sobota, 30 czerwca 2012

Lucky day



Zaprowadziłam go do kuchni, gdzie specjalnie dla niego kucharz usmażył całą górę naleśników w kształcie serc. Do tego oczywiście syrop klonowy. Zayn jak to zobaczył od razu rzucił się na talerz. Ja tylko patrzyłam na niego z oczami jak pięciozłotówki. Nic mi żarłok nie zostawił, a ja się łudziłam, że razem zjemy śniadanie. Miało to być przecież takie romantyczne, on miał mnie karmić, a ja jego. Nie no poprawka jednak zostawił dla mnie tylko jednego, gdyby się na mnie nie spojrzał, bym go nie dostała. Ale dobre i to, kazałam mu nim mnie nakarmić. Ten poczekał aż zjem, po czym wziął mnie na ręce. Szczerze mówiąc to nie wiem jak mnie w ogóle podniósł. Pobiegł ze mną na czele do pokoju. Już myślałam, że coś się będzie szykowało. Zayn położył mnie na łóżku i począł całować, namiętnie całować. Następnie delikatnie muskał moją szyję swoimi ustami. Miałam nadzieję, że przerodzi się to w coś milszego. Niestety Zayn przypomniał sobie o ciąży i wycofał się przy ściąganiu ze mnie piżamy. Ale dobre i to , przynajmniej mnie pocałował.  Zaproponowałam Zaynowi wyjście do ZOO. Od dzieciństwa tam nie byłam, ostatni raz byłam tam z mamą. Na  samą myśl łezka poleciała mi po policzku. Reakcja Zayna na to była następująca. Przybliżył się do mnie i zlizał mi słoną kropelkę z twarzy. Następnie go mocno przytuliłam  i zarządziłam ubranie się  w jakieś normalne ciuchy. Mieliśmy wziąć razem kąpiel, ale Zayn nie wytrzymał i gdy poszedł do łazienki niby wziąć prysznic. Podstępem kazał mi przynieść swój telefon, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. Wiedziałam czego pragnie, rozebrałam się i wskoczyłam z nim pod prysznic. Zayn mył mnie, a ja go. Takiego zjawiskowego prysznica jeszcze nigdy nie miałam, no sorry oprócz tej romantycznej kąpieli w domu one direction. Po umyciu się chwyciłam dwa ręczniki, z jednego zrobiłam turban na moich włosach, a drugim się okryłam. Zayn tylko się wytarł i ubrał w białą  koszulkę, do tego bordowe spodnie i bejsbolówka. Ja natomiast postawiłam na coś wygodnego, tak samo białą koszulkę, czerwone rurki i białe converse. Oczywiście do tego jeszcze biało- czerwoną bejsbolówkę. Wyglądaliśmy normalnie identycznie, jak bliźniaki, dwie krople wody. Brakowało tylko małego Jawaarda ubranego tak samo. Zayn przecież kupił mu taką bluzę, w tych kolorach, po to by w przyszłości wyjść całą rodzinom i żeby się nie wyróżniał. Nie rozumiem czasami toku myślenia Zayna ale spk. Pozostało tylko mi wysuszyć włosy, chwyciłam potrzebne urządzenie i podłączyłam do kontaktu. Zerknęłam na Zayna, ten oczywiście poświęcał czas swoim włosom. Na ich przygotowanie potrzeba aż 30 min. Ja wyrobiłam się w 10 min.  Chwyciłam jeszcze torbę wyglądającą jak  duże DJ radio. W dodatku, to była torebka i radio w jednym, wiec mogłam sobie czegoś posłuchać. Zayn natomiast chwycił deskę, nawet nw skąd ją miał ale spk. Pewnie kupił w NY. 

Zastanawiała mnie  jedna rzecz, gdzie jest reszta:
-Zayn, gdzie jest pozostała część naszej paczki- chciałam, żeby moja wypowiedz najbardziej zbliżała mnie do takiego skate, czy coś.
-No w domu, a gdzie?
-Myślałam, że przyjadą do nas. Przynajmniej się przywitać?
-No wiesz, Louis jest przybity z powody tego, że twoja siostra z nim zerwała. Nie rozumiem jej powinna dać mu drugą szansę.
-No ale, nie na co dzień zdradza się najdroższą osobę twojego życia na imprezie z przypadkowa dziewczyną i jeszcze na jej oczach.
--No okej, ale istniej w prawdziwej miłości chyba druga szansa.
-No ja bym ci dała, ja jeszcze ją namówię. Ja też nie wierzę w to co się stało, oni przecież byli normalnie z sobą zżyci. Podobnie jak my tylko my bardziej.
-No, a jak. Ja nie mogę wytrzymać bez ciebie 20 min., a co dopiero zerwać z tobą wszelkie kontakty.
-Nie no tego bym ci w życiu nie zrobiła. Kocham Cię- powiedziałam wlampiona w jego czekoladowe tęczówki.
-Ja też Ciebie Kocham.
Pocałowaliśmy się i ruszyliśmy w obiecywaną drogę, do Zoo. Chciałam w końcu zobaczyć Zoo w  mieście, którym mieszkam.
***Eleanor***

Siedziałam właśnie z babcią przy herbatce i wszystko jej opowiadałam. Nie mogę się pogodzić z tym co Louis mi zrobił. Nie spodziewałam się tego po nim. To było okrutne, ja myślałam, że się pobierzemy i będziemy mieli gromadkę Tomlinsonów. Niestety los chciał inaczej, jednak to w sumie teraz ode mnie zależy. W sumie był pijany, ale widok Louisa całującego się z jakąś laska nie no. Gdy sobie to przypomniałam przeżywam to co wtedy. Chęć ucieczki z pokoju i ogromny szok, a i jeszcze i złamane serce. Louis wołający mnie za tłumu. A ja biegnąca jak najdalej od niego. Ale tak w Realu to do pokoju spakować się i wyjechać od niego jak najdalej. Pierwsza myśl jak mnie wtedy spotkała to nie wybaczę mu tego nigdy w życiu. Nie byłam pewna, czy zrobi dla mnie wszystko, nie usłyszałam nawet tego głupiego Kocham Cię. Mieszka obecnie koło mnie, a nie przyszedł do mnie i nawet mnie za to nie próbował przepraszać. Dla mnie znaczy to, że zradzał mnie od dłuższego czasu,  a teraz cieszy się, że w końcu może z nią być.  To troszkę głupie i niedojrzałe co wyczyniam, ale mam teraz focha na Louisa. Troszkę mi przykro, że nawet nie stać go na te jedno słowo przepraszam. Babcia tylko spoglądała na moją zamyśloną minę i raz po raz szturchała. Ja tymczasem pogłębiona błam w rozmyślaniach o Louisie.
***Louis***

Jestem załamany, tym co zrobiłem Ele, sam w to nie wierzę, ale byłem pijany, nie wiedziałem co robię. Byłem nieświadomy, co mówiłem, co czyniłem. Chciało mi się po prostu płakać, ale próbowałem być twardym facetem. W końcu nie wytrzymałem i pobiegłem ze łzami w oczach do swojego pokoju. Chłopacy oczywiście jak paparazzi pobiegli za mną. Nakluczyłem się, a chłopacy za wszelką cenę próbowali się do mnie dostać. Wypytywali się mnie: Co się stało. Chciałem pobyć chociaż sekundę sam, a ci już o najgorszym myślą. Przecież nie potnę się , a w sumie dla Eleanor wszystko. Ona przecież jest u babci, super- pomyślałem. Wstałem i ruszyłem w drogę. Gdy wychodziłem przez przypadek uderzyłem drzwiami chłopaków, którzy nasłuchiwali co ja robię. Tacy domowi paparazzi. Prawie za mną biegli. Jedynym moim rozwiązaniem było oświadczyć Eleanor. Muszę pokazać jej, jak bardzo ją kocham i, że dla niej jestem w stanie zrobić naprawdę wszystko. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem jak najszybciej do jubilera po najpiękniejszy pierścionek dla mojej ukochanej. Miał mieć ogromnego brylanta. Tak też uczyniłem, kupiłem pierścionek, szampan i ogromny bukiet róż. Od razu wróciłem do domu, by przebrać się w coś odpowiedniego.
***Niall***

Z Demi było coraz lepiej. Miałem plany, chciałem z nią być, lecz to jeszcze nie ten moment. Właśnie leżeliśmy razem na kanapie i się nie wiem z czego śmialiśmy. Nagle nasze oczy się zetknęły, patrzyłem w jej przepiękne zielone tęczówki. Nasze twarzy powoli zbliżały się ku sobie. Nie przestawaliśmy wpatrywać się w swoje paczałki. Po chwili nasze usta się spotkały i doszło do pierwszego mojego pocałunku z Demi. Był to najpiękniejszy moment w moim życiu. Z jej ust przeniosłem się na szyję, po jej ciele przechodziły miłe ciarki. Czułem to nawet na sobie, jej drgawki. Widać, że bardzo lubiła to uczucie. Pewnie wielu chłopaków jej tak robiło, ja natomiast na razie traktowałem Demi jak przyjaciółkę. Chociaż po pocałunku wszystko się zmieniło, chyba się jej zapytam. Ale hotelowe warunki nie są odpowiednie w takim momencie. Postanowiłem, że zaproszę ją na romantyczną kolację. Gdy to usłyszała od razu pobiegła do siebie się uszykować. Ja tymczasem zadzwoniłem  do najdroższej restauracji w Londynie i zamówiłem stolik. Następnie zabrałem się za szykowanie.
***Harry***

Między mną, a Kate było coraz lepiej. Ta ciąża bardzo nas zbliżyła, teraz czekaliśmy na wstępne badania. Czy rozwój dziecka przebiega prawidłowo i tak dalej. Bardzo cieszyłem się z tego, że zostanę ojcem i to jeszcze matką jest najważniejsza osoba w moim życiu, no oczywiście pomijając moich rodziców i rodzinę. A no właśnie jeszcze nie przedstawiłem Kate moim rodzicom. Z tatą biedzie troszkę trudniej, bo z mamą razem nie mieszkają. Ale w sumie to z tatą nie widziałem się 5 miesięcy. Przynajmniej mam tego nowego faceta mamy, jest spk. Dobrze się z nim dogaduję. Mam nadzieję, że ucieszą się z niej i o mój boże oni nie wiedzą o dziecku. Od razu zadzwoniłem do mamy:
-Halo- usłyszałem głos mojej rodzicielki.
-Cześć mamo.
-Harry, to ty jak ja dawno ciebie nie słyszałam. Co u Ciebie kochanie?
-Wszystko w porządku, chciałem tylko przedstawić tobie moją dziewczynę i oznajmić coś co nie jest na telefon.
-Synku, mam  nadzieję, że ślubu jeszcze nie bierzesz.
-No co ty mamo ona ma jeszcze 17 lat. A w sumie dobry pomysł.
-Nie żartuj sobie tak, masz dopiero 18 lat.
-Czyli jestem pełnoletni i mogę wziąć ślub. Ale na pewno nie teraz. T o której mamy przyjechać?
-No w sumie to w każdej chwili. Właśnie posprzątałam i możecie wpadać.
-No okej, tylko muszę jej o tym w ogóle powiedzieć.
-Dobrze, a powiesz mi przynajmniej jak mam na imię?
-Kate.
-Ty wiesz, że tak nazywała się moja prababcia, to jest przepiękne imię.
-Okej, cieszę, że ci się podoba. Ale koniec tych pogaduszek muszę kończyć. Do zobaczenia.
-Pa. Kocham cię
Natychmiastowo poinformowałem o tym  moją dziewczynę:
-Kate, zabieram Cię w miejsce, które na pewno ci się spodoba.
-Gdzie?
-A niespodzianka.
-No powiedz!
-A co będę z tego miał?
-A co chcesz?
-Buziaka?
-Mogę ci go dać nawet bez tego.
Chwyciła moją głowę i delikatnie musnęła moje usta, dało to początek zachłannemu pocałunkowi. To było to czego chciałem! Od razu powiedziałem jej o co mi chodziło:
-No, bo właśnie jedziemy do moich rodziców. Tak się poznać.
-Teraz mi to mówisz, boże co ja włożę?
-Pomyślałem o tym i kupiłem ci tą sukienkę.
Wyciągnąłem za pleców piękną sukienkę w kwiatki. Bardzo się  z tego ucieszyła. Nawet nie w 10 min. Była gotowa do wyjścia. Zabrałem wszystko i opuściłem dom, pozostawiając w nim Liama i Daniele.
***Liam***

Nareszcie byliśmy sami w domu. Nieziemska chwila, moment dla nas. Odwróciłem głowę Danielle w moim kierunku i zapieczętowałem jej usta namiętnym pocałunkiem. Na tym się nie skończyło, wziąłem ją na ręce  i pognałem w kierunku sypialnie. Dalej nie muszę opowiadać co się wydarzyło.
***Lena***

Kończyliśmy zwiedzać Zoo. Było już późno, trzeba był wracać. Musiałam w końcu przygotować sobie ciuchy na jutro, jutro na ten wyjątkowy dzień. Chwyciłam Zayna za rękę i pognałam w kierunku samochodu. Kazałam odpalić samochód i zawieść mnie do domu. Pragnęłam, aby ta chwila była przerażająca. Zayn nawet się przestraszył. Dotarliśmy do domu i od razu pognałam do sypialni uszykować sobie ciuchy na imprezę. Impreza bez alkoholu dla solenizanta to nie są urodziny. Grunt, że będą najbliżsi. A no właśnie i jeszcze ta sprawa z Zaynem, dobra nie chcę o tym myśleć, bo  pomyślę za dużo. Jutro się wszystko okaże. Impreza zaczyna się o 20.00. Trzeba do tej pory wszystko przygotować, na szczęście jedzenie już będzie. Zayn o wszystkim pomyślał. Moim zadaniem było tylko przyjście na nią no i dobra zabawa. Ubrania miałam już uszykowane, teraz Zayn wpatrywał się w moją zamyśloną minkę. Obudziłam się z tym rozmyślań i pobiegłam puścić wodę w wannie. Nie no Zayn nie odpuścił. Gdy się już kąpałam, ten wkradł mi się do łazienki w wskoczył do mnie do wanny. No ale przecież obiecałam mu kąpiel, ale poranny prysznic to co, spontan?! Po kąpieli, dość romantycznej włożyłam na siebie piżamkę, no oczywiście z pomocą Zayna. Ja natomiast włożyłam mu. Byłam bardzo zmęczona, nie na co dzień nosi się ze sobą ogromny brzuch.  Wślizgnęłam się w cieplutką kołderkę i zasnęłam w objęciach Zayna.