środa, 1 maja 2013

Maybe back ? ;x

Siemkaa!
Wracam zapytać się Was o to czy mam dalej kontynuować tego bloga? Wbijam a tu aż 2 komy , a myślałam, że piszę sama dla siebie. No ale dziękuję wam z całego serduszka! Dałyście mi motywację do działania, no ale komy dodane były w styczniu a więc wracam z pytaniem: Czy warto kontynuować? Jak zauważyłyście troszkę zmieniłam wygląd. Tamten mnie dobijał i to była istna masakra...
Czekamm na waszą odpowiedź ;)
Anka ;*

niedziela, 30 września 2012

Zaina



Mój mózg pochłonięty był oglądaniem jakiś arabskich seriali, które ani troszkę mnie nie bawiły. Były jak Zayn, dokładnie jak on. Pełno osób chodziło po ekranie w czarnych włosach i czekoladowych tęczówkach, które podbiły moje serce. Przypomniało mi się jego pierwsze spojrzenie, jak zatonęłam w jego paczałakach, nieziemskich oczach, które skrywały coś czego nie mogłam pojąc. Teraz już mam tego świadomość, miłość do mnie. Do tej pory nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, która pieści serce miłością. Pierwsze spotkanie z Zayne było czymś w stylu tysięcy motylków w brzuchu, które i tak doznawałam przy każdym jego dotknięciu. Przy jego ciemnych ustach lekko muskających moje, oddechu, który czułam na swoim policzku, perfum, które robiły z moich nóg watę, włosów, ułożonych jak najlepiej i oczywiście jego ogromnego torsu bez, którego nie mogłam żyć. Kochałam tego wariata, tego mojego kochanego wariata. Dowodem naszej miłości był właśnie Javadd. Miał mi on w pełni przypominać Zayna, na zawsze, forever. Javadd był cząstką , który w pełni mnie oddawała. Chwyciłam ręką brzuch i lekko go pogłaskałam, czując kopnięcie, które nasilało się z minuty na minutę. Zignorowałam to i poszłam poskładać pranie. Odłożyłam kubek z herbatą i poszłam w kierunku sypialni trzymając wielki kosz ubrań. Po drodze kilka bluzek Zayna opadło mi na schodach, schyliłam się po nie i nie mogłam wytrzymać z bólu, Skurcze były tak mocne, że opadłam na schody, chwytając komórkę w dłoń. Na wyświetlaczu widniał jako pierwszy numer Zayna.


 Wykręciłam i czekałam cicho jęcząc do słuchawki:
-Halo, kochanie?
-Zayn, dobrze, że Cię słyszę, musisz przyjechać do domu. Przerwałam, ból odebrał mi mowę.
-Lena, co się stało?
-To już!- wybełkotałam
-Co już? Leno jaśniej.
-Ja rodzę! -wykrzyczałam do komórki
-Bożę, Lena już jadę. Będę jak najszybciej. Moja siostra jest w Londynie, zawiezie Cię do szpitala. Ja dotrę później, Leno daj radę! Boże chłopaki to już- wykrzyczał.
-Zayn, ał, ał nie dam rady. Okropnie mnie boli, o oł wody mi odeszły.
-Lena, już jestem w samochodzie, a Liam dzwoni do mojej siostry. Mieszka niedaleko, wiec zaraz będzie. Przyj i głęboko oddychaj- słyszałam głos Harrego.
-A co robię! Styles
-Skurcze jeszcze bardziej się nasiliły i były coraz częściej, co 5 min.
Po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Powiedziałam-otwarte, do cholery! W drzwiach ukazała się postać brunetki bardzo podobnej do Zayna. Domyśliła się, że to Donya:
-Boż, co ci się stało, czekaj pomogę Ci wstać. Jacie tak to jest jak mój braciszek zapłodni kogoś. No widzisz taka nasza krew, każde dziecko naszego taty było duże, a Zayn to też facet, czyli odziedziczył to po ojcu.
-Możesz mi pomóc! Ja tu jestem! i rodzę!
-Już, już!
Jechałyśmy tak szybko jak tylko się dało i do najbliższego szpitala. Po nie spełnia 10 min. skurczów co 2 min. Donya oddała mnie w ręce specjalistów, którzy od razu przewieźli mnie na salę. Zdziwiło mnie to, że nie na porodówkę, tylko na położniczą. Zaczęli robić mi przeróżne badania, kiedy ja tak strasznie cierpiałam.  Zrobiło mi się lepiej, kiedy usłyszałam Zayna rozkazującego lekarzowi  aby natychmiastowo zawiózł mnie na porodówkę. Po chwili już tam byłam, z Zaynem u boku. Kazali mi mocno przeć. Zayn pomagał mi, jakby normalnie się na tym znał. Po niespełna 2h usłyszałam lekarza, mówiącego: Widzę główkę, ostatnie mocne pchnięcie i ...Z resztek sił  wzięłam oddech i zaczęłam przeć . Usłyszałam tylko płacz dziecka i słowa lekarza: Mają państwo córeczkę, gratuluję. Ładny ma głos!
-Odziedziczyła po tacie- powiedział dumnie Zayn- Lena mamy córeczkę- to była ostatnia rzecz, którą usłyszałam.
***Zayn***

Lena powoli zamykała oczy, a z oddali słychać było przeraźliwe pikanie. Myślałem, że ją stracę, że to będzie koniec nas, naszej miłości.
-Proszę Pana, proszę opuścić salę, musimy reanimować.
Wyszedłem  ze łzami w oczach na korytarz. Nic mnie teraz nie interesowało, ominąłem tłum reporterów i usiadłem obok moich przyjaciół.
-Zayn, zayn co się stało? Co z Leną? zapytała moja mama, która przyjechała  w międzyczasie- synku, co się dzieje?
-Mamo, Lena, Lena, ona straciła przytomność. Reanimują ją- powiedziałem przytulając się do mamy.
-Zayn, nie płacz obiecuję Ci, że wszystko będzie dobrze. A przynajmniej urodziła?
-Mamo, mam córeczkę- powiedziałem z lekką radością.
-Ale miał być Javadd- powiedział oschle tato.
-Jak możesz mu teraz takie coś mówić, nie widzisz jaki jest załamany?


Nagle podeszła do mnie pielęgniarka trzymając moją córeczkę. Chwyciłem ją i poczułem to, poczułem, że jestem ojcem, że mam dziecko. Wszyscy gratulowali mi tak pięknego dziecka. Przypominała mi Lenę, ale i tak wszyscy mówili, że podobna jest do mnie. Po 1h przyszedł lekarz i poprosił mnie na stronę:
-CO, z Leną, co z moją narzeczoną?
-Zapewniam pana, że to była tylko chwilka słabości i żyje,  i chce żeby pan przyszedł.
-Nie wierzę, naprawdę?
-Tak, proszę, oto dokumenty do podpisania.
Wziąłem te papiery i przytuliłem mocno lekarza. Chwyciłem małą w ręce i poszedłem do wskazanej przez lekarza sali. Lena leżała tam cała sina. Podeszłem do łóżka i pokazałem jej nasz dorobek. Nasz skarb, słoneczko. Lena uśmiechnęła się do mnie mówiąc:
-Pocałuj mnie, bo nie wytrzymam!
Musnąłem jej delikatne usta, zmieniając to w namiętny pocałunek. Niestety przerwała nam mała, która zaczęła się śmiać.
-Już ją pokochałem, zobacz jak się szczerzy-powiedziałem do Leny.
-Uśmiech po tatusiu, normalnie identycznie się szczerzycie i te czekoladowe tęczówki. Normalnie żeńska werwa CIEBIE.
-To się ma  w genach, umiemy robić ładne dzieci.
-Nie zaprzeczam.
-Może zrobimy całą armię?!- wypaliłem
-Może nie całaą armię , ale dwójkę to tak. Co tam masz w ręku?
-A to jakieś papiery co mamy wypełnić.
-No to dawaj!
Chwilkę tak odpowiadaliśmy na te nadzwyczajne pytania, kiedy zetknęliśmy się z : Imię dziecka.
-Leno, ja wiem jak ją możemy nazwać.
-Jak kochanie?
-Piękna, czyli po arabsku Zaina.
-Tak jak ty tylko w wersji żeńskiej, bo przecież ty tak masz na imię- piękny.
-Wiem, ale ona jest piękniejsza nawet ode mnie. Czysta Zaina Malik.
-Jak ja Cię kocham Malik!
-A ja Ciebie Calder!
10min. później
Czemu ona tak ryczy?-zapytałem
-Może jest głodna?- odpowiedziała Lena
-Okey, to gdzie butelka?
-Jaka butelka, nie ma butelki, dziecko karmi się piersią.
-Co jaką piersią, piersi są tylko moje.
-No, musisz się podzielić z Zainą, żeby przestała płakać.
-No dobraaa niech Ci będzie.
Lena lekko odchuliła koszulę, wykładając ze stanika pierś, którą następnie Zaina zaczęła ssac.
-Boże, jak to łaskocze, ja się chyba nie przyzwyczaję.
-Jak ja Ci tak robiłem, to Cię nie łaskotało!
-Zayn! ty to robiłeś 9 miesięcy temu. A poza tym moje jęki wtedy chyba wskazywały na to, że mi się bardzooo podobało.
-To czemu mówisz, że ona robi to lepiej?!
-Ja nic takiego nie powiedziałam, po prostu mnie to boli, bo bardzo mocno mi je ssie.
-Współczuję.
-Teraz to się zrobiłeś miły!- powiedziałam z poważną miną.
-No co taki mam charakter.
Naszą kłótnię przerwał specjalista w fartuchu. Chciał upewnić się, czy wszystko w porządku:
-Dzień dobry.- powiedziałam wkładając pierś z powrotem do stanika.
-Witam, przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku i powiedzieć co nie co , jak postępować z dzieckiem itd.
-Miło pana widzieć- powiedział lekko wkurzony Zayn.
-No więc tak, jutro będzie mogła Pani już z dzieckiem wyjść ze szpitala...
-Prze doktora, przed porodem, jak mieliśmy ten wypadek to mówiliście, że dziecko będzie miało  wadę serca.
-No, tak, jak pan widzi- chwycił kartę zdrowia- Zaina jest zdrowa, o ile mi wiadomo wcześniejsze badania wykonywał lekarz bez doświadczenia, który i tak już został zwolniony.
-Bogu dzięki- wysapał Zayn- Może Pan kontynuować.
-Dobrze, poród przeszedł pomyślnie. Dziecko nie odrzuca białka, więc może pani karmić ją piersią. Proszę nie wychodzić z dzieckiem do 8 tygodnia, występuje zagrożenie zapalenia płuc.
-Przepraszam,a kiedy Lenie, tam na dole wszystko wróci do normy- powiedział podnosząc moją koszulę.
-Zayn!- powiedziałam śmiejąc się.
-No,może to potrwać nawet do 2 tygodni, max 1 miesiąc.
-Cooo? tak długo mam czekać?!
Lekarz tylko wybuchł śmiechem i wyszedł z sali. Zostawiając nas znowu samych z małą Panną Malik.

niedziela, 23 września 2012

Live while we're young


***Zayn***
Lena cały wieczór zajęta była paplaniną. No, bo przecież, gdy spotka się z dziewczynami to zawsze ciężko je od siebie odciągnąć. Teraz to była jeszcze gorsza sytuacja, bo nie widziały się miesiąc. Ja natomiast siedziałem z chłopakami wpatrując się uważnie w kufel piwa stojący przede mną. Zastanawiałem się nad tym o czym mam gadać z moimi kumplami. Wszystko już przerobiliśmy. Może zapytam kiedy trasa? Nie, przecież wiem. Może Liama jak było w Grecji? Słyszałem to 100 razy. Nw, może zapytam o dolewkę? Mają pełne kufly. Jednym okrzykiem zwołałem chłopaków do naszego basenu. Tam zawsze rozmowa się rozkręca, telewizor, barek, no i kilka tajemniczych czasopism. Czego jeszcze potrzeba? Wskoczyliśmy do wody, pomimo tego, że nie umiałem pływać. Szybko sobie to przypomniałem, gdy zacząłem się topić. Niall szybko podał mi materac, na który natychmiastowo się przedostałem. Rozmowa się ciągnęła, gadaliśmy o sporcie i tylko o nim. Nie wiem czy to był dobry pomysł, ale jakoś gości musiałem zabawić. Trapiło mnie tylko to czy Lenie spodoba się ten wieczór, w końcu to jej urodziny.Tylko, że dzisiaj ode mnie nic  nie dostała. Jej samochód był już po naprawie, wiec mogła nim jeździć. Ale nic ode mnie nie dostała. Nagle przypomniałem sobie o prezencie tak wyjątkowym, którego nie dałem jej wtedy.  Wyskoczyłem z wody i pobiegłem mokry do sypialni . Wyjąłem z szuflady dwa bilety do jej ulubionego ciepłego kraju, do Hiszpani. Było to jedno z jej marzeń, o którym bardzo często mi opowiadała. Tak, więc kupiłem jej bilet. Ale termin jest już za dwa dni, wiec  muszę jej to już dzisiaj dać.  Wysuszyłem się, ubrałem i uczesałem. Następnie wziąłem dwie  kartki i podążyłem w kierunku salonu. Lena właśnie wstawała od stołu, by pójść do kibelka, ale ja jej przeszkodziłem:
-Leno, czekaj, mam dla Ciebie prezent!
-Zayn, znowu coś dla mnie masz? Skąd ty bierzesz te pieniądze?
-Przecież pracuję, wydam każde pieniądze, by zobaczyć, że jesteś szczęśliwa.
-Oh, Zayn tak bardzo Cię kocham!
-Dobraa, to teraz czas na prezent. A więc jedziemy pojutrze do Hiszpanii, zawsze chciałaś tam pojechać.
W tym momencie Lena aż podskoczyła ze szczęścia zalewając się łzami. Poszła nawet do drugiego pokoju, wszystko spowodowane było szokiem. Płacząc jeszcze powiedziała:
-Kochanie, dziękuję Ci, nie wierzę w to, ale dziękuję. Zawsze marzyłam o tym wyjeździe. A szczególnie, z ukochaną osobą w moim życiu.
-Leno jesteś moim skarbem, moim płomykiem nadziei.
Podniosłem ją do góry i zrobiłem piruet. Nie była ona już taka lekka jak 7 miesięcy temu, ale jeszcze jakoś dawałem radę. Nagle ni stąd, ni z zowąd wybiegli chłopacy trzymając w dłoni róże. Każdy po kolei wręczał je mojej solenizantce, życząc z całego serca przede wszystkim zdrowia.
Dwa miesiące później
***Lena***

Kiedyś w końcu musiałam wyprawić pępkowe. Zaprosiłam dziewczyny i tylko dziewczyny. Zayn miał zająć się chłopakami. Urządziłam małe przyjątko, tak aby chociaż troszkę odczuć, że jestem w ciąży.  Dziewczyny nie odpuściły sobie z prezentami, chociaż i tak mnie nie interesowało co się w nich znajduje.Nie zależało mi zbytnio na tym, chciałam tylko, by przyszły, a nie pół wieczoru spędzić na rozpakowywaniu prezentów.  Tuż po chwili pomaszerowałam do kuchni w celu zaoferowaniu gościom  jakiegoś wina. Na bladzie leżała karteczka z napisem :Leno, otwórz lodówkę! Taka niespodzianka ode mnie/ Zayn. Jednym ruchem otworzyłam dość pojemny sprzęt wyjmując z niej masywny tort. Odkryłam wieczko i ...zaniemówiłam. Tort przypominał kształtem wózek z dzieckiem w środku. Dookoła widniał napis: Nasz mały Javadd.  Sam zrobiłem! Byłam pod wielkim wrażeniem, co Zayn jest dla mnie w stanie zrobić. Nie miałam pojęcia, że Zayn umie upiec tort, a co dopiero taki tort. Chwyciłam małą tackę położyłam na niej ów tort i wino po czym podążyłam w kierunku salonu. Akurat przerwałam dziewczyną rozmowę dotyczącą właśnie mnie:
-Ej Kate jak myślisz skąd Zayn bierze te pieniądze,bo cały czas coś tej naszej Lenie kupuje- Danielle.
-No, chyba nie kradnie. Ja chyba wiem ile Louis zarabia, Zayn tyle samo. Wątpię, że byłoby go stać na tak wiele.

I właśnie na te słowa weszłam ja z miną czerwoną ze złości. Chciałam normalnie wybić  im te słowa z głów. Jak one mogły coś takiego w ogóle powiedzieć. Ja nie nie śmiałabym tak powiedzieć o ich chłopakach a one? Byłam na nie strasznie wkurzona! Na szczęście (dla nich) szybko opanowałam złość. Kto by się spodziewał że nagle do domu wkroczy Zayn z chłopakami. Miało być tak pięknie i cicho a oni wszystko zepsuli. TOTALNA DEMOLKA! Zaczęli wariować! Wszystko co napotkali na swojej drodze rozwalali! Na szczęście szybko opanowałam sytuację. Chwyciłam Zayna za bluzę i wyprowadziłam. Podobnie zrobiłam z resztą chłopaków. Dziewczyny tylko spoglądały  na mnie z otwartymi gębami. Cisza, nie trwała długo, bo chłopacy zaczęli dobijać się do drzwi. Co ich opętało dzisiaj? Jakiś  plan Zayna, by było śmiesznie? Ja już tego o co kaman? Nie wiem co oni brali? Kurde, teraz tylko marzyłam, żeby przestali walić w te cholerne drzwi. Przez te moje hormony buzujące w  głowie otworzyłam wrota i ze spokojem ich wpuściłam. Tylko, że Zayn stał prze de mną z rękoma  z tyłu. Nagle pobiegł za dom, przychodząc s powrotem z wózkiem dla dziecka:
-I to się nazywają pępkowe, a nie granie w szachy. Kurde Lena, nie jesteś jeszcze starą babcią z domu starców. A one to kto? grono szachistów, omawiacie nowe strategie przy winku?- powiedział chamsko Zayn.
-Zayn, przecież nie miało was dzisiaj tutaj być! To miał być nasz wieczór!
-Kurde, sorry, ale nudziło nam się, a pod mostem raczej byśmy nie spali.
-A może byście spróbowali? Byłby spokój! Tam was nikt nie znajdzie!
-Ha, ha, ha! Bardzo śmieszne! Chodźcie chłopaki. Szachistki chcą mieć spokój!
-No nareszcie! Myślałam że nigdy na to nie wpadniesz!
-Poszedł. Myślałam że nigdy nie pójdzie. Ale swoją drogą to ciekawe czy jednak zdecydowali się przespać pod mostem?-pomyślałam z uśmiechem i wróciłam do dziewczyn.  Elka zaproponowała rozpakowywanie prezentów, po czym jeden przytykała mi do twarzy. Nie miałam wyboru, uległam jej prośbą. Jako pierwszy odpakowałam dość duże pudełko z kokardką, w którym znajdowała się koperta: Siostro nie zapomnij o tym, że chcę być chrzestną tego maleństwa. Moim oczom ukazało się kilka ciuszków, ale dlaczego różowych? do tego jeszcze wpakowała Elka do pudła przebierak. Ale dlaczego wszystko było różowe? Od razu ponowiłam do niej to pytanko:
-Elka, przecież ja urodzę Javadda!
-Wiem, ale ja w głębi duszy myślę, ze to będzie dziewczynka, na bank. Jak byłaś wtedy u lekarza, w 2 miesiącu, to wątpię, że cokolwiek wywnioskowali z tych niewielkich narządów płciowych.
-No nw, czy lekarz zaliczyłby pomyłkę.     Teraz to dopiero mnie nastraszyłaś- powiedziałam z cwaniackim uśmieszkiem.
-Lena, nie żartuj sobie tylko odpakowuj kolejne prezenty!- nakazywała już troszkę poirytowana Dan.
Kolejne pudełeczko było średnie, zawinięte w różowy!? papier. Znowu róż?- pomyślałam. W środku był zestaw do przewijania(pudry, olejki itd.) do tego cekinowy biały smoczek, butelka z tego samego zestawu i miś. Ostatnie to chyba było od Kate, one miało karnację beżową, ale było dość spore. Jego zawartość też była masywna, to była składana kołyska wraz z pościelą, beżową. Wszystko podkreślały czekoladowe poduszeczki.
-Dziękuję wam za te prześliczne prezenty, ale nie musiałyście!
-Ja chciałam tylko, żeby ciemna karnacja waszej córeczki pasowała do mojego prezentu w kolorze beżu.
-Kate skąd wiesz, że będzie miała czekoladową karnację?
-Po tatusiu!- zaśmiała się.

Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Nagle coś we mnie pękło. Stanęła przede mną cała przeszłość, z czym zmagałam się dotychczas. Co czułam gdy tu przyjechałam, smutek, porażka? Nie to nie było w moim stylu, ja, ja zastanawiałam się nad swoim życiem, jak wyglądałoby, gdybym nie spotkała Zayna, miłości mojego życia? Czy chłopaka, o którego zderzyłam się pierwszego dnia. Wiele myśli krążyło mi po głowie, zdawało się zmieniać w wielkie kłębki, których nie mogłam zrozumieć. Tliło się maleńkie światełko zwane rozsądkiem, którego nie miałam biegnąc szybko w tą miłość, w głuchą miłość. Było to podejrzane szczęście, szczęście, z którym coraz bardziej się łączyłam w jedną całość.  Depresyjne opowiadania...pff żałosne podkochiwania w one direction?  Fanka, na pewno nie, zrozumieć całego mojego życia nie dało się w jedna chwilkę. Pogodzić się mogłam z tym, że dawno, dawno temu rozstałam się z rodziną, podążając w głąb z bad boyem, w głąb przyszłości, której nie mogłam sobie wyobrazić, wyobrazić serca, które bolałoby po utracie ukochanego. Dni, godziny mijały mi jak w raju, nie mogąc powstrzymać starzejącej się z dnia na dzień twarzy, na której od dawna nie było szczerego uśmiechu, czy miłość wygasała?- zastanawiałam się siedząc samotnie jednego z pustych dni. Popijałam latte,z  myślą, że Zayn zaraz wróci, że zaraz skończy te durne nagrania. Nie mogąc pogodzić się z rozsądkiem udałam się do łazienki, chwyciłam żyletkę próbując sprawić sobie ból, którego nigdy nie doznałam, nie posmakowałam krwi dzięki której żyję. Jedno draśnięcie- życie zaczęło pędzić jak pociąg po torach, którego próbuję dogonić z bagażem doświadczeń.  Nagły dźwięk rozprzestrzenił się po ogromnym domu. Żyletka, opadła beztrosko na podłogę, jak moje dzieciństwo, dzieciństwo, którego nie miałam. Życie bez matki dawało dużą satysfakcję zmiany w końcu czegoś w swoim życiu, marzyłam, by moje dziecko miało lepiej. Nie tak jak jego/jej rodzicielka, nie mająca poczucia wartości. Uniosłam się delikatnie w celu udania się do salonu. Na stole leżała ta sama komórka, te same wspomnienia. Na wyświetlaczu widniał napis/Zayn/. Nie cieszyło mnie to tak jak kiedyś, odebrałam, kolejne puste słowa/ Misiaczku będę za dwa dni, Kocham Cię/ kolejne głupie mydlenie oczu- nie mogłam przestać myśleć o swoim skończonym życiu, jakim skończonym? Moje życie dopiero się rozpoczęło!

sobota, 15 września 2012

Odchodzę :(

Wiecie to nie ma sensu! Ja dla was codziennie staram się napisać rozdział (coś ostatnio już nie xD), a wy nie chcecie dać nawet jednego głupiego koma. To co, że jest prawie 900 wejść, jak wy i tak tego bloga nie komentujecie.  To nie jest fair wobec was, no ale ja podjełam decyzję, że zawieszam bloga! Tak dobrze przeczytaliście! Chcieliście to macie! ;( Jeśli nie będzie przynajmniej na początek 5 komów odchodzę.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Dream and...


Po tych słowach Zayn natychmiastowo się zerwali pojechał wózkiem nie wiadomo gdzie. Nie wiedziałam co on knuje. Naprawdę nienawidziłam takich sytuacji. Zayn wyjeżdżający z mojej sali z bananem na twarzy i to jeszcze z takim od ucha do ucha. Chwilkę mogłam się zastanowić, ale nie na długo, bo głowa mnie bardzo bolała. W  mojej sali było bardzo duszno i gorąco, no wiec nie traciłam chwili i lekko odchyliłam kołdrę, z racji, że byłam naga. Wszystkie moje ciuchy zdjęli ze mnie, tylko po to, aby przyczepić mi jakie kabelki. Nie były one zbyt wygodne,no, ale lekarze robią wszystko żeby przytrzymać mnie przy życiu. Aż tak ze mną źle nie jest, ale nie potrafię określić, do czego one służą. A na filmach zawsze te kable utrzymują do życia ludzi. No i  w tej chwili akurat musiał do pokoju wjechać Zayn. Byłam w sumie naga na jego korzyść, bo gdy mnie zobaczył to zatrzymał się i przez jakieś 10 min. gapił się bez jakiegokolwiek mrugnięcia. No co, w końcu nie widział mnie takiej, już od dobrych 2 miesięcy. W końcu przerwałam jego przyjemność:
-Zayn! to jest szpital, zostawmy przyjemności do powrotu!
-Leno, no tak, ale takiego kobiecego piękna nie można przegapić. Dobra już kończę, po porodzie mam nadzieję na więcej takich ujęć,co?
-No pewnie! swojemu narzeczonemu nie odmówię!
-No wiadomo, ja narzeczonej tym bardziej. A no właśnie, jeśli już o tym mowa to mam dla Ciebie prezent, zamknij oczy!
Posłusznie zamknęłam oczy, słyszałam tylko trzask jakiegoś pudełeczka i dotyk Zayna na mojej szyi. Lekki dźwięk czegoś metalowego i ...
-Już! - wrzasnął Zayn
Otworzyłam oczy, a na mojej szyi widniał srebrny łańcuszek z literką Z. Oczywiście jak Zayn.
-I co podoba Ci się?
-Oczywiście jest śliczny, ale kiedy ty go kupiłeś?
-No w prawdzie miałem Ci dać go na urodziny, ale nie zdążyłem.Pech!
-No, to wszystko prze zemnie! Gdybym  uważała byłoby inaczej, byśmy mieli kaca po urodzinach.
-Nie obwiniaj siebie, przecież to przez kierowcę tego tira. Masakra, gdyby nie jechał wprost na nas, to do niczego by nie doszło. Mam ochotę go pozwać do sądu i zrobię to jak mnie wypuszczą z tego szpitala. Pójdzie siedzieć za to co nam zrobił!
-Jestem po twojej stronie, nie żałujmy gówniarza. Po części to też moja wina. Gdybym nie gapiła się na Ciebie...
-Czyli wychodzi na to, że to moja wina i tylko moja!
-Zayn! powiedźmy, że to wina nas trzech,twoja, moja  i Jawaarda,bo przez niego w ogóle dotknąłeś brzucha. A i jeszcze kierowcy! Nie kłóćmy się!
-Z tej strony, o tym nie myślałem. Ale się z Tobą zgadzam. Nie ma kłótni w naszej rodzinie. Nie mam Tobie za złe, że ty prowadziłaś, przecież to ja mogłem być na Twoim miejscu i leżeć na intensywnej terapii. Ty musisz żyć, bez Ciebie i Jawaarda. Jesteście dla mnie wszystkim, gdybym was stracił, mnie już razem z wami nie było. Jesteś już w 6 miesiącu, ale wie, że jest z nami.
-No ja myślę, już nie mogę doczekać się chwili, w której będę go miał na rękach, no po porodzie będzie musiał być jakiś czas w inkubatorze, ale potem to może po jakimś miesiącu w końcu go wezmę.
-Bardzo mi przykro, że mój wypadek wpłynął również na naszego Jawaarda. Nie wracajmy już do tego.
***Harry***

W domu byli wszyscy oprócz Zayna i Leny. Basen był cały zajęty, nw dlaczego akurat dzisiaj wszyscy się w nim skupili. Kurde kryty basen,letnia woda,materace i specjalne miejsca na picie. No inie zapominając wodoodpornej plaźmie. Cała ekipa nieźle się bawiła, nawet powiem, że cofnęli się do swojej młodości, z czasów przedszkolaków. A ja chciałem odpocząć po tym psychiatryku. Rodziców kocham, ale bez przesady z ich strony. Kate, gdy zobaczyła część domu część domu w basenie, pobiegła do szatni do szatni i włożyła strój, śliczny strój. My z chłopakami włączyliśmy jakiś sport przy okazji zatapiając się w drinkach. Dziewczyny jak zwykle plotkowały, te baby. Miło było spędzić czas z chłopakami, no prawie całe One direction, z wyjątkiem Zayna. Jest to o wiele lepsze od weekendu z rodzicami. Alkohol trochę strzelił nam do głowy. Z chłopakami wyszliśmy z domu, nie informując naszych kobiet gdzie idziemy. Była to szybka i nieświadoma decyzja. Pamiętam tylko moment jak wychodziliśmy do jakiegoś nocnego klubu  i bez opamiętania zamawialiśmy kolejne kolejki. Po jack daniels urwał mi się film. Gdy to wspominam mam obawy, że powiedziałem coś nieodpowiedniego komuś na kim mogło mi zależeć. Ale, gdy obudziłem się rano z okropnym bólem głowy. Pierwsze co zobaczyłem jakąś blondynę wtuloną w moj tors. Ja natomiast byłem nagi. Kurde tylko nie to, zdradziłem Kate. Nie wiedziałem gdzie jestem, co się ze mną stało, dookoła mnie widniały jakieś erotyczne gadżety. Co? ja zapłaciłem tej kobiecie za moją przyjemność.Głupszy być nie mogłem. Ledwo wyplątałem się z rąk tej baby, a kolejna niosła mi już kubek z Aspiryną. Gdzie ja jestem? W głupim kawale o blondynce? Musiałem jak najszybciej stąd uciec i pobiec jak najdalej od tego miejsca. Jednak blondi nie pozwalała mi się ruszyć. To był koszmar.Na szczęście tajemnicza postać mnie opuściła, a ja miałem szansę się wydostać. Niestety przed drzwiami stały dwie brunetki, które przypominały policjantki. Odepchnąłem je i pobiegłem przed siebie. Biegłem przez długi korytarz,gdy nagle natrafiłem  na bar ze striptizem, nie zauważając,że jestem nadal nagi, a w barze nie zapominając była masa ludzi. Myślałem, że śnię, że nie dzieje się to na prawdę. W końcu uwielbiałem pokazywać się nagutki,ale wśród chłopaków i w domu, a nie wśród milionów widzów. Szybko zasłoniłem swojego przyjaciela i wybiegłem z budynku wpadając do taksówki. Z racji, że nie miałem przy sobie kasy musiałem zapłacić po przybyciu na miejsce.W domu była jak od cholery Kate  i gdy mnie zobaczyła ze łzami w oczach pobiegła do swojego pokoju. Od razu ruszyłem w pościg za nią. Zatrzymałem się przed sypialnią, gdzie zamknęła się na 4 spusty krzycząc:
-Nienawidzę Cię, jak mogłeś mi to zrobić.
Próbowałem się do niej dobić, gdy przypomniałem , że zamki  do tych drzwi są jednakowe, więc klucze też. No, więc wyjąłem klucz ze starego pokoju Zayna i od kluczyłem drzwi prowadzące do mojej królewny. Z rozbiegu do niej podbiegłem przytulając ją moim ciałem. Ta tylko mnie odepchnęła. Natomiast ja zacząłem jej wszystko wyjaśniać:
-Kate, to nie to nie chyba to o czym myślisz. Nie jestem pewny, czy czegoś złego nie zrobiłem, bo byłem całkowicie zalany i rano obudziłem się w takim stanie w klubie ze striptizem obok jakieś blondynki. O razu jak widać stamtąd zwiałem. Nawet jeśli był bym trzeźwy w życiu Cię bym nie zdradził.Nw co się ze mną działo, może chłopacy coś widzieli, o jak wrócą to wyjaśnią co robiłem. Nie mam świadomości jakby co przepraszam za wszystko skarbie i przyrzekam, że już więcej się to nie powtórzy. Kocham Cię i nie szukam przygód u innych kobiet!
-Zabolało mnie to,że wróciłeś zupełnie nagi do domu.Pierwsza myśl to zdrada. Tak myślałem, że mogłeś to zrobić nieświadomie,mógł  ktoś Ci odurzającego wsypać do drinka. Wolę poczekać na chłopaków, a tak w ogóle to gdzie ty ich zostawiłeś Adamie?
-No sorry, nw gdzie moje drogie ciuchy. Tylko komórkę odzyskałem.
-Nie musisz się ubierać, dla mnie nie masz na sobie najdroższe klejnoty świata, które Ciebie odziewają.
-Nie mów tak, bo się zawstydzam.
-Czekaj! zamknąłeś drzwi?
-Nie, a co?
-Właśnie słyszałam, że ktoś tu dao nas wszedł. Harry idź zobacz kto to?
-Super Harry idzie do boju!
Otworzyłem drzwi i na końcu korytarza ujrzałem laleczkę Chucky z siekierą w ręku biegnącą w moim kierunku.Wbiegłem z powrotem do pokoju szczelnie zamykając drzwi, z myślą, że weźmie inne klucze poprzysuwałem meble tak, że nie było w ogóle wejścia widać. Szybko zwinąłem kołdrę,robiąc z niej linę, po której zeszliśmy na dół. Złapałem tylko jakiś szlafrok i się w go odziałem. Ostatnie co zobaczyłem to Kate, która spadła na dół i ...się obudziłem. Na szczęście to był tylko dziwaczny sen, a ja obudziłem się w swojej sypialni obok Kate. Ale chyba ją obudziłem,bo wstałem z przerażającym krzykiem. Bo był to najokropniejszy  sen w moim życiu. Dobrze, że byłem obok najbliższej mi osoby.
1 miesiąc później
***Lena***


Nadszedł ten dzień, w którym to Zayn po mnie przyjechał. Nie miał już nogi w gipsie, lecz nadal kuśtykał. Mogłam nareszcie wstać z tego niewygodnego łóżka. Zayna wypuścili po tygodniu, a i tak zarywał u mnie noce. Nie odstępował mnie nawet na chwilkę, że musiałam go  nawet wygonić. Facet musi chyba coś zjeść i wziąć jakąkolwiek kąpiel. Nawet przy mnie chciał śmierdzieć, przy swojej ukochanej. Dzięki jego zajebistym perfumom nic nie czułam. Naprawdę ślicznie ma zapachy, pewnie były niesamowicie drogie. Sama się o tym przekonałam, często mi kupuje perfumy, żal byłoby ich nie używać, Właśnie się nade mną pochylił, do moich dziurek w nosie napłynął prześliczny zapach. Zayn szybko przyjął pozycję stojąca. Niestet nie zdążyąłm zmienić wyrazu twarzy. Widział moją minę tzw. w obłokach. Na co odezwał się:
-Kochanie czy ty czasami za czymś nie tęsknisz?
-Co, co? A tak, znaczy nie o tym myślałąm. Zatkały mnie poprostu te perfumy.
-Aaa, mogę Tobie postawić je na stoliczku nocnym, żeby lepiej się tobie spało.`
-Ooo dzięki byłoby miło. Miałabym tylko pozytywny nastrój, Dla Ciebie kochanie byłoby to jak wygrana w totto lotku.
-Ma się rozumieć!. Nie wychodzilibyśmy z łóżka.
-Wywierciłbyś w głowie Jawaarda dziurę.
-O kurde, lepiej tak nie róbmy. Mój synek ma się urodzić cały!
-Wiesz,że jako matka bym do tego nie dopuściła.
-Dobra może wracamy do domu. Czeka tam coś na Ciebie.
-Możemy już iść, pomóż mi wstać kochanie z łóżka. Mam w 7 miesiącu ciąży problemy z tym,  brzuch mnie blokuje. Nie wiedziałam, że będę taka gruba w 7 miesiącu.
-Dla mnie jesteś piękna- powiedział z zakochanymi oczami Zayn.
-Chodź już przystojniaku.
20 min. później
***Zayn***

Wyprowadziłem moją panią z samochodu i z bagażami podchodziłem do drzwi. Upuściłem torbę, aby Lena mnie wyprzedziła i pierwsza weszła do środka. Dyskretnie dałem jej znak, by poszła pierwsza po czym tylko obserwowałem jej reakcję. Lena przekroczyła próg, odłożyła torebkę i....Za foteli,kanap i  innych dużych mebli wyskoczyli wszyscy nasi znajomi. Lena popłakała się ze szczęścia. Przepiękny moment,nie widziałem jej jeszcze aż tak szczęśliwej. Wszyscy goście zaczęli śpiewać jej sto lat. Po odśpiewanej pieśni Lena zapytała się mnie:
-Zayn o co chodzi? Skąd oni się wszyscy wzięli, jak ich tu sprowadziłeś?
-Nie dotarłaś na swoje urodziny, to urodziny same przyszły do Ciebie.
-Zayn Kocham Cię!
Uściskała mnie tak mocno, że jeszcze troszkę to moje flaki powyłaziłyby na zewnątrz. Potem jeszcze namiętny pocałunek i poczułem się jak w raju.  Natomiast Lena odkleiła się ode mnie i rozkoszowała się już zabawą wśród jej najbliższych osób.

środa, 1 sierpnia 2012

Ogłoszenie!

Sorry, ale do niedzieli nie dodam żadnego nowego rozdziału. Wyjeżdżam nad morze i jak wrócę to na 100% będziecie nowy rozdział. Do zobaczonka!!! :D xD

Up


***Zayn***

Lekarze natychmiastowo przybyli do Leny. Okazało się niestety, że nie pamięta aż 10% swojej pamięci. Zdenerwowało mnie to, prawdopodobnie nie będzie pamiętała, że jest w ciąży, albo naszych wspólnych wspomnień, tych najromantyczniejszych. Nie wiem czy wie, że jest moją narzeczoną, czy nadal pamięta wszystko co planowaliśmy, co zdziałaliśmy. W tym momencie usłyszałem diagnozę dotyczącą naszego dziecka. Przeżyło, ale jest chore na serce. Wada serca. Zbladłem na twarzy, nie wiedziałem co złego popełniłem, chyba to, że pozwoliłem Lenie wtedy prowadzić. To była sekunda, która wywróciła nasze życie do góry nogami. Zawiodła mnie prawdę mówiąc, ale ja mogłem być na jej miejscu i zapomnieć polowy tekstów piosenek. A prawie straciłem najważniejszą osobę w moim życiu. Teraz właśnie siedziałem obok Leny, która próbowała sobie przypomnieć jak nazywają się jej rodzice. Takie miała zadanie. Ja przynajmniej miałem chwilkę na rozmyślenia. Nie wyobrażałem sobie Jawaarda z tą chorobą . Miałem przy sobie laptopa, szybko weszłam na specjalną stronę i przeczytałem. Może w sytuacji, gdy serce nie otrzyma krwi zawału, a tak to nic złego to nie jest. Przerażały mnie te przyszłe odwiedziny Jawaarda  w inkubatorze. Lekarz wszystko nam objaśnił, jak to będzie wyglądało, co będziemy musieli robić. Gdy usłyszałem, to ,że będzie z początku zażywał leki kompletnie zamarłem. Mój synek, mój płód, ja po części go spłodziłem. Co w takim razie ze mną nie tak? Ze mną wszystko w porządku, na swoim miejscu. Wszystko przez ten cholerny wypadek. Lena  właśnie przypomniała sobie imiona rodziców.  Mieliśmy dużo czasu dla siebie. Musieliśmy porozmawiać poważnie, co będzie, jak sobie poradzimy? W radiu leciała moja ulubiona piosenka z naszego zespołu ‘Tell me a lie’ .Musiałem to przełożyć na później, z mojej buzi wydobywały się słowa tej piosenki .Lena tylko się śmiała. Jak mi tego brakowało, uśmiechu ma twarzy mojej ukochanej. Małe słoneczko zabłysło na jej ślicznej buźce. Zamiast się moją narzeczoną zajmować, ja się tylko zamyślam. Muszę jakoś spędzić z nią czas, wiem będę przypominał jej wszystko po kolei. Właśnie mnie szturchnęła:
-Zayn! Obudź się, nie zamyślaj się tak, przerażasz mnie.
-Nie, nie ja tylko…no masz rację myślałem.
-Kochanie zmieniłeś się coś od wypadku. Cały czas myślisz, nie jesteś już takim Bad boy’em jak kiedyś. Nie całujesz, nie przytulasz, w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi.
-To nie tak, nie rozumiesz. Ja po prostu bardzo się o nasze przyszłe życie martwię. O Jawaarda, a przede wszystkim o Ciebie. Tylko o nas myślę. Prawdę mówiąc boję się . Przecież w każdej chwili mogę Cię pocałować, przytulić, a pomyśleć racjonalnie nie.
-Skarbie, ale ja wiem, że się aż tak zamartwiasz, no ale tak Ci powiem: wszystko będzie dobrze. Every thing going to be alright. Piosenka Justina. Naprawdę dawnego Ciebie mi brakuje.
-Dobrze jak tak mówisz, to dawaj całusa.
Niespodziewanie dałem jej pieczątkę na Lenowych ustach, przytulając jej już troszkę otyłą posturę.
-Wiesz co Lena, po wyjściu ze szpitala od razu zabiorę Cię na duże zakupy!
-Zayn, nareszcie wróciłeś. Gdzie byłeś, na biegunie, czy Marsie?
-Po prostu w naszej przyszłości.  Tak a propo  muszę się chyba ogolić. Niedługo będę miał brodę jak papa smerf.
***Liam***

Zastanawiałem się nad wspólnym wyjazdem z Danielle do Grecji. Nie wiem dlaczego tam, ale bardzo fascynują mnie tamtejsze tereny. Jako tzw. ojciec Liam zespołu muszę pamiętać o trasie, która ma odbyć się za miesiąc. Niestety Zayn miał wypadek, co przedłużyło nasze koncertowe plany. Danielle właśnie siedziała na werandzie i dyskutowała przez telefon z mamą. Nie pozwalała mi nawet nic powiedzieć. A chciałem jej zaproponować właśnie ten wyjazd. Wolała poplotkować. Po 1h w końcu się do niej dobiłem, na początku kazałem jej usiąść, by przez przypadek nie zemdlała:
-Danielle?
-Tak Liam?
-Co byś powiedziała na wyjazd do Grecji?
-Co? Liam nie wierzę, na serio tam jedziemy? Zawsze tam chciałam pojechać. To było moje marzenie, a ty je spełniłeś.
-Naprawdę? Trafiłem w 10!
-Kocham Cię Liam i zawsze będę.
-Wiem i nigdy tych słów nie pożałuję.
-Ja tym bardziej. Dobrze, że dopiero za miesiąc mamy z chłopakami trasę. Spędzimy ten czas tylko we dwoje, musimy w końcu pomyśleć o naszym związku. Porzucamy to co najważniejsze.
-Liam masz rację, dawno pieszczot nie było.
-Od dzisiaj wszystko się zmieni.
Usiadłem obok mojej ukochanej i siedzieliśmy jak dobre, stare małżeństwo na werandzie.
***Niall***

Nie wiedziałem, że można zakochać się tak jak na filmach. Ja już tego doznałem. Jestem szczęśliwy z Demi. Kocham ją, jest moim aniołeczkiem, serduszkiem. Wiedziałem już od 1 randki, że do siebie pasujemy, ale nie, że aż tak bardzo. Mój dawny związek z Aniką nie miał przyszłości. Tatuaż na brzuchu z jej powodu był przesadą. Na szczęście przerobiłem, je tak samo jak Zayn na gigantyczne serducho. Nie miałem ochoty spoglądać w przeszłość, złą przeszłość. Nie warto jej wspominać. Dobrze, że teraz mam Demi i wszystko jest idealnie  i mam nadzieję, że tak pozostanie.
***Louis***

Mój przyjaciel i szpital- nie do pogodzenia. Niewątpliwie cały czas o tym myślałem i nie dawało mi to spokoju. Eleanor trzymała się przy swojej siostrze, ale przy Zaynie po części też. Nie dawało mi to spokoju, siedziało w głowie 24h na dobę. Nie mogę tak aż się tym przejmować. Trzeba żyć dalej, z nadzieją, że wszystko będzie dobrze.
***Harry***

Siedzieliśmy z moimi rodzicami  i Kate na dworze i grilowaliśmy. Rodzice cały czas zachęcali nas byśmy zostali dłużej u nich. Bardzo się za mną widocznie stęsknili, ale, że aż tak żeby chodzić za mną do toalety. Było to troszkę krępujące i dziwne. Kate bardzo się cieszyła, że miała okazje poznać moich starych. Moja mama  była dumna, że zostanie babcią, a tata już chciał kupić dla Lux dom na przyszłość. Powariowali od tej naszej wizyty, dwa dni to dla nich za dużo, musimy się dzisiaj zbierać, muszę mieć trochę spokoju, chwilę dla duszy w naszym basenie. Po rozmyślaniu zaproponowałem powrót, rodzice na Maksa byli wkurzeni. Ojciec zapewniał, że nie bez powodu zszedł z tronu. No w końcu nasz przyjazd musiał być wyjątkowy, że z niego w ogóle zszedł. Po smacznej kolacji opuściliśmy ten zwariowany kurort.
***Lena***

Wydawało mi się, że o czymś zapomniałam. Wszystkie narządy miałam, dziecko w brzuchu też. Zayn siedział obok mnie, a właściwie to leżał ze mną w łóżku. Dzięki niemu poczułam się jak w domu. O matko! Właśnie przypomniałam sobie o Snoppym, który został sam w domu!:
-Zayn, ale Snopy został w domu.
-Nie martw się! Dzwoniłem dzisiaj do sprzątaczki i kazałem się nim zająć.
-To dobrze, już za nim tęsknię. Zayn nie mogę określić ja bardzo Cię kocham. Po prostu tak za tobą tęskniłam podczas snu, tylko o Tobie myślałam. Bądź pewny, że nie zapomniałam o naszym narzeczeństwie i planach na przyszłość.
-Lena tymi słowami naprawdę mnie uszczęśliwiłaś.
-Wszystko zawsze, chodź czasami nie dobrze się kończy.

CDN.