wtorek, 29 maja 2012

Come back Niall




Nagle zadzwonił mój iPhone, grzecznie przeprosiłam i odeszłam od stołu, by odebrać. Ku mojemu zaskoczeniu był to Liam, jak zwykle to on był tym z sumieniem. Odebrałam:
-Halo? Liam, co się stało?
-Lena, przyjeżdżajcie jak najszybciej!
-Liam, co się stało?
-Niall, gdy wychodził z waszego domu, nie zauważył samochodu i go przejechał!
-Cooo? Na serio?
-Tak, jestem teraz u niego w szpitalu.
-A co z nim?
-Nooo, parę zadrapań, siniaków no i jest połamany. Ale najgorsze jest to, ze jest w śpiączce i lekarze nie mogą go obudzić!
-Jpr, już biorę Zayna i jedziemy, kurde masakra! A on miał jakąś dziewczynę?
-Nie, ostatnio jego ex zamarła na raka, no więc jest wolny, a co?
-Nic, po prostu zastanawiałam się czy wtedy tą osobę poinformować, czyż nie?
-No tak, nie traćcie czasu, powiedz Zaynowi i przyjedźcie jak najszybciej!
-Okej, do zobaczenia! A czekaj, który to szpital?
-Ten niedaleko waszego domu!
-Aaaa, dobra już wiem!, Pa

Schowałam komórkę do torebki i na chwilę poprosiłam Zayna od stołu:
-Zayn!- powiedział z smutną minką
-Co się stało Lena?- spojrzał się na mnie z miną szczeniaczka
-Bo…Niall miał wypadek i musimy do niego teraz jechać- powiedziałam jednym tchem
-Co? Nie żartujesz? Co mu się stało?
-Wychodził z naszego domu i po prostu nie zauważył samochodu no i bach..!
-A zyje?
-Taak, ale jest w śpiączce, lekarze próbują go obudzić
-Dobraa, to chodźmy powiedzieć moim rodzicom, ze musimy jechać!
Podeszliśmy do stołu i pożegnaliśmy się wspólnym przytulałem. Tak chciałam jak najszybciej w tym momencie znaleźć się koło Niallerka. Zayn objął mnie ramieniem i poszliśmy w kierunku samochodu. Z okna widziałam kiwających w moim kierunku teściów,  przypomniała sobie, że jutro do nas przyjeżdżając i z bananem na ryju im odmachałam.  Zayn jechał najszybciej jak mógł, nawet nie myślał o tym, że jestem w ciąży. W końcu Niall  to jego najlepszy przyjaciel, jeden z najlepszych, oni są dla siebie jak bracia. Zawsze mogą na siebie liczyć, takiego przykłady przyjaźni nigdy nie widziałam. Przez całą drogę słuchaliśmy jakieś  nowej piosenki Justina Biebera ‘Die in your arms’, spodobała mi się. Zayn oznajmił mi, że osobiście zna Bieberka i jak che możemy się z nim spotkać. Pisknęłam na jego słowa i  nie ogłam się opamiętać ze nucenia piosenki. Taki mega hicior, ucieszyłam się na te słowa i oczywiście zgodziłam. Zayn zrobił smutną minkę:
-Zayn, przeciez ty jestes dla mne takim Bieberkeim, no coty Ciebie kocham
-Myślałam, że jego, w końcu jest sławniejszy i jeszcze ładniejszy
-Zayn, jak możesz tak myśleć. Mi tutaj nie chodzi o sławę, czy wygląd po prostu wiem co ty masz w środku. Kumasz?
-Aaaa, czyli ten Justin, to ci się podoba dlatego, ze dobrą  muzykę robi?
-O tak, o to mi chodziło i ,że jest ogólnie sławny i dużo o nim mowa.
-A o mnie?
-Zayn wiesz, że wszystko jest  co mówię o Justinie  to tylko żarty?
-Coo? Lena, ty mnie nabierałaś, naprawdę go lubisz?
-No tak,  kiedyś byłam jego największą fanką, jak wy się pojawiliście to tylko was słuchała, czyli teraz jesteście nawet lepsi nawet od Bieberka
-Ooo kurde, dzięki. Na serio chcesz się z nim spotkać?
-Fajnie by było, a ty skąd go znasz?
-No, kiedyś zaprosił nas na odsłuchanie jego płyty ‘Believe’!
-Coo? To ty już słyszałeś wszystkie te nowe piosenki?
-No ta,  bardzo fajnie , nawet w pewnym momencie myślałem, że ich nie przebijemy
Wy już to zrobiliście, a czy by mi też je puścił, on by nawet cię do chaty zaprosił. Sympatyczny gość, on już nas wyciągał do jego mieszkania w LA.
-A to mi wytłumaczysz jeszcze raz skąd go znacie?
-No, już mówiłem zaprosił nas, a tak ogólnie to na galach się wdzieliśmy i zawsze Niall poschodził do niego zrobić sobie zdjęcie. To jego największy fan. Niall…
-Zayn nie płacz wszystko będzie dobrze, zanim  się obejrzysz Niall będzie grał na gitarze na moich pępkowych

-No właśnie musimy to zorganizować, a tak w ogóle to już jesteśmy.
Wzięliśmy głęboki wdech i poszliśmy przed siebie. Ogromny szpital ogarniał mnie o dreszcze. Weszliśmy do środka, gdzie recepcjonistka wskazała nam miejsce pobytu Niella. Oczywiście musieliśmy iść schodami, bo wszystkie windy były nieczynne. No niech i m będzie, człapaliśmy się zdyszani na górę i stanęliśmy przed drzwiami z napisem: Odział intensywnej terapii. Nie no byłam w szoku, aż tak z nim źle, mój dziadek tu był gdy dostał wylewu i już do nas nie wrócił. Przeszły mnie mroczne myśli. I ogarnął smutek. Dotarliśmy pod drzwi Sali 227. Niell leżał nieruchomo na łóżku podłączony  dużą ilością kabli do respiratora. Liam siedział przy nim  trzymając jego dłoń. Niall wyglądał okropnie, postanowiła, że pozwę tego gościa do sądu który mu to zrobił. Przytuliłam Zayna i się popłakała, to był naprawdę okropny widok. Reszta paki siedziała na korytarzu wypytując się w napięciu o stan piosenkarza, na próżno. Lekarze jeszcze nic nie wiedzieli, przed sekundą zrobili mu badania, a teraz czekają na wyniki. Otworzyłam szklane drzwi i weszłam pocichł do pomieszczenia, Liam, gdy mnie zobaczył natychmiastowo otarł łzy i wyszedł z sali.

 Ja tymczasem usiadłam na jego miejscu, chwyciłam jego rękę i delikatnie gładziłam jego błąd grzywę. Cały czas powtarzałam:
Niall wróć do nas, bardzo cię potrzebujemy. Nie rób nam tego , nie karz nam się tak o ciebie martwić.
Po dobrych 10 min. Ciągłej paplaniny zauważyłam coś zdumiewającego, Niall otworzył oczy i wybełkotał:
-Leno, kocham cię.
-Niall ja ciebie też, ale jak bardzo dobrego przyjaciela.
-A ja właśnie, nie i chciałem  powiedzieć ci to od dłuższego czasu, ale widzisz ty masz Zayna i wiedziałem, ze go kochasz pond życie i, że jest razem z dzieckiem najważniejszy w twoim życiu.
-Nie myliłeś się, ale ty  jesteś na 2 miejscu, a na 3 reszta. Naprawdę Cię bardzo lubię, nawet kocham jako najlepszego przyjaciela. Sorry, ale gdybyś się popieszył może bylibyśmy razem.
-Sorry, takie mam  tempo, szkoda.
-Przepraszam, pobiegnę po pielęgniarkę! 
-Ale po co, ty jesteś dla mnie taką pielęgniarką, przy tobie tylko czuję się bezpieczny.
-Niall, pogadamy na spokojnie gdy ciebie wypiszą, teraz idę po pomoc, by poinformować ich, że się obudziłeś!
-No okej!
Biegłam przez korytarz pełny pacjentów do siedziby lekarskie, gdzie odbywały się tajne narady pielęgniarek. Jedną właśnie taką przy kawce przerwałam, panie były bardzo niemiłe, lecz musiałam im powiedzieć o Niellu. Gdy to usłyszały zawołały lekarza i pobiegły w kierunku sali. Niall leżał nie wiedząc co się dzieje, tysiące pielęgniarek i specjalistów wypytywało go czy coś pamięta z wypadku, ten stanowczo zaprzeczał nie wiedząc co się dzieje. Ja tym czasem stałam zestresowana, gdy nagle podszedł mój kochany chłopak objął mnie w tali, tak kochałam gdy mi tak robił. Zawsze tysiące motyli latał o mi w brzuchu, gdy tak robił. Przytulił mnie od tyłu i razem ze mną wpatrywał się przez szybę w Nialla. Oboje byliśmy zmęczeni, cala akcja trwała aż 5h. W końcu z pomieszczenia wszyscy wyszli zostawiając nas z Niallem. Wpadliśmy całą zgrają do środka, w pewnym momencie Liam zapytał:
-Niall, czy coś cię boli, pamiętasz coś.
-Tak boli mnie dosłownie wszystko i nw co się stało, powiecie mi wreszcie?
-No więc tak, miałeś wypadek jak wychodziłeś z domu , potrącił cię samochód.
- powiedziałam stanowczo.
-Taak, to by wyjaśniało ten gips i potłuczenia.
--Mam nadzieję, że niedługo do nas wrócisz?- zapytał Zayn.
-No oczywiście już tutaj będę ćwiczył na naszą trasę!
-Jaką trasę, wtf. Zayn oświeć mnie?
-No, bo tak się składa, że  za dwa miesiące, nie całe jedziemy do NY na parę koncertów i chciałem cię zapytać, czy wtedy pojechałabyś z nami. Miałbym cię pod stałą opieką!
-Zgadzam się, tylko pamiętaj wtedy idziemy na USG, jak wrócimy do domu, to sprawdzę termin!
- Dobrze, może pojedziecie do domu, ze mną będzie wszystko dobrze. Lena nie martw się, stres podczas ciąży jest zakazany! Rozumiesz?
-Wiem, dobrze przyda nam się troszkę odpoczynku, widać jaki mam humor wszystko gra, spadamy.
-Ja tutaj zostaję- wtrącił Liam.
-No okej, jak chcesz- powiedział Niall.
-Dobra lećmy już, bo muszę jeszcze z  Eleonor  się spakować i pojechać do siebie- powiedział Louis.
-No my też to samo musimy zrobić- powiedział Hazza.
Wyszliśmy ze szpitala i udaliśmy się w drogę powrotną do domu, oczywiście do naszego. Wszyscy usieli się spakować. W domu było ciemno i  tajemniczo, zapaliłam światło, a tam …Nie mogłam w to uwierzyć, ktoś się włamał, Zayn spojrzał się na mnie z niedowierzaniem. Poszłam w głąb, ale zatrzymał mnie Zayn, który wyprzedził mnie i obczaił teren. Nie wyglądało to na włamanie, tylko na jakieś raczej długotrwałe szukanie czegoś. Wszystko było na miejscu, no ale bałagan był. Zastanawiałam się czy to nie narzeczona mojego ojca, ale szybo wypadło mi to z głowy. Postanowiliśmy z Zaynem, że zostawimy  to do jutra i sprzątaczka posprząta. Nacisnęłam pstryczek zasłaniający wszystkie okna, musiałam poczekać z kliknięciem drugie zamykającego wszystkie zewnętrzne drzwi, bo moi goście nie opuścili domu.  Po chwili znaleźli się przy moim boku, pożegnali się ze mną i odeszli, ja tym czasem nacisnęłam pstryczek i podeszłam do Zayna, mocno go uściskałam i poszliśmy razem do kuchni coś szamać. Zostawili nam obiad, więc wystarczyło odgrzać i teraz rozkoszowaliśmy się smakowitym spaghetti. Zayn oczywiście jak zwykle wkładał mi klopsiki do ust, a ja mui przy okazji mocno całowałam. Nadeszła pora spania, była już 1:00 w nocy, po prostu padałam. Zyan to zauważył wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka, zdjął ciuszki i założył piżamę następnie przykrył mnie kołdrą i sam położył się obok mnie spać.