sobota, 21 lipca 2012

Lena come back!


***Zayn***

Rano
Obudziły mnie pielęgniarki, które nie wiedziały co robię przy Lenie. Natychmiastowo zerwałem się pytając:
-Obudziła się?- zapytałem z uśmiechem na twarzy.
-Ale kto?
-Moja narzeczona Lena Calder.

-Nie, panienka się jeszcze nie obudziła, a pan powinien wrócić do swojego pokoju. Lekarz już pewnie pana szuka, leki same się nie wezmą, a już dawno po kontroli. Pomyślą, że pan uciekł. Już pana wiozę z powrotem do pańskiej sali.
-Nie!, ja chce być przy Lenie i Jawaardzie!
-Kto to Jawaard?
-To nasz synek, no na razie jeszcze w drodze. Ale wiemy, że to chłopiec i chce to dziecko w szczęściu wychować z Leną. Będę tutaj tak długo aż się nie obudzi!
-Proszę pana rozumiem, że to pana narzeczona i macie razem dziecko ale takie procedury musi pan być w swoim pokoju. Inni pacjenci też muszą mieć spokój żeby się obudzić ze śpiączki.
-A dobrze mam tylko jedno pytanie. Kiedy ona się obudzi?
-Nie powiem Ci synu kiedy się obudzi. Osoba może być w śpiączce nawet przez kilka lat. W tym przypadku pani Calder jest w ciąży i dziecko musi się rozwijać, wieć powinna się obudzić jakoś w tym tygodniu. W innym przypadku dziecko po prostu by umarło.
-Proszę pani niech mnie pani już zawiezie- powiedziałem ze smutkiem na twarzy.
-Przykro mi pani Malik.
-Tylko najgorsze jest to, że wczoraj były jej urodziny i nawet na nie nie dojechała.
-Naprawdę, nie wiedziałam. Przepraszam.
-Nie szkodzi, chciałem tylko spędzić z nią wyjątkowy dzień. Jednak tak się nie stało.- rozpłakałem się.
-Proszę nie płakać, bo zaraz ja się popłaczę.
Nagle do Sali weszła inna pielęgniarka.
-Czy to nie jest Zayn Malik z ulubionego zespołu mojej córki. One direction?
-Dzień dobry, Zayn Malik z tej strony. Chce pani zdjęcie czy autograf?- powiedziałem nadal płacząc.
-Czemu pan płacze?
-Przepraszam mogłaby pani wytłumaczyć tej drugiej pielęgniarce o co chodzi, ja pojadę do siebie.
-Dobrze nie ma sprawy.
Odjechałem na wózku w stronę swojej sali. Na korytarzu spotkałem wielu swoich poważnie chorych fanów. Wiedziałem co w swojej karierze zrobię po powrocie. Odwiedzę fanów chorych na raka we wszystkich szpitalach w Londynie. Podjąłem się naprawdę odważnej decyzji, ale gdy patrzę na te smutne oczka, to chce mi się jeszcze bardziej płakać. Przecież faceci nie płaczą, muszę się ogarnąć. Już niedługo wyjdę ze szpitala razem z Leną. Usiadłem właśnie z dzieciakami w jednej takiej świetlicy szpitalnej dla dzieci. Opowiedziałem im troszkę o sobie, dałem autografy, porobiłem sobie z nimi zdjęcia i odpowiadałem na ich pytania. Następnie wróciłem do siebie, gdzie czekał na mnie mój lekarz.
***Harry***

Wypadek Leny i Zayna bardzo mnie zdołował. No w końcu nie spodziewałem się nigdy, że któryś z moich przyjaciół będzie ofiarą takiego wypadku. No ale nie żyjemy w idealnym świecie, każdemu mogło się do zdarzyć. Teraz muszę się zająć moją rodziną. Muszę w końcu ją odwiedzić.  Własnej matki nie widziałem całe 5 miesięcy, wypadało by to zmienić. Pewnie zamartwia się o mnie, co robię, czy wszystko ze mną okej. kurde przecież ona nie wie, że Kate jest w ciąży. Wiem zrobię jej niespodziankę, wpadnę do niej z Kate niezapowiedzianie. Jak ja się stęskniłem za moją rodziną, za siostrą, pewnie mnie potrzebuję. Pewnie chce żebym znowu doradził jej w wyborze chłopaka. A tata pewnie chce zobaczyć mnie całego zdrowego i żywego.  Wiele się zmieniło, a oni o tym nie wiedzą. Przecież oni nawet nie wiedzą, że mam dziewczynę. Moje rozmyślania przerwała mi Kate:
-Kochanie, czemu spoglądasz się cały czas w okno. Coś się stało?
-Nie, nie tylko się zamyśliłem. Kotku, co byś powiedziała na wyjazd do moim rodziców. Przecież oni Cię jeszcze nie znają.
-Brzmi nieźle, możemy pojechać. Tylko muszę ogarnąć troszkę w domu.
-Dzwonię po sprzątaczkę, nie będziesz się przemęczać.
-Harry, ale naprawdę nie potrzeba. Poradzę sobie.
-Kate, ja chce dla ciebie tylko dobrze. Jesteś w ciąży i nie chcę żebyś poroniła przez sprzątanie domu, jak mogę ci załatwić pomoc.
-No dobra niech ci będzie. Tylko się ubiorę, nie mogę przecież jechać w ciuchach do sprzątania.
-Okej, wiesz co nie mogę przestać myśleć o Zaynie i Lenie. To okropne, co się stało.
-NO wiesz, Lena to moja najlepsza przyjaciółka, myślisz , że ja o nią się nie martwię. Dzisiaj przyjedzie do niej jej tata, a do Zayna rodzice. My jutro. Kocham ich i chce dla nich jak najlepiej. Oni są dla mnie jak rodzeństwo, którego nie mam. A tak w ogóle nie znasz moich rodziców?
-Nie, nigdy ich mi nie pokazywałaś, ani nawet o nich nie mówiłaś. Myślałem, że ich nie masz.
-No przepraszam, ale ty też jesteś winny, mi też nic nie mówiłeś o swoich.
-No wiem, źle zrobiłem, no ale teraz musimy się ubrać.
30 min. Później
Już uszykowani ruszyliśmy w drogę do moich rodziców. Szybko dotarliśmy na miejsce. Trzy wdechy i nacisnąłem dzwonek do drzwi. Otworzyła nam mama. Gdy mnie zobaczyła od razu wtuliła się w mój tors jak mały misio. Przywitała się z Kate:
-Dzień dobry, a kogo Harry sprowadzasz w nasze skromne progi?
-To jest moja dziewczyna Kate, nawet coś więcej niż dziewczyna. Może wejdziemy do środka, bo musimy  wam coś powiedzieć.
-Dobrze skarbie wchodźcie. Wpadliście troszkę niespodziewanie, ale na szczęście posprzątałam. Zostaniecie na obiad?
-Tak oczywiście, jak ja się stęskniłem za twoimi obiadkami.
-A ja za tobą Harry.
-Kocham Cię mamo- przytuliłam ją jak mocno tylko umiałem.
-Ja ciebie też synku. Siadajcie- powiedziała wskazując na krzesła.
-A gdzie tata?
-Tata, siedzi na swoim tronie u góry- powiedziała chichocząc pod nosem.
-A to z tą wiadomością poczekamy aż zejdzie. Chcemy was obojgu o tym poinformować.
-Przepraszam, kochanie zejdź do nas na dół. Harry przyjechał!
-Co, co, co? Harry przyjechał już biegnę.
-I tak to się załatwia.
-Nigdy wcześniej no to nie schodził, mamo ale go wyrobiłaś.
-Co wypijecie?- zapytała mama
-Może herbatę, a ty Kate?
-Też herbatę skarbie.
-Dwie herbaty poprosimy.
-Oczywiście już się robi.
Mama poszła do kuchni po nasze zamówienie, a my mieliśmy chwilkę dla siebie. Wykorzystałem ją i dałem Kate dużego buziaka. Na tą chwilę z góry zeszła moja siostra. Podeszła do nas i zapytała::
-Harry dawno cię nie widziałam. Daj buziaka.
-Witaj wszystko u ciebie w porządku. Jak tam James?
-Harry jaki ty spóźniony. Nie chodzę z nim już dobre 5 miesięcy.
-Hhahaha- zachichotała Kate
-O to jest ten powód zejścia taty z tronu. Bardzo ładna, kto to?
-To jest moja dziewczyna Kate. Poznajcie się. A no właśnie zostań na dole, bo chcemy wam coś ogłosić.
Mała usiadła przy stole i czekała aż  ktoś wreszcie przyniesie jej sok. Nie rozumiem jej przecież nikomu o tym nawet nie wspomniała. Po 20 min. Mama przyniosła herbatę i pieczone przez nią ciasto. Mniam. Nagle z dołu zbiegł mój tatuś. Z rozbiegu mocno go uściskałem. Nie widziałem go tak długo, mojego kochanego taty. Przecież to on nauczył mnie wielu rzeczy. Przedstawiłem mu Kate  i kazałem zająć miejsce. Wszyscy już siedzieli przy stole. Nadeszła ta chwila, po co tak naprawdę tu się zjawiliśmy:
-Mamo, tato, mała chcieliśmy wam coś powiedzieć…
-No gadaj w końcu Harry. –powiedziała moja siostrzyczka
-No, bo tak się składa, że Kate jest w ciąży i zostanę ojcem.
-Gratuluję wam, Harry nie wiedziałam, że tak szybko będziesz chciał mieć dzieci.
-Dla mnie to super wiadomość, moje nauki nie zdały się na marne.- powiedział tata
-Jestem z ciebie dumna Harry.- powiedział  moja siostra.
-Nie do mnie skierowane muszą być tylko te zasługi, przecież Kate też się do tego przyczyniła.
-Harry!- powiedział Kate z wielkim oburzeniem.
Cały dzień rozmawialiśmy. Mama poznałam Kate. Tata ją polubił. Zjedliśmy jeszcze obiad, który jak zwykle był pyszny. Nie chcieli nas wypuścić, więc zostaliśmy na noc. Nie wiem jak na to się zgodziłem, przecież chciałem być przy swoim przyjacielu. To najważniejsze dla mnie w tym momencie. Chce by był tylko szczęśliwy.
***Zayn***

Następnego dnia.
Po wizycie moich rodziców od razu udałem się do Leny. Miałem pomysł, który według moich przemyśleń zadziałałby. Zaśpiewam jej piosenkę, którą zaśpiewałem jej na pierwszej randce. Kochała gdy ją śpiewałem. Podjechałem do łóżka chwyciłem jej rękę i zacząłem śpiewać piosenkę Mario ‘Let me love you’.
 Byłem przy końcówce, a Lena nadal się nie budziła, co ja głupi myślałem, ze się obudzi. Przecież to nie jest idealny świat. Chciałem już odejść od łóżka, kiedy Lena złapała mnie za rękę. Z uśmiechem na twarzy powróciłem do niej powrotem. Powiedziałem:
-Leno, słyszysz mnie, to ja Zayn.
-Zayn- powiedziała ochrypłym głosem.
-Tak to ja kotku, otwórz oczy.

Lena przymrużając raz po raz oczy w końcu je otworzyła. Był to przepiękny moment, myślałem, że śnię. Spojrzała na mnie i pociągnęła za rękę, by mnie pocałować:
-Zayn, co tak właściwie się stało?
-Mieliśmy wypadek, ale żyjemy. Podziękuj Bogu. Już myślałem, że się nie obudzisz.
-Wszystko dzięki tobie, dzięki tej piosence. Wiedziałeś jak zareaguję. To naprawdę czary, co tutaj się stało.
-Czekaj muszę iść po lekarza, musi sprawdzić czy wszystko z wami w porządku.
-Dobrze.
CDN.
                                                                                                
Sorry, za taki bezsensowny rozdział. No cóż taka wena, nic nie poradzę. Jakoś to sprostuję i polepszę. Dla mnie samej wydaje się ten rozdział dziwny. 
Pozdrooo dla fanek 1D.

wtorek, 17 lipca 2012

Accident



Za krzaków wyskoczyli wszyscy goście. To było dziwne. Wszyscy trzymali w rękach balony ze swoich autografem. Mój i Zayna balon wręczył nam Justin. Szybko je podpisaliśmy, po czym wypuściliśmy je w gwiaździste niebo. Było to troszkę żałosne i głupie, ale chyba tak mieliśmy rozpocząć naszą urodzinową imprezę. Od razu wszyscy goście udali się do swoich samochodów w celu powrotu do lokalu. Mu natomiast z Zaynem wolnym krokiem szliśmy do samochodu. Przecież to my byliśmy gospodarzami imprezy. Ostatni pocałunek w tym magicznym miejscu, ostatnie widoki i wsiedliśmy do samochodu. Tym razem Zayn pozwolił mi poprowadzić. W końcu był to mój samochód miałam prawo nim pojeździć. Dotknęłam kierownicy i spojrzałam na Zayna:
-Jesteś tego pewny, mam prowadzić?
-Oczywiście, to przecież twoja noc narzeczono.
-Dziękuję, narzeczony.

Przekręciłam kluczyki i nawet nie zauważyłam kiedy te cudeńko odpaliło, a ja jechałam. Nie wierzyłam, na szczęście nikogo na drodze nie było. Miałam okazję w końcu poćwiczyć, to prawo jazdy było troszkę wyrobione niezgodnie z prawem. A tam. W tym momencie troszkę z Zaynem się zagadałam, raz po raz na niego spoglądając. Rozmawialiśmy właśnie o dziecku, spojrzałam ostatni raz na jezdnię, nikogo nie było, więc pozwoliłam  mojemu chłopakowi dotknąć brzucha. Uczynił , PO czym dostał ode mnie całusa. Nie wiedziałam, co teraz się wydarzy. Był to najgorszy moment w moim życiu. Odwróciłam wzrok na jednię. Wprost na nas jechał ogromny tir. Ostatnie słowa jakie słyszałam Zayna to:
-Leno skręć w prawo, na pobocze!
Tak też szybko uczyniłam, niestety zbyt późno zareagowałam. Trafiliśmy w drzewo. Teraz już nic nie czułam, powieki momentalnie mi się zamknęły.
30 min. później
***Zayn***

Ocknąłem się, bardzo bolała mnie głowa. Krew spływał mi po czole, miałem rozciętą głowę. Szybko zerknąłem na Lenę, była nieprzytomna. Była cała we krwi. Od razu zacząłem ją przebudzać, lecz wszystko na marne. Błagałem Boga żeby się obudziła, żeby z dzieckiem było wszystko w porządku. Natychmiastowo sprawdziłem czy oddycha. Na szczęście oddychała. Przyłożyłem głowę do brzucha, aby sprawdzić, czy serce dziecka bije. Tutaj nie byłem pewny czy bije. Spanikowałem, natychmiastowo wyciągnąłem z kieszeni komórkę i zadzwoniłem po pogotowie. Lecz jednej ręki nie mogłem w ogóle ponieść. Nie przejmowałem się tym teraz, w tym momencie najważniejsza była dla mnie Lena i oczywiście Jawaard. Nagle w słuchawce usłyszałem głos kobiety:
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
-Dobry, z narzeczoną miałem wypadek. Proszę jak najszybciej przyjechać!
-W jakim stanie jest zona?
-Jest nieprzytomna. A tak w ogóle jest w ciąży. Proszę się spieszyć. Znajdujemy się w lesie, jakoś w drodze do Londynu z północnej części.
-Już wysyłam karetkę.
Nagle mocno zabolała mnie głowa, komórka ześlizgnęła mi się z dłoni. Oczy powoli się zamykały. Słyszałem tylko sygnał karetki, nie wytrzymałem straciłem przytomność.
2h później
***Harry***

Świetnie się bawiłem, właśnie tańczyłem z Kate kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na ekranik mojej komórki. Zrobiło się poważnie, numer zastrzeżony. Przeprosiłem Kate i dyszlem na dwór. Odebrałem;
-Halo?
-Dzień dobry, czy rozmawiam z Harrym Styles’em?
-Tak, o co chodzi? Kim pani jest?
--Jestem recepcjonistką w miejskim szpitalu w Londynie. Dzwonię poinformować pana, że Zayn Malik i Lena Calder mieli poważny wypadek samochodowy.
-Co? Pani żartuje, żyją prawda?
-Tak, żyją. Proszę przyjechać, wszystkiego dowie się pan na miejscu.
-Dobrze już jadę!

Załamany włożyłem urządzenie do kieszeni i poszedłem po resztę. W kolanach miałem watę, ledwo szedłem. Akurat wszyscy siedzieli przy stoliku:
-Zbierajcie się Zayn i Lena mieli wypadek!
-Cooo? Moja siostrzyczka. Żyją?
-Tak, nic więcej nw, kazali przyjechać do szpitala.
Wszyscy od razu udaliśmy się do szpitala. Na miejscu szybko pobiegliśmy do recepcjonistki, która skierowała nas do sali , w której leżał Zayn.  W środku Leny nie było, Zayn miał rękę i nogę w gipsie oraz miał zawiązaną bandażem na czubku głowę. Szybko Podeszłem do niego i chwyciłem  jego dłoń. Zayn był w śpiączce. Chwyciłem kartę zdrowia
, która leżała zawieszona o łóżko. W tym samym momencie do Sali wszedł lekarz:
-Dzień dobry, jak myślę jesteście jego przyjaciółmi?
-Tak, czy Zayn z tego wyjdzie?- zapytałem spanikowany specjalisty.
-Jest w stanie stabilnym. Ma lekki wstrząs mózgu, rozciętą miał głowę, no i jak widzicie złamaną nogę i rękę. Na razie jest w śpiączce. Wiecie, że to on zadzwonił po pogotowie, wtedy był jeszcze przytomny, lecz gdy dotarliśmy na miejsce już nie.
-A gdzie jest jego dziewczyna Lena Calder?
-Ona jest na intensywnej terapii. Przyjechała do nas w stanie zagrażającym życie. Teraz jest lepiej. Ma złamaną nogę, wstrząs mózgu, miała pękniętą czaszkę no i wiecie liczne zadrapania i siniaki.
-A co z dzieckiem, przecież ona jest w ciąży
-Tego jeszcze nie wiemy, co z dzieckiem. Na razie wszystko badamy, dopiero wieczorem będą wyniki. Jest w śpiączce. A no i chciałem was jeszcze upomnieć, że możecie być u pacjenta tylko w pojedynkę. Możecie się zmieniać.
-Przepraszam, jestem siostrą Leny, Eleanor Calder, czy bym mogła się z nią zobaczyć?
-Miało mi, może tylko pani i tylko na 5 min. Pacjentka jak już powiedziałem jest w ciężkim stanie i potrzebuje  spokoju, aby się obudziła.
-Dobrze.
-Okej, to proszę za mną.
***Eleanor***

Weszłam do sali otoczonej szybą. W środku leżała moja siostrzyczka. Gdy ją zobaczyłam łezka spłynęła mi po policzku. Nigdy jeszcze nie widziałam jej w takim stanie. Dziękowałam Bogu za to, że w ogóle przeżyła, martwiłam się o Lenę. Chciała ułożyć sobie życie, a je prawie straciła. Miała być z Zaynem szczęśliwa, mieli mieć dziecko. Chwyciłam jej dłoń i spostrzegłam pierścionek i to zaręczynowy. Uśmiech pojawił mi się na twarzy, moja mała siostrzyczka ma narzeczonego i to Zayna. Nawet nie wiedziałam, że się jej oświadczył. Ona w końcu też nie wie, że Louis też mi się oświadczył. Zamyślona patrzałam na kropelki kroplówki wpływające do ciała mojej siostry. Jak ja mogłam się cieszyć w takiej chwili, kiedy jedna z najdroższych mi osób cierpi. Ucałowałam ją w czoło i lekko pogłaskałam po głowie. Nagle za szybą pojawił się Louis. Gdy go zauważyłam odłożyłam jej dłoń na miejsce i poszłam w kierunku mojego ukochanego. Ostatni raz spojrzałam na Lenę i ze łzami w oczach wtuliłam się w Louisa. Ten przytulił mnie  i powiedział:
-Ele wszystko będzie dobrze, za miesiąc Lena już będzie wychodziła ze szpitala, zobaczysz, razem z Zaynem. Jak nie, to nw co sobie zrobię. Ja chcę, cię tylko uszczęśliwić. Sam nie mogę w to uwierzyć. Mnie też nie jest łatwo w tamtej Sali leży mój najlepszy przyjaciel, którego znam3 lata. No i oczywiście Lena moja przyjaciółka, która wiele mi już pomogła. Sam jestem w okropnym stanie, dzisiaj miała obchodzić swoją 18-stkę, a leży w szpitalu. To okropne i nadal nie mogę w  to uwierzyć. Chodź musimy do nich wrócić. Ktoś w końcu musi jechać po ich rzeczy.
-Louis, Zayn dzisiaj oświadczył się Lenie.
-Co? Nic mi drań nie powiedział.
-No moja siostra  też mi nic nie powiedziała, ale to w sumie się wyrównuje, bo my im też nic nie wspomnieliśmy.
-No w sumie, patrz teraz moja kolej żeby wejść do Zayna.
***Louis***
Powoli otworzyłem drzwi do sali. Podeszłem do szpitalnego łóżka, na którym leżał mój przyjaciel. Usiadłem i chwyciłem jego dłoń, powtarzając: Zayn wróć do nas, bez ciebie nie ma one direction, bez ciebie nie ma całości. Zayn przyjacielu obudź się. Byłem pod wpływem takiej presji, że zacząłem go nawet szturchać. Znowu powtarzałem: Zayn masz narzeczoną, dziecko w drodze nie zostawiaj ich. Zayn. Wiedziałem, że nic już nie zrobię, wiedziałem, że tymi słowami go nie obudzę. Miałem już wstawać, kiedy zobaczyłem coś niesamowitego. Zayn otwierał oczy. Szybko zacząłem pocierać jego rękę mówiąc:
-Zayn, stary obudziłeś się.
Natychmiastowo do Sali wbiegły pielęgniarki wraz z lekarzem. Niestety wyprosili mnie z pokoju. Ostatnie co widziałem to zabłąkane oczy mojego przyjaciela, które widocznie nie wiedziały gdzie są.
***Zayn***

Otworzyłem oczy, koło łóżka siedział Louis. Zaraz po tym do Sali wbiegli sanitariusze. Zaczęli wypytywać mnie czy wiem kim jestem, czy wszystko pamiętam. Ja idealnie wszystko pamiętałem. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że wypadek miałem razem z Leną. Przecież ona jest w ciąży. Łzy poleciały mi po policzkach. Szybko zapytałem specjalistów:
-Przepraszam, czy moja narzeczona żyje, a dziecko?
-Narzeczona, panna Lena Calder jest w śpiączce, ma złamaną nogę, pękniętą czaszkę i wstrząs mózgu.
-A co z moim synkiem?
-Przed chwilą właśnie otrzymałem wiadomość o stanie pana dziecka.
-Na twarzy lekarza pojawił się uśmiech.
-Co z nim, proszę powiedzieć!
-Żyje i ma się bardzo dobrze. Przeżył lekki wstrząs, ale wszystko jest jak przed wypadkiem.
-Naprawdę, mogę zobaczyć się z Leną?
-Może pan, tylko, że najpierw musimy pana posadzić na wózku. Jak pan zauważył, ma pan złamaną nogę.
-Tak, tak, chcę jak najszybciej się z nią spotkać.- powiedziałem zniecierpliwiony.
-Już pana tam wiozę. Tylko przed drzwiami czekają na pana zaniepokojeni przyjaciele.
Wyjechałem na korytarz. Gdy mnie wszyscy ujrzeli przytomnego, podbiegli do mnie i przytulili.
-Proszę się opanować, ten pan jest świeżo po wypadku.
-A tak właściwie Zayn opowiedz co się stało?
-No, okej w skrócie, bo muszę zobaczyć się z Leną. No więc, tak z racji, że Lena ma dzisiaj urodziny, to pozwoliłem jej poprowadzić. Jechaliśmy , gdy zachciało mi się po prostu pogłaskać ją po brzuchu. Nic nie jechało, do czasu, kiedy spojrzeliśmy na drogę. Wprost na nas jechał tir. Kazałem Lenie skręcić i dalej pamiętam już tyle, że ujrzałem ją całą we krwi i szybko zadzwoniłem po pogotowie. To wszystko moja wina i tylko moja. Gdybym poczekał z tymi czułościami do powrotu, nie leżelibyśmy teraz w szpitalu w piżamkach.
-Nie obwiniaj się Zayn, to nie wasza wina. To  wina tego kierowcy, który jechał na was.- powiedział  Harry
-A tak w ogóle to kiedy mieliście zamiar powiedzieć nam, że się zaręczyliście.
-Mieliśmy wam wszystkim oficjalnie powiedzieć na imprezie, no ale tak wyszło. A tak w ogóle co z gośćmi?
-Poinformowaliśmy ich, że mieliście wypadek no i wszyscy pojechali do domu. A i Justin Bimber kazał wam przekazać, że jutro was odwiedzi.
-Miło słyszeć, dobra panie doktorze jedziemy do Leny.
Dojechaliśmy do szklanego pomieszczenia, gdzie leżała Lena:

-O mój Boże- powiedziałem zdziwiony i załamany.
Lekarz dowiózł mnie do jej łóżka, chwyciłem jej dłoń i pocałowałem. Płacząc powtarzałem: Wszystko będzie dobrze kochanie. Obudzisz się, wrócisz do domu, będziemy szczęśliwi, urodzisz, pobierzemy się i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Leno, obudź się, bez ciebie nie mogę żyć. Leno kocham Cię. Po tych słowach pogłaskałem ją po brzuchu i resztę tej nocy spędziłem przy jej  łóżku czekając na moment, w którym się obudzi.

                                                                                                
Sorry, że tak zapuściłam bloga, ale wakacje są i nie będę wiecznie siedzieć przed kompem. Przydałyby się jakieś komy rodacy. Bardzo was o nie proszę. Obiecuję, że dodam nowy rozdział max tydzień. Przepraszam za takie zakończenie tego rozdziału, no ale zawsze nie może być happy  end.
Pozdroo dla fanek 1D <33333

środa, 4 lipca 2012

Happy Birthday Lena


***Louis***

Nadeszła ta chwila, ten moment. Podeszłem pod balkon mojej ukochanej. W  jej pokoju na szczęście świeciło się jeszcze światło, nie spała. Wiem co robiła- płakała. Wszystko słyszałem z dworu. Musiałem to zrobić. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem śpiewać ulubioną piosenkę mojej ukochanej z 1D.  Oczywiście Moments. Eleanor zwróciła na to uwagę i zapłakana podeszła do poręczy. Ja natomiast kończyłem śpiewać  jej ulubiony utwór. Ta spojrzała się na mnie, a ja natomiast poprosiłem, aby zeszła na dół. Posłuchała mnie i zeszła. 

Właśnie wpatrywałem się w jej przepiękne oczy:
-Eleanor, przepraszam, że Cię skrzywdziłem. Byłem pijany, chciałbym cofnąć czas i temu wszystkiemu zapobiec, lecz nie mogę. Wybacz. Wiem, że tracę najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem, mam tego świadomość i nie chcę ciebie stracić. Jesteś dla mnie wszystkim i będę powtarzać ci to do mojej śmierci. Kocham Cię.
--Louis, wybaczam Ci. Wiedziałam od razu, że w życiu byś tak wobec mnie nie postąpił. Kocham Cię i chcę, żeby wszystko było jak dawniej.
-Przybliżyłem się do niej i mocno pocałowałem. Następnie uklęknąłem:
-Eleanor, czy zechciałabyś zostać moją żoną?
-Louis, yy oczywiście, że tak. Dziwię się, że dopiero teraz, ale to odpowiedni moment.
Wręczyłem jej bukiet róż i włożyłem pierścionek na palec. Następnie udaliśmy się do jej pokoju uczcić nasze zaręczyny.
***Harry***

Niestety nasz wyjazd do mamy musieliśmy przełożyć. Kate źle się poczuła. Właśnie leżeliśmy sobie w łóżku i  wspominaliśmy stare dobre czasy. Nagle powieki Kate się zamknęły, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Wtuliłem się w nią i błyskawicznie zasnąłem.
Rano
***Lena***

Dzień miał zapowiadać się znakomicie. Ja o tym przynajmniej marzyłam. Wracając do tematu właśnie otwierałam jeszcze zaspane powieki. Przed moimi oczami ukazała się cała banda, no oczywiście Zayn, Harry, Kate, Niall, Demi, Liam, Daniele, Louis i Eleanor. Byłam troszkę zaskoczona tym miłym powitaniem, szczególnie zdziwiło mnie przybycie do mojego domu Demi Lovato. Myślała sobie, kurde, który z nich ją tutaj przyprowadził. Gdy zobaczyłam jak całuje Nialla w policzek od razu wiedziałam co jest grane. Zastanawiało mnie tylko czemu mi nic nie powiedział, przecież byłam jego babską najlepszą przyjaciółką. O wszystkim mi mówił, na serio o wszystkim. Byłam jego doradcą w najróżniejszych sytuacjach. W tym momencie wszyscy śpiewali mi właśnie Happy Birthday. Od teraz wiedziałam, że moje urodziny się rozpoczęły. Zayn w ręku trzymał śmieszny tort 1D. Kurde jakbym była jakąś fanką, która prosi mamusię o kupno właśnie takiego tortu, ale grunt, że cały z czekolady. Po odśpiewanym Happy Birthday każdy po kolei podchodził do mnie z życzeniami. Nareszcie po wszystkim miałam chwilkę aby się przebrać. Po chwili byłam już o toczona prezentami. Musiałam je odpakować, prawie każdy zawierał jakiś kosmetyk i ciuch. Od Zayna dostałam 2 pary szpilek. Jedne były kolory białego a drugie orzechowego. Następny prezent był jak to powiedziała Zayn dopiero na wieczór tak aby to było generalne. Bardzo się ucieszyłam i byłam bardzo uradowana. Resztę prezentów później, okej. Pewnie kupił mi szpilki abym je ubrała na urodziny. Od reszty dostałam dużo biżuterii, sukienek i karnet na prawo jazdy. Mogło mi dać to coś do myślenia, ale nie dało. Nie chce mi się opowiadać szczegółowo o moich prezentach, bo było ich dużo. Zdziwił mnie jeden z prezentów od Kate. Bluzka z napisem i love Justin Bieber. Kazała mi na dodatek od razu    to ubrać, na szczęście miałam te szpilki od Zayna. Idealnie wszystko pasowało. Po zimnym prysznicu szybko się w to przebrałam.

 Potem czekało mnie śniadanie. Już się bałam co czeka mnie na dole. Nie myliłam się śniadanie było obszerne. Przejadłam się niesamowicie. Po posiłku Zayn chwycił mnie za rękę i pociągnął do samochodu. Pocałował i odpalił samochód. Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy. Jechaliśmy tylko we dwoje.  Droga była bardzo długa, no w końcu do samego centrum. Po drodze Zayn odebrał tylko jeden telefon, nawet nw od kogo. Odpowiedział tylko na niego- Już jedziemy, zaraz będziemy. Są korki.-Niczego się nie domyśliłam. Rozmowa bardzo tajemnicza. Po drodze zapytałam Zayna:
-Zayn dokąd tak w ogóle jedziemy?
-Zaraz będziemy to zobaczysz. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
-A dlaczego wszyscy zostali w domu?
-No bo to jest niespodzianka tylko dla Ciebie.
-Aha, nie wtrącam się.
Rzeczywiście po chwili już byliśmy na miejscu. Zayn gwałtownie  zatrzymał  samochód i zakrył mi swoimi dłońmi oczy. Nic nie widziałam. Prowadził mnie powoli, co chwila potykałam się na szpilkach. Nagle usłyszałam takie ciche Hi. Po czym Zayn odsłonił mi paczałki. Nie wierzyłam był to Justin.

 Od razu mi się zapytał:
-Cześć Leno, fajna koszulka.
-O boże, gdybym wiedział, że tu jadę, to nie pozwoliłabym mojej przyjaciółce mi jej ubrać.
Justin spojrzał się tylko na mnie z uśmiechem  i  kazał usiąść na wskazanym przez niego miejscu. Podszedł do mikrofonu dał znak facetowi siedzącemu po drugiej stronie szyby i nie wierzyłam w to . Zaśpiewał z słuchawkami Happy Birthday skierowane specjalnie dla mnie.  Było to bardzo miłe z jego strony. Ale dziwiło mnie troszkę to dlaczego on to nagrywał.
 Po chwili wszystko mi wytłumaczył. Zayn z okazji moich urodzin poprosił Justina, aby nagrał ze mną specjalną płytę urodzinową dla mnie. Tylko ja nie wiedziałam co zaśpiewać. Miałam w domu wprawdzie zeszyt z moimi tekstami i to jeszcze właśnie takimi w stylu Justina, no ale nie wzięłam nie wiedziałam, że tutaj przyjadę. Po minucie ciszy Zayn wyciągnął za pleców ten właśnie zeszyt. Justin momentalnie chwycił go w swoje dłonie. Poczytał i wywnioskował, że są fantastyczne. To były przecież amatorskie teksty osoby bez doświadczenia. Justin zaproponował mi nawet współpracę. Miałam być jego tekściarzem. Kurde Justina Biebera tekściarzem. Nie no najpiękniejszy dzień w moim życiu. No oczywiście się zgodziłam, takich propozycji nie dostaje się na co dzień. Dobra nareszcie zabraliśmy się do roboty. Nagraliśmy cały krążek, nawet Zayn się do niego udzielił. Troszkę Justina, moich i Zayna piosenek i powstało dzieło, które Justin chciał wydać. Masakra, nie no taka gwiazda chce wydać płytę takiej amatorki. 

No w końcu będzie na tym korzystał. Moje pozwolenie już miał. Na koniec podarował mi jeszcze wszystkie możliwe jego gadżety, no typu wszystkie płyty, książkę. Ja z Zaynem w zamian za współpracę zaprosiłam go na imprezę urodzinową. Obiecał, że przyjdzie z Seleną i przyprowadzi paru przyjaciół. Podziękowałam mu i pojechaliśmy w kolejny Zayna punkt niespodzianka. Była jak się przekonałam szkoła jazdy, ale taka błyskawiczna i po znajomości.. Nie no swoje musiałam zdać. Wiele  razy Zayn mnie poduczał i pozwalał jeździć. Umiałam podstawy teraz wystarczyło tylko zdać. Podeszłam do samochodu, w którym siedział już instruktor. Na początku kiepsko mi szło, ale gdy zobaczyłam Zayna stojącego na zewnątrz od razu lepiej mi szło. Zdałam za pierwszym  razem. W Wielkiej Brytanii nie trzeba podchodzić do pisemnego zdawania na prawo jazdy. Dałam zdjęcie legitymacyjne i otrzymałam świeżutkie prawo jazdy. Zostało tylko jedno wyrobić sobie dowód. Zayn wykonał parę telefonów i już miałam załatwiony. Ale dopiero do odebrania za dwa tygodnie. Nagrywanie płyty w studiu pochłonęło nam sporo czasu, a pozostałe sprawy jeszcze więcej. Musiałam się kiedyś w końcu uszykować na tą imprezę. Na szczęście nie odbywała się ona w naszym domu. Zayn zamówił specjalnie na tą okazję lokal z basenem, hotelem i przepięknym wystrojem. W drodze powrotnej słuchaliśmy nowo nagranej prze ze mnie płyty. Kurde wyraziłam się jakbym była profesjonalistką, którą nie jestem. Byliśmy już na miejscu, Zayn szybko pobiegł do domu, kiedy zobaczył która jest godzina. Musiał się w końcu uszykować. Miałam chwilkę na myślenie, gdy szłam do domu. Tak sobie uświadomiłam, że Zayn jeszcze mi nigdy nie zaśpiewał. Przecież on ma taki talent, on porostu ślicznie śpiewa. Mam nadzieję, że kiedyś ten moment nadejdzie. W domu zastałam tylko Snopiego. Wszystkich  z domu jakimś cudem wywiało. A w sumie i dobrze, będę mogła w spokoju się przygotować do imprezy. Poszłam do góry, aby się jakoś ubrać. Weszłam do łazienki, gdzie natknęłam się na Zayna, który właśnie brał prysznic. No nic, poszłam do innej. Mieliśmy w końcu jeszcze 4 łazienki w tym domu. Szybko wzięłam prysznic. Następnie ubrałam się w najpiękniejszą sukienkę jaką miałam. Nawet już nie myślałam o tym, ze jestem tak gruba, tylko o tym aby pięknie wyglądać. Zrobiłam sobie śliczną fryzurę i ubrałam dużo biżuterii. Zrobiłam zajebisty make-up i byłam gotowa. No jeszcze tony perfum. Zeszłam na dół, a tam na kanapie siedział przepięknie ubrany Zayn. Miała na sobie śliczny orzechowy sweterek. Bezcenny widok, do tego ta jego słodka fryzurka. Gdy mnie zobaczył było tylko takie coś:
-Leno, czy to ty? Nie poznałem cię. Przepięknie wyglądasz, nie wiedziałem, że mam najpiękniejszą dziewczynę na świecie.
-Chodźmy lepiej, bo się spóźnimy!
Wyszliśmy na dwór, a tam stała biała limuzyna. Masakra ile Zayn na te moje urodziny musiał wydać. Wsiadłam posłusznie do środka i udaliśmy się na przyjęcie. Na miejscu prawie wszyscy już byli. Oczywiście moje generalne wejście i ten już 3 Happy Birthday. Bardzo miłe. Nawet Justin nie żartował z tym, że przywiezie paru znajomych. DJ był, jedzenie było i basen był. W pewnej minucie zabawy Zayn powiedział przez mikrofon:
- Zapraszam wszystkich na zewnątrz, na Lenę czeka prezent wieczoru.
Kurde teraz to naprawdę się bałam. Wyszłam na zewnątrz, Zayn zakrył mi oczy. Po chwili odsłonił mi je posłusznie i w tym momencie zemdlałam. Przede mną stał samochód z wielką kokardą na czubku. Był to BMW, dokładnej marki nie znam, ale wiem, że to właśnie prze de mną stało. Od razu z całej siły uściskałam Zayna i na dodatek mocno pocałowałam. Razem weszliśmy do środka i pojechaliśmy nawet nw gdzie, bo Zayn prowadził. Zawiózł mnie nad jakieś jezioro. Staneliśmy idealnie na tle zachodzącego słońca.
Zayn spojrzał się w moje oczy. Byliśmy połączeni teraz tylko swoimi oczami. Zayn w pewnym momencie powiedział:
-Leno Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie,
Uklęknął i …
-Leno, czy wyjdziesz za mnie?
-Zayn, niech się zastanowię. Oczywiście, że tak!
-Kocham Cię.
W tym momencie mocno się pocałowaliśmy. Momentalnie poczułam kopnięcie. Pomyślałam sobie :Nie, nie tylko nie teraz, jeszcze nie. Na szczęście fałszywy alarm. Mieliśmy już się zbierać kiedy…
CDN.