłębki, których nie mogłam zrozumieć. Tliło się maleńkie światełko zwane rozsądkiem, którego nie miałam biegnąc szybko w tą miłość, w głuchą miłość. Było to podejrzane szczęście, szczęście, z którym coraz bardziej się łączyłam w jedną całość.  Depresyjne opowiadania...pff żałosne podkochiwania w one direction?  Fanka, na pewno nie, zrozumieć całego mojego życia nie dało się w jedna chwilkę. Pogodzić się mogłam z tym, że dawno, dawno temu rozstałam się z rodziną, podążając w głąb z bad boyem, w głąb przyszłości, której nie mogłam sobie wyobrazić, wyobrazić serca, które bolałoby po utracie ukochanego. Dni, godziny mijały mi jak w raju, nie mogąc powstrzymać starzejącej się z dnia na dzień twarzy, na której od dawna nie było szczerego uśmiechu, czy miłość wygasała?- zastanawiałam się siedząc samotnie jednego z pustych dni. Popijałam latte,z  myślą, że Zayn zaraz wróci, że zaraz skończy te durne nagrania. Nie mogąc pogodzić się z rozsądkiem udałam się do łazienki, chwyciłam żyletkę próbując sprawić sobie ból, którego nigdy nie doznałam, nie posmakowałam krwi dzięki której żyję. Jedno draśnięcie- życie zaczęło pędzić jak pociąg po torach, którego próbuję dogonić z bagażem doświadczeń.  Nagły dźwięk rozprzestrzenił się po ogromnym domu. Żyletka, opadła beztrosko na podłogę, jak moje dzieciństwo, dzieciństwo, którego nie miałam. Życie bez matki dawało dużą satysfakcję zmiany w końcu czegoś w swoim życiu, marzyłam, by moje dziecko miało lepiej. Nie tak jak jego/jej rodzicielka, nie mająca poczucia wartości. Uniosłam się delikatnie w celu udania się do salonu. Na stole leżała ta sama komórka, te same wspomnienia. Na wyświetlaczu widniał napis/Zayn/. Nie cieszyło mnie to tak jak kiedyś, odebrałam, kolejne puste słowa/ Misiaczku będę za dwa dni, Kocham Cię/ kolejne głupie mydlenie oczu- nie mogłam przestać myśleć o swoim skończonym życiu, jakim skończonym? Moje życie dopiero się rozpoczęło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz