sobota, 30 czerwca 2012

Lucky day



Zaprowadziłam go do kuchni, gdzie specjalnie dla niego kucharz usmażył całą górę naleśników w kształcie serc. Do tego oczywiście syrop klonowy. Zayn jak to zobaczył od razu rzucił się na talerz. Ja tylko patrzyłam na niego z oczami jak pięciozłotówki. Nic mi żarłok nie zostawił, a ja się łudziłam, że razem zjemy śniadanie. Miało to być przecież takie romantyczne, on miał mnie karmić, a ja jego. Nie no poprawka jednak zostawił dla mnie tylko jednego, gdyby się na mnie nie spojrzał, bym go nie dostała. Ale dobre i to, kazałam mu nim mnie nakarmić. Ten poczekał aż zjem, po czym wziął mnie na ręce. Szczerze mówiąc to nie wiem jak mnie w ogóle podniósł. Pobiegł ze mną na czele do pokoju. Już myślałam, że coś się będzie szykowało. Zayn położył mnie na łóżku i począł całować, namiętnie całować. Następnie delikatnie muskał moją szyję swoimi ustami. Miałam nadzieję, że przerodzi się to w coś milszego. Niestety Zayn przypomniał sobie o ciąży i wycofał się przy ściąganiu ze mnie piżamy. Ale dobre i to , przynajmniej mnie pocałował.  Zaproponowałam Zaynowi wyjście do ZOO. Od dzieciństwa tam nie byłam, ostatni raz byłam tam z mamą. Na  samą myśl łezka poleciała mi po policzku. Reakcja Zayna na to była następująca. Przybliżył się do mnie i zlizał mi słoną kropelkę z twarzy. Następnie go mocno przytuliłam  i zarządziłam ubranie się  w jakieś normalne ciuchy. Mieliśmy wziąć razem kąpiel, ale Zayn nie wytrzymał i gdy poszedł do łazienki niby wziąć prysznic. Podstępem kazał mi przynieść swój telefon, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. Wiedziałam czego pragnie, rozebrałam się i wskoczyłam z nim pod prysznic. Zayn mył mnie, a ja go. Takiego zjawiskowego prysznica jeszcze nigdy nie miałam, no sorry oprócz tej romantycznej kąpieli w domu one direction. Po umyciu się chwyciłam dwa ręczniki, z jednego zrobiłam turban na moich włosach, a drugim się okryłam. Zayn tylko się wytarł i ubrał w białą  koszulkę, do tego bordowe spodnie i bejsbolówka. Ja natomiast postawiłam na coś wygodnego, tak samo białą koszulkę, czerwone rurki i białe converse. Oczywiście do tego jeszcze biało- czerwoną bejsbolówkę. Wyglądaliśmy normalnie identycznie, jak bliźniaki, dwie krople wody. Brakowało tylko małego Jawaarda ubranego tak samo. Zayn przecież kupił mu taką bluzę, w tych kolorach, po to by w przyszłości wyjść całą rodzinom i żeby się nie wyróżniał. Nie rozumiem czasami toku myślenia Zayna ale spk. Pozostało tylko mi wysuszyć włosy, chwyciłam potrzebne urządzenie i podłączyłam do kontaktu. Zerknęłam na Zayna, ten oczywiście poświęcał czas swoim włosom. Na ich przygotowanie potrzeba aż 30 min. Ja wyrobiłam się w 10 min.  Chwyciłam jeszcze torbę wyglądającą jak  duże DJ radio. W dodatku, to była torebka i radio w jednym, wiec mogłam sobie czegoś posłuchać. Zayn natomiast chwycił deskę, nawet nw skąd ją miał ale spk. Pewnie kupił w NY. 

Zastanawiała mnie  jedna rzecz, gdzie jest reszta:
-Zayn, gdzie jest pozostała część naszej paczki- chciałam, żeby moja wypowiedz najbardziej zbliżała mnie do takiego skate, czy coś.
-No w domu, a gdzie?
-Myślałam, że przyjadą do nas. Przynajmniej się przywitać?
-No wiesz, Louis jest przybity z powody tego, że twoja siostra z nim zerwała. Nie rozumiem jej powinna dać mu drugą szansę.
-No ale, nie na co dzień zdradza się najdroższą osobę twojego życia na imprezie z przypadkowa dziewczyną i jeszcze na jej oczach.
--No okej, ale istniej w prawdziwej miłości chyba druga szansa.
-No ja bym ci dała, ja jeszcze ją namówię. Ja też nie wierzę w to co się stało, oni przecież byli normalnie z sobą zżyci. Podobnie jak my tylko my bardziej.
-No, a jak. Ja nie mogę wytrzymać bez ciebie 20 min., a co dopiero zerwać z tobą wszelkie kontakty.
-Nie no tego bym ci w życiu nie zrobiła. Kocham Cię- powiedziałam wlampiona w jego czekoladowe tęczówki.
-Ja też Ciebie Kocham.
Pocałowaliśmy się i ruszyliśmy w obiecywaną drogę, do Zoo. Chciałam w końcu zobaczyć Zoo w  mieście, którym mieszkam.
***Eleanor***

Siedziałam właśnie z babcią przy herbatce i wszystko jej opowiadałam. Nie mogę się pogodzić z tym co Louis mi zrobił. Nie spodziewałam się tego po nim. To było okrutne, ja myślałam, że się pobierzemy i będziemy mieli gromadkę Tomlinsonów. Niestety los chciał inaczej, jednak to w sumie teraz ode mnie zależy. W sumie był pijany, ale widok Louisa całującego się z jakąś laska nie no. Gdy sobie to przypomniałam przeżywam to co wtedy. Chęć ucieczki z pokoju i ogromny szok, a i jeszcze i złamane serce. Louis wołający mnie za tłumu. A ja biegnąca jak najdalej od niego. Ale tak w Realu to do pokoju spakować się i wyjechać od niego jak najdalej. Pierwsza myśl jak mnie wtedy spotkała to nie wybaczę mu tego nigdy w życiu. Nie byłam pewna, czy zrobi dla mnie wszystko, nie usłyszałam nawet tego głupiego Kocham Cię. Mieszka obecnie koło mnie, a nie przyszedł do mnie i nawet mnie za to nie próbował przepraszać. Dla mnie znaczy to, że zradzał mnie od dłuższego czasu,  a teraz cieszy się, że w końcu może z nią być.  To troszkę głupie i niedojrzałe co wyczyniam, ale mam teraz focha na Louisa. Troszkę mi przykro, że nawet nie stać go na te jedno słowo przepraszam. Babcia tylko spoglądała na moją zamyśloną minę i raz po raz szturchała. Ja tymczasem pogłębiona błam w rozmyślaniach o Louisie.
***Louis***

Jestem załamany, tym co zrobiłem Ele, sam w to nie wierzę, ale byłem pijany, nie wiedziałem co robię. Byłem nieświadomy, co mówiłem, co czyniłem. Chciało mi się po prostu płakać, ale próbowałem być twardym facetem. W końcu nie wytrzymałem i pobiegłem ze łzami w oczach do swojego pokoju. Chłopacy oczywiście jak paparazzi pobiegli za mną. Nakluczyłem się, a chłopacy za wszelką cenę próbowali się do mnie dostać. Wypytywali się mnie: Co się stało. Chciałem pobyć chociaż sekundę sam, a ci już o najgorszym myślą. Przecież nie potnę się , a w sumie dla Eleanor wszystko. Ona przecież jest u babci, super- pomyślałem. Wstałem i ruszyłem w drogę. Gdy wychodziłem przez przypadek uderzyłem drzwiami chłopaków, którzy nasłuchiwali co ja robię. Tacy domowi paparazzi. Prawie za mną biegli. Jedynym moim rozwiązaniem było oświadczyć Eleanor. Muszę pokazać jej, jak bardzo ją kocham i, że dla niej jestem w stanie zrobić naprawdę wszystko. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem jak najszybciej do jubilera po najpiękniejszy pierścionek dla mojej ukochanej. Miał mieć ogromnego brylanta. Tak też uczyniłem, kupiłem pierścionek, szampan i ogromny bukiet róż. Od razu wróciłem do domu, by przebrać się w coś odpowiedniego.
***Niall***

Z Demi było coraz lepiej. Miałem plany, chciałem z nią być, lecz to jeszcze nie ten moment. Właśnie leżeliśmy razem na kanapie i się nie wiem z czego śmialiśmy. Nagle nasze oczy się zetknęły, patrzyłem w jej przepiękne zielone tęczówki. Nasze twarzy powoli zbliżały się ku sobie. Nie przestawaliśmy wpatrywać się w swoje paczałki. Po chwili nasze usta się spotkały i doszło do pierwszego mojego pocałunku z Demi. Był to najpiękniejszy moment w moim życiu. Z jej ust przeniosłem się na szyję, po jej ciele przechodziły miłe ciarki. Czułem to nawet na sobie, jej drgawki. Widać, że bardzo lubiła to uczucie. Pewnie wielu chłopaków jej tak robiło, ja natomiast na razie traktowałem Demi jak przyjaciółkę. Chociaż po pocałunku wszystko się zmieniło, chyba się jej zapytam. Ale hotelowe warunki nie są odpowiednie w takim momencie. Postanowiłem, że zaproszę ją na romantyczną kolację. Gdy to usłyszała od razu pobiegła do siebie się uszykować. Ja tymczasem zadzwoniłem  do najdroższej restauracji w Londynie i zamówiłem stolik. Następnie zabrałem się za szykowanie.
***Harry***

Między mną, a Kate było coraz lepiej. Ta ciąża bardzo nas zbliżyła, teraz czekaliśmy na wstępne badania. Czy rozwój dziecka przebiega prawidłowo i tak dalej. Bardzo cieszyłem się z tego, że zostanę ojcem i to jeszcze matką jest najważniejsza osoba w moim życiu, no oczywiście pomijając moich rodziców i rodzinę. A no właśnie jeszcze nie przedstawiłem Kate moim rodzicom. Z tatą biedzie troszkę trudniej, bo z mamą razem nie mieszkają. Ale w sumie to z tatą nie widziałem się 5 miesięcy. Przynajmniej mam tego nowego faceta mamy, jest spk. Dobrze się z nim dogaduję. Mam nadzieję, że ucieszą się z niej i o mój boże oni nie wiedzą o dziecku. Od razu zadzwoniłem do mamy:
-Halo- usłyszałem głos mojej rodzicielki.
-Cześć mamo.
-Harry, to ty jak ja dawno ciebie nie słyszałam. Co u Ciebie kochanie?
-Wszystko w porządku, chciałem tylko przedstawić tobie moją dziewczynę i oznajmić coś co nie jest na telefon.
-Synku, mam  nadzieję, że ślubu jeszcze nie bierzesz.
-No co ty mamo ona ma jeszcze 17 lat. A w sumie dobry pomysł.
-Nie żartuj sobie tak, masz dopiero 18 lat.
-Czyli jestem pełnoletni i mogę wziąć ślub. Ale na pewno nie teraz. T o której mamy przyjechać?
-No w sumie to w każdej chwili. Właśnie posprzątałam i możecie wpadać.
-No okej, tylko muszę jej o tym w ogóle powiedzieć.
-Dobrze, a powiesz mi przynajmniej jak mam na imię?
-Kate.
-Ty wiesz, że tak nazywała się moja prababcia, to jest przepiękne imię.
-Okej, cieszę, że ci się podoba. Ale koniec tych pogaduszek muszę kończyć. Do zobaczenia.
-Pa. Kocham cię
Natychmiastowo poinformowałem o tym  moją dziewczynę:
-Kate, zabieram Cię w miejsce, które na pewno ci się spodoba.
-Gdzie?
-A niespodzianka.
-No powiedz!
-A co będę z tego miał?
-A co chcesz?
-Buziaka?
-Mogę ci go dać nawet bez tego.
Chwyciła moją głowę i delikatnie musnęła moje usta, dało to początek zachłannemu pocałunkowi. To było to czego chciałem! Od razu powiedziałem jej o co mi chodziło:
-No, bo właśnie jedziemy do moich rodziców. Tak się poznać.
-Teraz mi to mówisz, boże co ja włożę?
-Pomyślałem o tym i kupiłem ci tą sukienkę.
Wyciągnąłem za pleców piękną sukienkę w kwiatki. Bardzo się  z tego ucieszyła. Nawet nie w 10 min. Była gotowa do wyjścia. Zabrałem wszystko i opuściłem dom, pozostawiając w nim Liama i Daniele.
***Liam***

Nareszcie byliśmy sami w domu. Nieziemska chwila, moment dla nas. Odwróciłem głowę Danielle w moim kierunku i zapieczętowałem jej usta namiętnym pocałunkiem. Na tym się nie skończyło, wziąłem ją na ręce  i pognałem w kierunku sypialnie. Dalej nie muszę opowiadać co się wydarzyło.
***Lena***

Kończyliśmy zwiedzać Zoo. Było już późno, trzeba był wracać. Musiałam w końcu przygotować sobie ciuchy na jutro, jutro na ten wyjątkowy dzień. Chwyciłam Zayna za rękę i pognałam w kierunku samochodu. Kazałam odpalić samochód i zawieść mnie do domu. Pragnęłam, aby ta chwila była przerażająca. Zayn nawet się przestraszył. Dotarliśmy do domu i od razu pognałam do sypialni uszykować sobie ciuchy na imprezę. Impreza bez alkoholu dla solenizanta to nie są urodziny. Grunt, że będą najbliżsi. A no właśnie i jeszcze ta sprawa z Zaynem, dobra nie chcę o tym myśleć, bo  pomyślę za dużo. Jutro się wszystko okaże. Impreza zaczyna się o 20.00. Trzeba do tej pory wszystko przygotować, na szczęście jedzenie już będzie. Zayn o wszystkim pomyślał. Moim zadaniem było tylko przyjście na nią no i dobra zabawa. Ubrania miałam już uszykowane, teraz Zayn wpatrywał się w moją zamyśloną minkę. Obudziłam się z tym rozmyślań i pobiegłam puścić wodę w wannie. Nie no Zayn nie odpuścił. Gdy się już kąpałam, ten wkradł mi się do łazienki w wskoczył do mnie do wanny. No ale przecież obiecałam mu kąpiel, ale poranny prysznic to co, spontan?! Po kąpieli, dość romantycznej włożyłam na siebie piżamkę, no oczywiście z pomocą Zayna. Ja natomiast włożyłam mu. Byłam bardzo zmęczona, nie na co dzień nosi się ze sobą ogromny brzuch.  Wślizgnęłam się w cieplutką kołderkę i zasnęłam w objęciach Zayna.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

I suppose...



Według mnie babci bardzo smakowało. Z wielkim entuzjazmem chwaliła kucharza, już myślała, że się w nim zakochała No w końcu prawie w tym samym wieku, nawet pasowaliby do siebie. Po ciepłym posiłku udałyśmy się z babcią nad basen, była piękna pogoda więc grzechem byłoby ją marnować. Dzisiaj miał właśnie przyjechać ogrodnik,  krzaki bardzo mocno się rozrosły. Oczywiście  podczas naszej herbatki w ogrodzie towarzyszył nam nie kto inny tylko Snopy. Biegał po zielonej trawie, potykając się o swoje małe łapki. Babci się bardzo spodobał, rozważała nawet kupno małego pieska. Jednak po moich opowieściach i przestrogach zdecydowała się na coś mniejszego.  Namówiłam ją na małego kotka, białego. Miał po prostu być wyjątkowy. Nie czekałyśmy tylko od razu udaliśmy się do schroniska dla porzuconych kotów.  Takiego jakiego chciałyśmy takiego miałyśmy. Śliczny biały, mały kotek z czarnymi uszkami i czarnym ogonkiem.

 Tylko był jeden mały problem nie miałyśmy dla niego żadnych zabawek, łóżeczka i karmy. Chociaż taki mały kotek to przeważnie tylko mleko pije. Sama miałam kiedyś kota który niestety zmarł rok temu, był moim najdroższym przyjaciele. Kochałam go nad życie, zastępował mi nawet mamę. Był taką pamiątką po niej, ponieważ był to jej kot. Dostała go w dzieciństwie, przyniosła go do domu chociaż jej rodzice jej nie pozwalali. Przemyciła go w plecaku, ale musiało jednak jakoś wyjść to na jaw. Młodszy brat mamy, czyli mój wujek wygadał się przed rodzicami. Początkowo byli na nią źli, ale z czasem przyzwyczaili się do małego stworka. Wracając do nas, właśnie z babcią wybierałyśmy zabawki dla małego… No i tutaj się wszystko urywało, on jeszcze nie miał imienia. Postanowiłyśmy z babcią, że wymyślimy je w domu. Wyszukałam ideale łóżeczko wprost dla niego, było wyjątkowe jak i on. Szukałam rzeczy oryginalnych i takich, których nikt nie kupował. Znaczy nie, że były zbyt brzydkie, ale wręcz przeciwnie bardzo ładne i drogie. Tym razem ja za wszystko płaciłam. Moje kieszonkowe nie było za wielkie, ale jakoś wystarczało mi. Poza tym miałam też chłopka, który zazwyczaj wszystko mi kupował. Czułam się troszkę jak żebrak, ale w końcu był to mój chłopaka, najbliższa osoba obecnie w moim życiu. Nie będę już powtarzać jak bardzo go kocham. Już jutro wraca i już jutro ucałuję go z całych siła, a może coś więcej. Musiałam jakoś panować nad tymi obmyśleniami, żeby babcia mnie z tego wyrywała to już przesada:
-Leno, co tak się zamyśliłaś?
-Popatrz, ładne?
-Tak, tak babciu!
-Leno, przecież ty mnie w ogóle nie słuchasz !
-Babciu, słuchałam, ale teraz przez moją głowę przechodzą takie rozmyślenia, że zapominam o bożym świecie.
-No właśnie widzę, pewnie ten twój Zayn tylko siedzi w twojej głowie 24h na dobę.
-No bez przesady, cały czas o nim nie myślę. Ale większość czasu tak.
-Możesz mi zdradzić o czym jeszcze?
-No ogólnie to o wszystkim. Wspomnienia i rozmyślania.
-Jesteś taka sama jak twoja mama, identyczna. W pewnych momentach to nawet tata nie mógł obudzić jej z tym rozmyślań.
-Na serio?
-I znowu mnie opuściłaś!
-Już babciu się ogarniam, chodź idziemy dalej.
-Ale Leno, znalazłam idealną miskę dla małego.
-Okej, zapomniałam.
Na zakupy przeznaczyłyśmy dobre połowę dnia. Teraz zostało nam tylko przetransportowanie tego wszystkiego do domu babci. No wiec zadzwoniłam po taryfę, która dość szybko przybyła na miejsce. Następnie kierowca wszystko zapakował, po czy wsiadłyśmy do samochodu. Droga była tym razem spokojna i miałam wreszcie  chwilkę na rozmyślenia. Do tego jeszcze przepiękne widoki na Londyn. Pałac królewski itd. Sama nie wierzyłam, że tutaj mieszkam. W pewnym momencie nawet lekko pisnęłam, kiedy zobaczyłam paradę żołnierzy na placu zamku. Bezcenny widok. Dotarłyśmy po dłuższym czasie do domu. Ledwo doczłapałyśmy się do mieszkania. Znowu przechodziłam koło pustego domu chłopaków, kolejne wspomnienia z nim związane. Musiałam się wreszcie ogarnąć! Położyłam i rozpakowałam wszystkie zakupy i powitał małego w domu. Teraz tylko pozostało nam wymyślenie imiona dla niego . Właśnie włączyłam telewizor i moim oczom ukazał się pomysł, miałam już imię. Akurat leciał w telewizji kreskówka- Myszka Miki. Oczywiście mały będzie nazywał się Miki, babci bardzo się spodobało. Było już bardzo późno, postanowiłam, że zamówię taryfę i pojadę do siebie. Tak też uczyniłam, dość szybko się w nim znalazłam. Jak zwykle na blacie leżał karteczka z napisem: Zostawiłem panieneczce kolację i deser w lodówce. Oczywiście z tego skorzystałam, było wyśmienite. Dietetyczny kurczak, do tego własnej roboty frytki i szklankę orzeźwiającego soku. Natomiast na podwieczorek szarlotka na ciepło. Nie no on dokładnie wiedział co ja lubię. Jeszcze zajrzałam głębiej w lodówce i znalazłam sałatkę. Szybko ją przekąsiłam i postanowiłam wziąć gorącą kąpiel ze świecami. Zrobiłam co trzeba i zanurzyłam się w ogromnej wannie. Nie no akurat teraz zadzwonił mój telefon. Na szczęście leżał w zasięgu mojej dłoni. Był to Zayn, od razu na mojej twarzy namalował się uśmiech:
-Halo?- zapytałam
-Cześć kochanie, wszystko w porządku?
-Oczywiście, no z wyjątkiem tego, że tęsknię i to bardzo!
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja, wiesz była u mnie dzisiaj moja siostra.
-Tak, co chciała?
-Ups, nie miałem tobie tego mówić!
-Aha, kolejna niespodzianka na urodziny?
-No tak, dokładnie,
-Powiedz lepiej słodziaku co u ciebie słychać?
-No u mnie wszystko w porządku i na swoim miejscu nienaruszone.
-Hahhaha- wybuchnęłam śmiechem, nie no tym nie rozwalił.
-Siedzimy właśnie  z chłopakami z kubkami czekolady i oglądamy jakiś durny film.
-Miło słyszeć, ja tymczasem biorę kąpiel.
-Coo? I mi nic nie powiedziałaś?
-A co, wpadłbyś?
-No oczywiście, już mam ochotę się zapakować i do ciebie przyjechać. Wtulić się w ciebie i w twoje piękne włosy. Położyć się obok ciebie w pierzynie. Wykąpać się z tobą.
-Nie  mów więcej, bo mi się na łzy zbiera. Takie wyznania i tak wzruszają!
-Czekaj muszę uspokoić chłopaków, bo mnie tutaj rozbierają.
-Zayn, piliście coś? Ta czekolada do zmyłka?
-No tak, my i czekolada- hahahah.
-Pozdrów ich ode mnie. Ale ucałuj i wyściskaj. Teraz!
-No już robi się.
Teraz słyszałam tylko CMOK, CMOK i parę śmieszków. Pewnie te przytulasy tak ich rozbawiły.
-Już gotowe, wszyscy wycmoktani i wtuleni.
-Okej, to może lepiej się połóżcie spać co?
-Z chęcią ich położę.
-Okej, to kładź, pappa
--DO jutra!
Odłożyłam telefon na poprzednie miejsce i zanurzyłam się cała w pianie. Po kąpieli ubrałam się w piżamę i chwyciłam jakąś książkę oczywiście po angielsku do rąk i wskoczyłam do łóżka. Przyznam, nie przeczytałam tej lektura tak naprawdę. Przysnęło mi się i nawet nw kiedy. Musiało być bardzo późno.
Rano

Obudziłam się z przeczuciem, że ktoś na mnie patrzy. Otworzyłam oczy i cały świat mi się rozpromienił. Zayn leżał obok mnie. Gdy go ujrzałam od razu pocałowałam namiętnie. Ledwo się od niego odrywając. Wtuliłam mocno w jego tors:
-Zayn, jak ci się udało tak szybko tutaj zjawić?
-Dla ciebie wszystko. Wstałem w nocy i poleciałem pierwszym samolotem prosto do ciebie.
-Ooo jakie to romantyczne.
-No w końcu ja jestem romantyczny.
-No nie pochlebiaj tak sobie. Teraz jestem po prostu wniebowzięta, tym, że tutaj jesteś!
-Bardzo tęskniłem, mam nadzieję, że dzisiaj razem się wykąpiemy?
-Dla ciebie wszystko Zayn!
Wstałam i pociągnęłam Zayna za sobą.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Ogłoszenie


Przepraszam za moje przerwy w pisaniu. Kiedyś trzeba poprawiać sprawdziany i się uczyć. W wakacje się to zmieni, będę dodawać codziennie rozdziały, chyba, że gdzieś wyjadę. W takim przypadku oczywiście was poinformuję! :D Mam jeszcze jedną wiadomość: Niestety nie będzie mnie od 19-22 czerwca, ponieważ jestem na wycieczce. Z góry przepraszam, w czwartek na 100% będziecie mieli nowy rozdział!
Pozdrooo dla fanek 1D <333 :*

niedziela, 17 czerwca 2012

Grandmother



Czas mijał niesamowicie szybko. Zanim się spojrzałam było już popołudnie, a mi było coraz trudniej wygramolić się z łóżka. Na szczęście Zayn jak zawsze pomagał mi. Tym razem jednak się nie zjawił, ledwo wdrapałam się na prostą postawę ciała. Przeciągnęłam się i zaczęłam szukać Zayna. W domu nigdzie go nie było, podbiegł do mnie Snopy. Poczęłam go z miną szczęśliwej głaskać, kiedy natknęłam się na list zaczepiony o jego obrożę. Był od Zayna:
Leno, po raz kolejny nie ma mnie obok twojego boku, jest to spowodowane moim nagłym wyjazdem do NY, chłopaki mnie potrzebują. Przepraszam, że bez ciebie, ale była to spontaniczna decyzja. Wrócę razem z nimi w piątek. Kocham was!
Zayn
Troszkę przyznaję przykro mi się zrobiło, na wieść, że Zayna nie będzie aż 2 dni. No cóż pewnie miał coś ważnego do zrobienia, nie bez powodu dzwonił do niego menażer. Już za nim tęskniłam, za jego pięknym ciałem, twarzą no i oczywiście za jego całowaniem. Było dzisiaj dość ciepło, wiec postanowiłam na godzinkę pójść nad nasz basen. Zeszłam na dół i poczęłam rozkoszować się wydobywającymi z okna ciepłymi promieniami słońca. Już wiedziałam, że zapowiada się upalny dzień szczególnie tutaj w Wielkiej Brytanii. Kochałam swoją ojczyznę, ale szczerze mówiąc Wielka Brytania była o wiele lepsza od Polski. Chociaż po części, w Polsce jest mnóstwo zabytków do zwiedzania, Polska ma dużo historii w sobie. Cieszę się, że tam właśnie się urodziłam, ale tak naprawdę to chyba już ten język mi zanikał. Jakby teraz wysłano mnie do polskiej szkoły na sprawdzian z ortografii, na pewno nic bym nie napisała. Przyzwyczaiłam się już do języka angielskiego i pewnie do końca życia będę z niego korzystać. Na szczęście z babcią rozmawiam po Polsku, natomiast z tatą i Eleonor po angielsku.  Wracając do mnie teraz siedziałam zamyślona żując resztki płatków. Przypomniała mi się w tym  momencie babcia, której nie odwiedzałam całe dwa miesiące. Ni chciałam marnować dzisiejszego dnia i postanowiłam, że do niej się wybiorę. Od razu zostawiłam płatki i pobiegłam na górę się ubrać. 
Nawet ani chwileczki nie myślałam o Zaynie, to troszkę dziwne ale realne. Fantastyczne chwile wczoraj z nim spędziłam. Dotarłam do szafy, szukając czegoś odpowiedniego na tak upalny dzień. Wyciągnęłam pospiesznie jedną z sukienek i szybkim ruchem włożyłam na siebie. Następnie znalazłam sandały, które wprost idealnie pasowały do sukienki, do tego jak zwykle biżuteria. No i tym razem pokręcone włosy, lekki makijaż i uśmiech na twarzy. Chwyciłam jeszcze tylko torebkę i byłam gotowa. Odpuściłam sobie dzisiejszy basen, ważniejsza była dla mnie moja babcia, która zastępował  mi mamę. Teraz właśnie dzwoniłam po taryfę, kiedy przed moimi oczami ujrzałam Snopiego całego brudnego od błota. Nie no gorzej być nie mogło. Na szczęście w domu była sprzątaczka, a więc to jej zleciłam mycie zwierzaka. Taksówka już podjechała, teraz wystarczyło tylko wsiąść i udać się prosto do babci. Jednak nie wpadłam na pomysł, że kupię jej jakiś prezent. Nie wypada iść po tak długim czasie z pustymi rękoma. Taksówkarz zatrzymał się przy ogromnym pawilonie. Szybko wysiadłam z auta i pobiegłam w stronę budynku. Pierwsze co kupiłam były czekoladki, kawa. Następnie udałam się do sklepu z ciuchami dla kobiet właśnie w tym wieku. Mój wzrok przykuła przepiękna sukienka w kwiaty, babcia wprost uwielbiała takie fasony. Kolejnym moim celem była kwiaciarni, gdzie obczaiłam różowe tulipany, wzięłam oczywiście cały bukiet. Po drodze do taksówki kupiłam sobie jeszcze butelkę zimnej wody mineralnej. Bardzo mnie orzeźwiła, po takiej bieganinie po sklepach. Wsiadłam powrotem do taksówki i odjechałam.  Od centrum do domu babci było blisko. Ale ja jednak potrzebowałam podwózki, z tak gigantycznym brzuchem ciężko poruszać się po mieście.  Właśnie dojechaliśmy, brałam już ostatni łyk wody. Zapłaciłam taksówkarzowi dość dużą kwotę i udałam się w stronę drzwi. Dom chłopaków wydawał się być taki pusty, postanowiłam, że zajżę do nich później. Miałam jeszcze klucze od tych 2 miesięcy co wtedy okazało się, ze jestem w ciąży. Nie pytali się o niego to nie oddawałam. Teraz wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do drzwi. Nagle przed mną otworzyły się wrota, babcia przyjrzała się nieco i powiedział:
-Eleanor, jak ty się zmieniłaś. W ciąży jesteś?
-Babciu, to ja Lena.
-Co? Przecież miała do mnie przyjechać Eleonor.
--Ale ona jest w Nowym Jorku- mówiłam z lekko podniesionym głosem oczywiście po polsku.
-Ale dzwoniła do mnie, że przyjedzie dzisiaj do P. Przez telefon wydawała się być bardzo zakłopotana, zmieszana, smutna.
-O nie, tylko nie to. Może ona zerwała z Louisem.
-Czekaj zadzwonię do niej.- już wyciągałam telefon, kiedy babci chwycił moją dłoń:
-Leno nie dzwoń, ona jak przyjedzie t wszystko nam wyjaśni. Teraz jest podczas lotu, wiec nie odbierze, ma wyłączony telefon.
-Tak się o nią martwię, nw co się stało?
-Nie martw się, wchodź nie będziesz chyba tak na dworze stała?
-Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do środka. Jak zwykle Stevie mnie przywitał już przy progu. Dom się w ogóle nie zmienił. Babcia podeszła do mnie i z ostrożnością chwyciła za brzuch.:
-Leno, ty dopiero teraz mi się pokazujesz, w zaawansowanej ciąży?
-Bbabciu, to przecież 4 miesiąc!
-Aaaa, dla mnie to i tak zaawansowana ciąża. A gdzie twój chłopak?
--Zayn, on właśnie pojechał do Nowego Jorku i wraca za dwa dni. Musiał tam pilnie jechać, nw co się stało, że Eleonor wraca.
-Powiedz i kochana, czy Zayn o ciebie dba, opiekuje się tobą?
-Tak, oczywiście. Traktuje mnie jak księżniczkę, nie odstępuje  ode mnie na  krok. No z wyjątkiem dzisiejszego dnia.
-Tak się cieszę, że jesteś szczęśliwa. A powiedz, wiesz już czy to chlopiec, czy dziewczynka?
-Tak, Chłopic. Mamy już dla niego nawet imię.
-Jak, owędź? Edward, William?
-Jawaard.
-Bardzo oryginalne imię,  tylko troszkę trudne jak dla mnie.
-Wiem, bo chcę  żeby nasz synek się wyróżniał, był inny. Zayn natomiast chce upodobnić go do siebie.
-Myślę, że w takim razie będzie słodki.
-Babciu, nie odbijaj mi chłopaka, a i chciałam Ciebie zaprosić w końcu do siebie. Co ty na to?
-Mieszkasz z Zaynem?
-Tak, a co. Mamy nawet psa.
-Z chęcią was odwiedzę, ale w przyszłym tygodniu jade na wycieczkę z klubem seniorów.
-Tak? Czyli nie będzie ciebie na moich urodzinach?
-Nie no, nie słuchałaś mnie w przyszłym  tygodniu!
-To w takim razie zapraszam cię teraz!
-Myślała, że chociaż będziesz chciała posprzątać.
-Babciu, a mam od tego służbę.
-Na serio, w takim razie już się szykuję.
-Poczekaj babciu zapomniałam Ci to wręczyć.
-Na serio to dla mnie, prześliczne. Skąd wiedziałaś, że uwielbiam takie stroje, takie sukienki?
-Nw, po prostu wiedziałam.
-Mam nadzieję, że ubiorę ją na wasz ślub.
Teraz  właśnie przypomniałam sobie co Eleonor słyszał, podczas rozmowy Louisa z Zaynem. Już za dwa dni moje urodziny, a Zayn chyba mi się oświadczy, wszystko na to wychodzi. Jego stres, ćwiczenia przed lustrem. Nie no nw, ale wolę się psychicznie do tego przygotować. Babcia właśnie schodził z góry w pięknej beżowej sukience. Wyglądała na bardzo szczęśliwą osobę. Chwyciłam ją pod pachę i poszłam w stronę taksówki, która czekał na dworze.
***Niall***

Byłem zestresowany, za 1h jestem umówiony z Demi. Nie no nie wierzę, że idę z nią na randkę. Właśnie siedziałem na kanapie z chłopakami, kiedy do pokoju wszedł Zayn. Nie no nie spodziewałem się chłopaka tutaj. Uściskałem go porządnie i przywitałem. Zayn jak widać był bardzo szczęśliwy. Nie rozumiem Louis czemu to zrobił Eleonor. Nie  no po prostu on nie umie szanować kobiet. Jak można kogoś zdradzić przed oczami ukochanej. Ja osobiście bym tak nie postąpił, chociaż wiem, że będą razem. Rozumiem, że Louis był pijany, no ale to lekka przesada. Powoli musiałem się już szykować na randkę. Ubrałem się najładniej jak tylko miałem, wyperfumowałem się do granic możliwości. Uczesałem włosy, chociaż nigdy praktycznie tego nie robiłem. Właśnie wyszedłem z łazienki, kiedy zobaczyłem Zayna z jakąś laską. Podbiegłem do niego i odsunąłem od owej dziewczyny. 
Ten oburzony wyjaśnił mi, że to jego siostra i w życiu nie zdradził i nie zdradzi Leny. Przez Louisa miałem dzisiaj taki jakiś dzień nie myślenia. Widziałem wszędzie jakąś zdradę. Masakra. Nie chciałem już o tym myśleć, chwyciłem swoje Oksy i udałem się w drogę do owej kawiarni, do owej dziewczyny. Droga troszkę mi zajęła, ale na szczęście Demi w tej kawiarni zastałem. Uściskałem ją na powitanie i tak zaczęło się nasze paplanie i rozmowy na nasz temat. Nie obyło się oczywiście bez jedzenia. Było bardzo sympatycznie.
***Lena***
Właśnie miałam wprowadzać babcię do domu, kiedy zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam babcię i odeszłam na bok.:
-Halo?
-Cześć skarbie, wszystko  w porządku?
-Tak, w jak najlepszym. Właśnie miałam wprowadzić babcię do dom, kiedy zadzwoniłeś.
-O czyli się beze mnie nie nudzisz, widzę.
-Nie nudzę, ale za to bardzo tęsknię.
-Nie wiesz jak ja za tobą, właśnie teraz jestem z chłopakami.
-Może wiesz co się stało z Louisem i Eleonor?
-No tak, podobno zdradził ją pijany przed jej oczami.
-A to drań, a tak go lubiłam. Muszę się jak najszybciej z nią spotkać.
-Kocie, wracam jednak jutro, to pogadamy. A no właśnie mały się dzisiaj odzywał?
-Nie, w sumie troszkę. Takie lekkie kopnięcia czułam.
-Będzie piłkarzem, ja to czuję.
-Jak czujesz to będzie!
-Dobraa, ja kończę, bo muszę coś tutaj zrobić. Nie bez powodu tu przyjechałem.
-Dobra, to do zobaczenia kocie.
Wpuściłam babcię do środka, a ta z wielkimi oczami nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Dla mnie był to codzienny widok. Mój dom był zwyczajny, nw co ona w nim widziała.

Ledwo odciągnęłam ją od tego widoku i oprowadziłam po domu. Najbardziej spodobał jej się pokój dla dziecka. Wiem, mnie też się podobał. Zayn urządził go według mojego gustu. Zaprowadziłam ją powrotem na dół, gdzie kucharz czekał już na nas z obiadem.

wtorek, 12 czerwca 2012

Kid Choice Awards



Gala zapowiadała się nawet fajnie. Troszkę może zbyt dziecinna atmosfera, ale dało się przeżyć. Siedzieliśmy właśnie na widowni, kiedy na scenie pojawił się Will Smith. On idealnie nadawał się na prowadzącego Kids Choice Awards.  Już prawie Will był koło mnie, jednak to nie ja zostałem oblany slimem, tylko sławna aktorka. Mieliśmy wystąpić za 1h, teraz obserwowaliśmy rozdawanie poszczególnych nagród. Nam niestety nic się nie trafiło. Bardzo fajnie zaśpiewała Katy Perry. Chłopacy troszkę stresowali się tym występem, tym razem dla naszych sławnych rówieśników. Dzieciaki szalały, a po Sali latały ogromne kule ze slimem.
***Lena***

W weekend są moje urodziny. Wszyscy przyjeżdżają do nas na chatę. Zayn coś chyba dla mnie szykuje. Tak jakoś dziwnie się zachowuje i przed lustrem coś zawsze powtarza. Nw co , bo zawsze wejdę w nieodpowiednim momencie. Będę czekać, czas pokarze co twój chłopak przed tobą ukrywa. Tęsknię za resztą, po prostu tak cicho bez nich. Ich przyjazd jest jednym z powodów, których ie mogę doczekać się moich urodzin. Nawet Danielle będzie, niesamowite. Dobrze, że spędzę moje urodziny w obecności najbliższych. Szczególnie Zayna, ale nurtuje mnie to, że na swojej własnej 18-stce nie będę mogła zapalić, ani wypić. Mogę jedynie ślinić się na ich widok. Jednak mój tata miał troszkę rację, ta ciąża zniszczyła minimalnie moje życie, właśnie dlatego ,że nie mogę pić. Ale cieszę się niesamowicie, że będę Mijal dziecko z Zaynem. Kocham go ,a on mnie. Po prostu się dopełniamy. Teraz siedziałam  na kanapie, kiedy Zayn zawołał z łazienki:
-Leno, czy możesz wyciągnąć mi z kieszeni spodni telefon?
-Taaa, czemu?
-Bo chyba dzwoni- powiedział wykrzykując.
-Tak dzwoni, już odbieram.
-Nieee, daj mi proszę. To ważny telefon dzwoni menażer i chce mnie poinformować o sytuacji beze mnie w zespole.
-No, okej żartowałam , nie musisz się tłumaczyć już ci niosę.
Weszłam ostrożnie do lawinki, z zamkniętymi oczami. Zayn prawdopodobnie to zauważył i powiedział:
-Leno, czemu masz zamknięte oczy?
-No, bo pewnie jesteś nagi.
-Aha, jeśli tak, to przecież już nagiego mnie widziałaś i ci pozwalam.
Chwycił moją dłoń i lekko zsuną z mojej twarzy. Zayn jak podejrzewałam był nagutki, jak ja dawno go takiego nie widziałam. Przytuliłam go mocno do siebie i podałam telefon. Ten posłusznie odebrał i rozpoczął rozmowę z Jonem. Ja natomiast nadal byłam w niego mocno wtulona. Był taki gorący. Wyglądał zabójczo, dosłownie był taki hot, że chciało mi się wszystko zdjąć i do niego dołączyć. No Ina dodatek krople wody spływały mu po klacie. Nie no nie wytrzymałam, poszłam do szafy i wyciągnęłam najlepszą luksusową bieliznę ciążową jaką miałam. Nie różniła się od tych w Top Model, tylko, że była troszkę bardziej rozciągnięta w brzuchu. Położyłam się bokiem na łóżku i zawołałam Zayna. Tak się złożyło, że akurat skończył gadać. Wszedł do pokoju  wpatrzony w komórkę pytając:
-Co się stało?
Po czym odwrócił wzrok na mnie. Pomrugał niedowierzanie i lekko przygryzł wargę. Myślałam już, że kurde źle wyglądam. Ale Zayn nadal tą wargę przygryzał.  Po czym zrobil smutną minkę i powiedział:
-Wybacz Jawaard, ale nie wytrzymam. Tatuś cię kocha!
Następnie z rozbiegu ze słodką zadowoloną  minką wskoczył na łóżko. Przytulił mnie mocno i począł namiętnie całować. Nie będę kończyć było dalej. Zayn zdjął ze mnie bieliznę, pocałował w brzuch  ….jego ruchy były tym razem powolne i ostrożne. Nie dziwię się, Zayn uważał na dziecko. Po milutkich chwilach opadliśmy zmęczeni na łóżko przykrywając się kołdrą.

***Niall***
Była nasza kolej, już mieliśmy wchodzić na scenę. Kiedy nagle podeszła do mnie Demi Lokato nawet nw skąd się wzięła. Podeszła do mnie i wręczyła mi małą karteczkę, pokazując znak zadzwoń dla mnie. Wzdrygnąłem lekko brwiami i zrobiłem zakochaną minę. Wiedziałem, że to jest moja wybranka. Nie musiałem już szukać miłości. Otworzyłem powoli karteczkę  i zobaczyłem numer jej telefonu, a obok serduszko. Odwróciłem  karteczkę na drugą stronę, gdzie pisało:
Niall naprawdę mi się podobasz. Skontaktuj się ze mną! Demi Lovato.

Nie no teraz byłem w obłokach. Niestety moją przepiękną chwilę zaburzyli chłopacy, którzy wyciągnęli mnie na scenę. Schowałem szybko podarunek do kieszeni i wszedłem na scenę. Teraz znajdowaliśmy się w pudlach, które oznaczały na biało nasze kontury. Naprawdę wydawało mi się, że nasz występ był najlepszy na tej gali. Katy Perry się nie popisała wieloma gadżetami. Ostatnie chwile, zapowiadają nas i rozpoczęło się. Teraz już wszyscy widzieli nasze kontury, fragment piosenki i What Makes Your Beautfull. Wszyscy piszczeli i śpiewali razem z nami. Szczególne gwiazdy min. Selena Gomez itd. Demi nigdzie nie widziałem, nw czemu nie pojawił się na Sali. Byłem w tym momencie w niej śmiertelnie zakochany, ale musiałem skupić się na śpiewaniu. Zaśpiewaliśmy, na koniec Louis odbił jedną z białych kul latających nad naszymi głowami. Zeszliśmy posłusznie ze sceny i nareszcie mieliśmy już chwilę dla siebie. Szybko wyciągnąłem świstek z kieszeni i chwyciłem telefon:
-Halo- odezwał się głos w słuchawce.
-Cześć tu Niall, z ty zapewnie Demi?
-Tak, tak. Przed koncertem podeszła do ciebie. Zajebiście zaśpiewaliście.
-Gdzie ty byłaś, nie widziałem ciebie nigdzie na widowni.
-No, bo lekko zostałam oblana slimem.
-Tak naprawdę, niesamowite (Realy, it’s amazing).
-Może spotkamy się w Nados   jutro o 16:00?
-Chętnie, nawet powiem bardzo chętnie.
-Okej, to widzimy się jutro o 16:00 w Nados.
-Okej, jak będą korki to ci zadzwonię, do zobaczenia.
-Cześć.
Byłem przeszczęśliwy. Właśnie umówiłem się na randkę z Demi Lovato. Kurde niewiarygodne. Teraz wróciliśmy z powrotem na widownię, gdzie Justin Bimber, mój ulubieniec otrzymał nagrodę najlepszego piosenkarza. Na początku, wszyscy myśleli, że nie wyjdzie, ale jednak wyszedł mój idol. Byłem z niego dumny. I jeszcze puścili jego piosenkę Boyfriend. Zajebiste. Niestety gala się kończyła, a nikt nie został oblany finałowym slimem. Niestety padło na Justina, byłem lekko wkurzony na dzieciaki, które tak akurat zadecydowały w głosowaniu, ale spk. W tym momencie powoli udawaliśmy się w stronę hotelu, a dokładnie samochodu. Wieczór minął nam spokojnie bez zarzuceń.

niedziela, 10 czerwca 2012

Love is coming to you CD



Kurde, jeszcze nie widziałem Harrego tak przerażonego. Może przez ten horror mam jakieś zwidy. Hazza cały we krwi. Nie no niecodzienny widok. Zapytałem się od razu o co chodzi:
-Harry, co ci się stało?
-Właśnie odebrałem poród jakieś kobiety co rodziła na korytarzu.
-Co? Czy ja się nie przesłyszałem. Od kiedy ty studiujesz medycynę?
-Chłopaki to nie jest śmieszne. Przyszedłem do was po apteczkę i coś do wytarcia dziecka.
-Ty mówisz serio, zostawiłeś tą kobietę samą na korytarzu?
-Myślisz Niall, że ja sam odbierałem poród, wszyscy mieszkańcy się zbiegli. To macie ten sprzęt?
-No tak oczywiście. Już ci daję Harry.
Podeszłem do szafki i wyciągnąłem podręczna apteczkę, nożyczki, koc i ręcznik. Podałem wszystko Hazzie, po czym  podążyłem z Liamem w kierunku Harrego. Na środku korytarza był ogromny tłum ludzi. A w środku pani trzymające dziecko całe w krwi. Hazza wytarł ostrożnie niemowlę i okrył kocem. Odciął pępowinę i delikatnie zaopatrzył pępek. Zachowywał się jak specjalista, normalnie jakby tą medycynę studiował. Po chwili było już pogotowie, które wyniosło matkę z dzieckiem do ambulansu, a następnie do szpitala na badania. Harry czuł się bohatersko, wszyscy mu dziękowali. Nawet właściciel hotelu wręczył mu duży kosz słodyczy. Nie no, a mi nie dał, ja bym to lepiej zagospodarował, ale no cóż i tak Harry mi połowę da. Dobry z niego kumpel. W tym całym pomieszczeniu nigdzie nie widziałem Kate, poszedłem więc do ich pokoju. Na kanapie leżała Kate, która płakała w poduszkę. Usiadłem koło niej i zapytałem:
-Kate, co ci Harry zrobił, mów!
-Nic, tylko pobiegł do jakieś obcej kobiety, nie chciał ze mną spędzić czasu.
-Ale Kate, ta kobieta rodziła, a Harry właśnie odebrał poród.
-Co? Na serio, już do niego biegnę. Gdzie jest mój bohater?
-Niedaleko naszego pokoju na korytarzu.
-Okej, już biegnę.
Wybiegła z pokoju tak szybko, że nie zauważyłem nawet kiedy, ja tymczasem poszedłem do pokoju dalej oglądać film.
***Louis***

Eleonor błagała mnie żebym poszedł z  nią na zakupy. Zbytnio mi się nie chciało, ale dla ukochanej wszystko. No więc ubraliśmy się jakoś normalnie i wyszliśmy z pokoju. Przed naszymi oczami znajdował się tłum ludzi, których punktem obserwacji był popisujący się Harry. Nie wiedziałem czy to sen, czy mój najlepszy przyjaciel stoi przed widownią. Ominąłem całą wiarę i Podeszłem do Harrego. Już chciałem się go zapytać co się stało? Ale Eleonor chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą:
-Louis za 2h zamykają sklepy, dalej.
-No tylko mnie to interesuje co mój przyjaciel właśnie zrobił.
-No ty nic nie wiesz? Przecież odebrał poród jakieś kobiety.
-What?
-No tak, teraz wszyscy mu gratulują.
-Czy ja czegoś o nim nw. Kiedy on studiował medycynę?
Zastanawiając się poszedłem z Eleonor.

***Lena***

Wymęczona położyłam się na kanapie przed telewizorem. Droga z Bradford do naszego domu była tak długa. Zayn w tym momencie bawił  się ze Snopy, a ja oglądałam  jakiś film. Oczy kleiły mi się do snu. Już po chwili spałam, czułam tylko jak ktoś pocałował mnie w czoło. Po czym zaniósł na górę do wyrka, był to nie kto inny tylko Zayn. Dziwię się, że mnie wgl uniósł, nie ważyłam już 60 kg, tylko 75kg. Ta ciąża naprawdę mnie zmieniła, mam nadzieję, że Zaynowi to nie przeszkadza. Pewnie nie, bo w brzuchu jest mały Jawaard. Odliczam do tego porodu, nie mogę się doczekać momentu kiedy będę malucha trzymał na rękach. Nie wracamy już do NY. Byłoby to bez sensu, nie opłacalne. Wykonać 4 loty, ja bym osobiście tego nie zniosła. Wracając do tematu leżałam teraz wtulona w mojego chłopaka, a w nogach ogrzewana przez Snopy.

Rano
Jak co ranek, Zayn wpatrywał się we mnie. Pocałowałam go namiętnie i wtuliłam się w jego gołą klatę. Wiele fanek na pewno by tak chciało. Postanowiłam, że dzisiaj odwiedzę Daniele, jak była u nas pierwszy raz, to obiecałam jej, że się z nią spotkam. No więc wstałam i zeszłam na dół na śniadanie. Kucharz przyrządził specjalnie na moje życzenie gofry. Były przepyszne z owocami, bitą śmietaną, polewami. Do tego zrobił mi koktajl ze świeżych owoców. Nie no lepszego rarytasu nie było. Zayn zjadł to samo, ale zamiast koktajlu mrożoną kawę.  Po zjedzeniu posiłku udałam się do góry, aby się ubrać. Założyłam na siebie czarną kieckę ciążową, do tego czarne szpilki. Chciałam zachować żałobę w rodzinie. Wyprostowałam włosy, zrobiłam make-up i byłam gotowa. Tylko musiałam jeszcze do niej zadzwonić. Wybrałam pospiesznie numer i :
-Halo- odezwał się głos Daniele w słuchawce.
-Cześć, to ja Lena. Maiłyśmy się spotkać, obiecałam Tobie.
-No tak, bardzo chętnie . Może za chwilkę w Nados?
-Okej, dobra zaraz będę.
-Czekam!
-Do zobaczenia.
Poprosiłam Zayna:
-Zayn zawieziesz mnie do Londynu, do Nados?
-A po co?
-No jadę na spotkanie z Daniele.
-Oo, Daniele? To bardzo fajna dziewczyna, sympatyczna, mila.
-Zayn!  Nie zauważyłeś jeszcze, że masz dziewczynę?
-No tak, tylko kiedyś prawie z nią byłem, tylko gdyby nie Liam to wszystko byłoby okej.
-Innym razem mi opowiesz, jestem ciekawa. Ale teraz zawieź mnie proszę do Nados.
-Już się robi, panie przodem- powiedział otwierając mi drzwi.
-Dziękuje.
-Przepięknie dziś wyglądasz Leno, ale ty nie  musisz chodzić ubrana na czarno.
-Teraz mi to mówisz?
-No tak, ale i tak do twarzy ci w czarnym.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam z Zaynem do Londynu. Jak zwykle długa droga. Po jakieś 39 min,. Byłam na miejscu. Zayn wysadził mnie troszkę dalej od Nados, bo straszne korki były. Mam nadzieję, że Daniele nie musiała długo czekać. Nie myliłam się dopiero co przyszła, nawet nic nie zamówiła. Z daleka widać było jej burzę loków. Przywitałam się z nią i zamówiłyśmy po soku pomarańczowym. Opowiadała mi o swojej karierze tancerki. Ile musiała przejść, gdy tak ja jej słuchałam stwierdziłam , że ja w porównaniu do tego całego towarzystwa jestem nikim. No ja i Kate, Eleonor modelką, Daniele tancerką. A chłopaki piosenkarzami. Tylko ja i Kate wpierdoliłyśmy się w ich życie. Była dla mnie ona osobą podziwu. Opowiedziałam jej całą moją historię. Powiedziałam, że chciałabym studiować aktorstwo i  mam nadzieję, że spełnię to marzenie.
***Liam***

Jak zwykle zrobiłem twitcama dla fanów. Puściłem dobrą muzę na laptopach chłopaków, no i odpowiadałem na pytania. Stwierdziłem, że jednak twitcam jest zanudzający, ale fanki zrobią wszystko żeby mnie zobaczyć. One uszczęśliwiają mnie, a ja je. One płacą za koncerty, a ja dla nich śpiewam i robię twitcama. Chłopacy raz po raz przerwali mi i wchodzili w kamerę. Ja ich po prostu kocham. Dzisiaj mieliśmy iść na KCA, bardzo lubiłem tą galę, ponieważ oblewali zieloną mazią. Chciałem chociaż raz być ją oblany. Świetna zabawa, ja tym czasem kończyłem twitcama. Musiałem się w końcu uszykować. Troszkę martwi mnie sytuacja Nialla, który jako jedyny z zespołu nie ma dziewczyny. Może znajdzie sobie kogoś na tej gali. Nw czy jest taka druga osoba, która cały czas jest głodna. Właśnie ubierałem się, kiedy do pokoju wbiegł Hazza. Był nagi, Kate z nim nie było. Okazało się, że on po prostu brał prysznic u nas. I mnie po prostu nie zauważył. Chociaż on zawsze przy nas jak byliśmy razem w pokoju chodził nago. Wszyscy chodziliśmy. Tą zasadę wymyślił nie kto inny tylko Hazza. Była ona troszkę dziwna, ale jakoś  zabawna w pewnym sensie. Zayn jako jedyny nigdy nie zdejmował dołu. Nw czemu, ale okej. Hazza teraz biegał po pokoju z kocem na plecach krzycząc :Super man. Jakby co ja go nie znam. Natomiast ja byłem już w 100% gotowy na KCA.

***Kate***
Szukałam wszędzie Harrego, nie wiedziałam gdzie mi zajączek uciekł. Byłam już uszykowana na galę, ale partnera nadal nie miałam. No wiec obczajałam każdy pokój chłopaków. Moim ostatnim kursem  był pokój Liama  i Nialla. Zapukałam lekko do drzwi, ale nikt mi nie otwierał. Uchyliłam wrota, a tam Harry biegający po pokoju. Podeszłam do niego:
-Harry uspokój się! Jadłeś dzisiaj jakieś płatki?
-Nie? Czemu?- powiedział przytulając się nagi do mnie.
-Bo biegasz nagi po pokoju Liama i Nialla.
-Tak? Nie zauważyłem. Sorry już się zbieram.
-Masz- podałam mu ręcznik.
-Dzięki skarbie.
-Nie dziękuj, tylko chodź. Wszyscy są gotowi oprócz ciebie.
Chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam w swoim kierunku. Po niespełna 30 min szykowania Hazza był gotowy i mogliśmy wszyscy udać się na Kid Choice Awards 2012.

piątek, 8 czerwca 2012

Love is coming to you



Moje urodziny zbliżały się wielkimi krokami. A pogrzeb cioci Zayna dzisiaj w Bradford. Spakowaliśmy się pospiesznie oczywiście z psem i pojechaliśmy do rodzinnego domu Zayna. Droga jak zawsze była dluga i wydawała się nie mieć końca. Po drodze mijaliśmy górzyste tereny i lasy. Nawet natknęliśmy się na sarenkę, która przebiegała przez jezdnię. Przypomniałam sobie Polskę, te stare dobre tereny, gdzie do niedawna mieszkałam. Nawet chyba zapomniałam tego języka. Wymsknęło mi się przy Zaynie:
-Kurde tęsknię za Polską.
Zayn spojrzał się na mnie ze zdziwioną miną i zapytał:

-Coś mówiłaś, bo nie zrozumiałem.
-No tak jakoś zapomniałam, że mówisz po Angielsku i powiedziałam do ciebie po Polsku.
-Aha, a co?
-No, że tęsknię za Polską.
-Według mnie to nawet niezły kraj, ale no nw tak jakoś za dużo w niej fanek.
-No nie przesadzaj, jedna koło ciebie siedzi. No troszkę ich jest. Wierz mi one naprawdę marzą o waszym koncercie.
-No rozmawialiśmy o tym z menadżerem, on powiedział, że co najwyżej dopiero damy tam koncert za rok. To i tak niezły termin.
-No w sumie. Justin u nas nigdy nie był.
-Właśnie sobie coś przypomniałem.
-Coo?
-A nic, nieważne. Patrz już jesteśmy.
Dom tym razem wyglądał jakoś smutniej. Widać było, że panuje tutaj żałoba rodzinna. Powoli dostaliśmy się do środka, gdzie trwały gorączkowe przygotowania do pogrzebu. Wszyscy stroili się , biegali po domu i krzyczeli na siebie, ponieważ nie mogli znaleźć ubrań. Wmieszaliśmy się z Zaynem w tłum, nawet nikt nas nie zauważył. Prześlizgnęliśmy się do góry i usadowiliśmy w pokoju Zayna. Rozpakowaliśmy się i ubraliśmy. Chaos wydawał się skończyć. Zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy gotowi byli do wyjścia. Gdy nas zauważyli zrobili zdziwione miny, co my tu robimy? Chwilę tak jeszcze na nas patrzyli, po czym podbiegli uradowani na rodzinnego przytulasa. Nie mogłam odczepić się od wspólnie zlączonych ciał. Nareszcie jeden mądry Zayn się odezwał, po czym wszyscy się ode mnie odkleili. Za to Zayn dostał ode mnie porządnego buziaka. Od razu po mnie pocałowali go rodzice, ale dosłownie mama w jeden, a tata w drugi policzek. 

To było słodkie. Oczywiście siostrzyczki mojego chłopaka nie mogly napatrzeć się na mój brzuch, był on w prawdzie duży, ale nie był to eksponat. Gdy jedna rączka najmłodszej siostry Zayna zbliżyła się do brzucha, ten gdy to zobaczył wykrzyknął: tylko ja mogę dotykać tego miejsca Leny. Na co ja wybuchnęłam śmiechem, Zayn tylko spojrzał się na mnie z poważną miną i powiedział:
-Ale ja nie żartowałem.
-Mnie się wydawało, że jednak żartowałeś.- powiedziałam
-Może będziemy zbierać się już na ten pogrzeb- powiedziała zupełnie poważnie mama Zayna.
-No to jest dobry pomysł- przytaknęłam
Wsiadliśmy do samochodu, który oczywiście Zayn prowadził. Siedziałam z tyłu razem z mamą i siostrami mojego wybranka. Ojciec natomiast siedział z przodu. To takie niewiarygodne, Zayn jest tak do niego podobny, no z wyjątkiem oczu, które ma po mamie. No cmentarz nie był daleko. Przeszliśmy między mogiłami do kaplicy. Zbierało mi się na wymioty. We wnętrzu panował nieprzyjemny zapach i zimno. Na środku stala trumna i dookoła dużo kwiatów. Zayn jako pierwszy podszedł do otwartej trumny i chwycil rękę cioci żegnając się na wieki. Reszta postąpiła tak samo. Ceremonia pogrzebowa nie trwala długo, przynajmniej mi się tak wydawało. Wielu łzy spływały po policzkach, ale nie mnie. Ja to już przeżyłam, była do tego przygotowana i na to odporna. Odprowadziliśmy trumnę do świeżo wykopanego grobu. Zayn płakał jak dziecko, a sam miał być ojcem. Mniejsza z tym, po ceremonii udaliśmy się na stypę. Dobry obiadek, miłe rozmowy i te wspomnienia o cioci Zayna. Teraz już byłam pewna, że Zayn tak szybko o niej nie zapomni. Dowiedzieliśmy się co się stało ulubienicy Zayna. Popełniła samobójstwo, ponieważ dowiedziała się , że jest chora na raka złośliwego płuc. 

Podobno dużo paliła, już wiem po kim Zayn to odziedziczył i wiem dlaczego tak lubił ją odwiedzać. Oboje sobie palili. Rozkoszowaliśmy się właśnie pysznym plackiem, Zayn aż chciał przepis. No, oczywiście dla mnie żebym go upiekła. Chwyciłam się za brzuch i poczułam lekkie kopnięcie. Przeprosiłam i odeszłam od stołu. Poszłam na dwór się przewietrzyć. Już po chwili moją samotność zagłuszył Zayn:
-Skarbie, coś się stało?
-Lekkie kopnięcie, ale to nic złego. Chciałam pobyć chwilę sama.
-Mały się odzywa- powiedział, po czym chwycil mój brzuch.
-Zayn, czy moglibyśmy już jechać. Jest późno, jestem zmęczona. Chciałabym się już położyć.
-Oczywiście, możemy jechać nawet zaraz tylko pożegnam się z rodzinną.
-Pójdę z tobą, ale tylko na sekundę.
Pozegnałam się z każdym z osobna i pojechaliśmy z Zaynem do domu.
***Niall***

Zastanawiałem się czemu jeszcze nie mam dziewczyny, przecież jestem taki słodki. Fanki na mój widok piszczą, czego mi brakuje? Może urody, zawsze jak ją spotykałem ona nie chciała mi jej dać. Moje rozmyślania przerwał Liam:
-Niall, stary pójdziesz ze mną na mecz?
-Kiedy?
-Jutro o 18:00?
-Spoko, a kto gra?
-Nooo Portugalia i Polska.
-Ooo, chętnie, a ktoś jeszcze idzie?
-Noo, ja, ty, Louis i może Harry. Teraz jest zajęty Kate więc nw.
-A Zayn się odzywał?
-No dzwonil tylko, że dojechali. Wszystko w porządku. Słyszałeś, że mają psa?
-Co? Od kiedy?
-Podobno od wczoraj, Zayn kupił Lenie.
-Ach, no tak. Wy wszyscy macie dziewczyny,a ja jeden nie. To jest już krępujące i nawet męczące. Chciałbym wreszcie kogoś mieć.
-No wiesz, miłość sama nie przychodzi. Musisz  ją znaleźć.
-Ty ją szybko znalazłeś, ale w sumie jeszcze troszkę to z Daniele chodziłaby z Zaynem. Tak świetnie się dogadywali.
-Przepraszam, ale jednak ja z nią chodzę.
-Przypomnieć Tobie jak to było?
-Nie dzięki, jednak spk.
-Okej, nie będę nic mówił, może tutaj są jakieś podsłuchy, kamery.
-Wiemy wszystko o sobie, ale są jednak niektóre rzeczy, które chciałbym zachwać dla siebie.
-No spk.
Wstałem i poszedłem w kierunku kuchni. Poszukiwałem coś oczywiście do jedzenia, a co by innego. Wziąłem chipsy, coś do picia. Usiadłem spowrotem na kanapie szukając pilota. Liam na nim siedział, zanurkowałem ręką pod jego tyłek, było troszkę to krępujące, ale Liam nic nie powiedział. Ja natomiast szukalem jakiegoś dobrego filmu w wypożyczalni telewizyjnej. Nagle natknąłem się na piłę 5, po czym włączyłem i wpatrywałem się z ciekawością w ekran. Liam tylko się bał, raz po raz się do mnie nawet tulił. Nie rozumiałem go , on przecież zachowywał się jak baba, typowa baba. Sam w to nie wierzyłem, kiedy po paru minutach zasnął, chłopak był zmęczony nie dziwię się. 3 koncerty to nie mało, jeśli się śpiewa w każdej piosence. Ja natomiast rozkoszowałem się krwią. Nie spodziewałem się co teraz nastąpi. Nagle do pokoju wparował spanikowany Harry, nie wiedziałem o co mu chodzi. Po chwili zauważyłem jego całą koszulkę we krwi.

CDN.