piątek, 8 czerwca 2012

Love is coming to you



Moje urodziny zbliżały się wielkimi krokami. A pogrzeb cioci Zayna dzisiaj w Bradford. Spakowaliśmy się pospiesznie oczywiście z psem i pojechaliśmy do rodzinnego domu Zayna. Droga jak zawsze była dluga i wydawała się nie mieć końca. Po drodze mijaliśmy górzyste tereny i lasy. Nawet natknęliśmy się na sarenkę, która przebiegała przez jezdnię. Przypomniałam sobie Polskę, te stare dobre tereny, gdzie do niedawna mieszkałam. Nawet chyba zapomniałam tego języka. Wymsknęło mi się przy Zaynie:
-Kurde tęsknię za Polską.
Zayn spojrzał się na mnie ze zdziwioną miną i zapytał:

-Coś mówiłaś, bo nie zrozumiałem.
-No tak jakoś zapomniałam, że mówisz po Angielsku i powiedziałam do ciebie po Polsku.
-Aha, a co?
-No, że tęsknię za Polską.
-Według mnie to nawet niezły kraj, ale no nw tak jakoś za dużo w niej fanek.
-No nie przesadzaj, jedna koło ciebie siedzi. No troszkę ich jest. Wierz mi one naprawdę marzą o waszym koncercie.
-No rozmawialiśmy o tym z menadżerem, on powiedział, że co najwyżej dopiero damy tam koncert za rok. To i tak niezły termin.
-No w sumie. Justin u nas nigdy nie był.
-Właśnie sobie coś przypomniałem.
-Coo?
-A nic, nieważne. Patrz już jesteśmy.
Dom tym razem wyglądał jakoś smutniej. Widać było, że panuje tutaj żałoba rodzinna. Powoli dostaliśmy się do środka, gdzie trwały gorączkowe przygotowania do pogrzebu. Wszyscy stroili się , biegali po domu i krzyczeli na siebie, ponieważ nie mogli znaleźć ubrań. Wmieszaliśmy się z Zaynem w tłum, nawet nikt nas nie zauważył. Prześlizgnęliśmy się do góry i usadowiliśmy w pokoju Zayna. Rozpakowaliśmy się i ubraliśmy. Chaos wydawał się skończyć. Zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy gotowi byli do wyjścia. Gdy nas zauważyli zrobili zdziwione miny, co my tu robimy? Chwilę tak jeszcze na nas patrzyli, po czym podbiegli uradowani na rodzinnego przytulasa. Nie mogłam odczepić się od wspólnie zlączonych ciał. Nareszcie jeden mądry Zayn się odezwał, po czym wszyscy się ode mnie odkleili. Za to Zayn dostał ode mnie porządnego buziaka. Od razu po mnie pocałowali go rodzice, ale dosłownie mama w jeden, a tata w drugi policzek. 

To było słodkie. Oczywiście siostrzyczki mojego chłopaka nie mogly napatrzeć się na mój brzuch, był on w prawdzie duży, ale nie był to eksponat. Gdy jedna rączka najmłodszej siostry Zayna zbliżyła się do brzucha, ten gdy to zobaczył wykrzyknął: tylko ja mogę dotykać tego miejsca Leny. Na co ja wybuchnęłam śmiechem, Zayn tylko spojrzał się na mnie z poważną miną i powiedział:
-Ale ja nie żartowałem.
-Mnie się wydawało, że jednak żartowałeś.- powiedziałam
-Może będziemy zbierać się już na ten pogrzeb- powiedziała zupełnie poważnie mama Zayna.
-No to jest dobry pomysł- przytaknęłam
Wsiadliśmy do samochodu, który oczywiście Zayn prowadził. Siedziałam z tyłu razem z mamą i siostrami mojego wybranka. Ojciec natomiast siedział z przodu. To takie niewiarygodne, Zayn jest tak do niego podobny, no z wyjątkiem oczu, które ma po mamie. No cmentarz nie był daleko. Przeszliśmy między mogiłami do kaplicy. Zbierało mi się na wymioty. We wnętrzu panował nieprzyjemny zapach i zimno. Na środku stala trumna i dookoła dużo kwiatów. Zayn jako pierwszy podszedł do otwartej trumny i chwycil rękę cioci żegnając się na wieki. Reszta postąpiła tak samo. Ceremonia pogrzebowa nie trwala długo, przynajmniej mi się tak wydawało. Wielu łzy spływały po policzkach, ale nie mnie. Ja to już przeżyłam, była do tego przygotowana i na to odporna. Odprowadziliśmy trumnę do świeżo wykopanego grobu. Zayn płakał jak dziecko, a sam miał być ojcem. Mniejsza z tym, po ceremonii udaliśmy się na stypę. Dobry obiadek, miłe rozmowy i te wspomnienia o cioci Zayna. Teraz już byłam pewna, że Zayn tak szybko o niej nie zapomni. Dowiedzieliśmy się co się stało ulubienicy Zayna. Popełniła samobójstwo, ponieważ dowiedziała się , że jest chora na raka złośliwego płuc. 

Podobno dużo paliła, już wiem po kim Zayn to odziedziczył i wiem dlaczego tak lubił ją odwiedzać. Oboje sobie palili. Rozkoszowaliśmy się właśnie pysznym plackiem, Zayn aż chciał przepis. No, oczywiście dla mnie żebym go upiekła. Chwyciłam się za brzuch i poczułam lekkie kopnięcie. Przeprosiłam i odeszłam od stołu. Poszłam na dwór się przewietrzyć. Już po chwili moją samotność zagłuszył Zayn:
-Skarbie, coś się stało?
-Lekkie kopnięcie, ale to nic złego. Chciałam pobyć chwilę sama.
-Mały się odzywa- powiedział, po czym chwycil mój brzuch.
-Zayn, czy moglibyśmy już jechać. Jest późno, jestem zmęczona. Chciałabym się już położyć.
-Oczywiście, możemy jechać nawet zaraz tylko pożegnam się z rodzinną.
-Pójdę z tobą, ale tylko na sekundę.
Pozegnałam się z każdym z osobna i pojechaliśmy z Zaynem do domu.
***Niall***

Zastanawiałem się czemu jeszcze nie mam dziewczyny, przecież jestem taki słodki. Fanki na mój widok piszczą, czego mi brakuje? Może urody, zawsze jak ją spotykałem ona nie chciała mi jej dać. Moje rozmyślania przerwał Liam:
-Niall, stary pójdziesz ze mną na mecz?
-Kiedy?
-Jutro o 18:00?
-Spoko, a kto gra?
-Nooo Portugalia i Polska.
-Ooo, chętnie, a ktoś jeszcze idzie?
-Noo, ja, ty, Louis i może Harry. Teraz jest zajęty Kate więc nw.
-A Zayn się odzywał?
-No dzwonil tylko, że dojechali. Wszystko w porządku. Słyszałeś, że mają psa?
-Co? Od kiedy?
-Podobno od wczoraj, Zayn kupił Lenie.
-Ach, no tak. Wy wszyscy macie dziewczyny,a ja jeden nie. To jest już krępujące i nawet męczące. Chciałbym wreszcie kogoś mieć.
-No wiesz, miłość sama nie przychodzi. Musisz  ją znaleźć.
-Ty ją szybko znalazłeś, ale w sumie jeszcze troszkę to z Daniele chodziłaby z Zaynem. Tak świetnie się dogadywali.
-Przepraszam, ale jednak ja z nią chodzę.
-Przypomnieć Tobie jak to było?
-Nie dzięki, jednak spk.
-Okej, nie będę nic mówił, może tutaj są jakieś podsłuchy, kamery.
-Wiemy wszystko o sobie, ale są jednak niektóre rzeczy, które chciałbym zachwać dla siebie.
-No spk.
Wstałem i poszedłem w kierunku kuchni. Poszukiwałem coś oczywiście do jedzenia, a co by innego. Wziąłem chipsy, coś do picia. Usiadłem spowrotem na kanapie szukając pilota. Liam na nim siedział, zanurkowałem ręką pod jego tyłek, było troszkę to krępujące, ale Liam nic nie powiedział. Ja natomiast szukalem jakiegoś dobrego filmu w wypożyczalni telewizyjnej. Nagle natknąłem się na piłę 5, po czym włączyłem i wpatrywałem się z ciekawością w ekran. Liam tylko się bał, raz po raz się do mnie nawet tulił. Nie rozumiałem go , on przecież zachowywał się jak baba, typowa baba. Sam w to nie wierzyłem, kiedy po paru minutach zasnął, chłopak był zmęczony nie dziwię się. 3 koncerty to nie mało, jeśli się śpiewa w każdej piosence. Ja natomiast rozkoszowałem się krwią. Nie spodziewałem się co teraz nastąpi. Nagle do pokoju wparował spanikowany Harry, nie wiedziałem o co mu chodzi. Po chwili zauważyłem jego całą koszulkę we krwi.

CDN.