Czas mijał niesamowicie szybko. Zanim się spojrzałam było
już popołudnie, a mi było coraz trudniej wygramolić się z łóżka. Na szczęście
Zayn jak zawsze pomagał mi. Tym razem jednak się nie zjawił, ledwo wdrapałam
się na prostą postawę ciała. Przeciągnęłam się i zaczęłam szukać Zayna. W domu
nigdzie go nie było, podbiegł do mnie Snopy. Poczęłam go z miną szczęśliwej
głaskać, kiedy natknęłam się na list zaczepiony o jego obrożę. Był od Zayna:
Leno, po raz kolejny nie ma mnie obok twojego boku, jest to
spowodowane moim nagłym wyjazdem do NY, chłopaki mnie potrzebują. Przepraszam,
że bez ciebie, ale była to spontaniczna decyzja. Wrócę razem z nimi w piątek.
Kocham was!
Zayn
Troszkę przyznaję przykro mi się zrobiło, na wieść, że Zayna
nie będzie aż 2 dni. No cóż pewnie miał coś ważnego do zrobienia, nie bez
powodu dzwonił do niego menażer. Już za nim tęskniłam, za jego pięknym ciałem,
twarzą no i oczywiście za jego całowaniem. Było dzisiaj dość ciepło, wiec
postanowiłam na godzinkę pójść nad nasz basen. Zeszłam na dół i poczęłam
rozkoszować się wydobywającymi z okna ciepłymi promieniami słońca. Już
wiedziałam, że zapowiada się upalny dzień szczególnie tutaj w Wielkiej
Brytanii. Kochałam swoją ojczyznę, ale szczerze mówiąc Wielka Brytania była o
wiele lepsza od Polski. Chociaż po części, w Polsce jest mnóstwo zabytków do
zwiedzania, Polska ma dużo historii w sobie. Cieszę się, że tam właśnie się
urodziłam, ale tak naprawdę to chyba już ten język mi zanikał. Jakby teraz wysłano
mnie do polskiej szkoły na sprawdzian z ortografii, na pewno nic bym nie
napisała. Przyzwyczaiłam się już do języka angielskiego i pewnie do końca życia
będę z niego korzystać. Na szczęście z babcią rozmawiam po Polsku, natomiast z
tatą i Eleonor po angielsku. Wracając do
mnie teraz siedziałam zamyślona żując resztki płatków. Przypomniała mi się w
tym momencie babcia, której nie odwiedzałam
całe dwa miesiące. Ni chciałam marnować dzisiejszego dnia i postanowiłam, że do
niej się wybiorę. Od razu zostawiłam płatki i pobiegłam na górę się ubrać.
Nawet ani chwileczki nie myślałam o Zaynie, to troszkę dziwne ale realne.
Fantastyczne chwile wczoraj z nim spędziłam. Dotarłam do szafy, szukając czegoś
odpowiedniego na tak upalny dzień. Wyciągnęłam pospiesznie jedną z sukienek i
szybkim ruchem włożyłam na siebie. Następnie znalazłam sandały, które wprost
idealnie pasowały do sukienki, do tego jak zwykle biżuteria. No i tym razem
pokręcone włosy, lekki makijaż i uśmiech na twarzy. Chwyciłam jeszcze tylko
torebkę i byłam gotowa. Odpuściłam sobie dzisiejszy basen, ważniejsza była dla
mnie moja babcia, która zastępował mi
mamę. Teraz właśnie dzwoniłam po taryfę, kiedy przed moimi oczami ujrzałam
Snopiego całego brudnego od błota. Nie no gorzej być nie mogło. Na szczęście w
domu była sprzątaczka, a więc to jej zleciłam mycie zwierzaka. Taksówka już
podjechała, teraz wystarczyło tylko wsiąść i udać się prosto do babci. Jednak
nie wpadłam na pomysł, że kupię jej jakiś prezent. Nie wypada iść po tak długim
czasie z pustymi rękoma. Taksówkarz zatrzymał się przy ogromnym pawilonie.
Szybko wysiadłam z auta i pobiegłam w stronę budynku. Pierwsze co kupiłam były
czekoladki, kawa. Następnie udałam się do sklepu z ciuchami dla kobiet właśnie
w tym wieku. Mój wzrok przykuła przepiękna sukienka w kwiaty, babcia wprost
uwielbiała takie fasony. Kolejnym moim celem była kwiaciarni, gdzie obczaiłam różowe
tulipany, wzięłam oczywiście cały bukiet. Po drodze do taksówki kupiłam sobie
jeszcze butelkę zimnej wody mineralnej. Bardzo mnie orzeźwiła, po takiej
bieganinie po sklepach. Wsiadłam powrotem do taksówki i odjechałam. Od centrum do domu babci było blisko. Ale ja
jednak potrzebowałam podwózki, z tak gigantycznym brzuchem ciężko poruszać się
po mieście. Właśnie dojechaliśmy, brałam
już ostatni łyk wody. Zapłaciłam taksówkarzowi dość dużą kwotę i udałam się w
stronę drzwi. Dom chłopaków wydawał się być taki pusty, postanowiłam, że zajżę
do nich później. Miałam jeszcze klucze od tych 2 miesięcy co wtedy okazało się,
ze jestem w ciąży. Nie pytali się o niego to nie oddawałam. Teraz wzięłam
głęboki oddech i zadzwoniłam do drzwi. Nagle przed mną otworzyły się wrota,
babcia przyjrzała się nieco i powiedział:
-Eleanor, jak ty się zmieniłaś. W ciąży jesteś?
-Babciu, to ja Lena.
-Co? Przecież miała do mnie przyjechać Eleonor.
--Ale ona jest w Nowym Jorku- mówiłam z lekko podniesionym
głosem oczywiście po polsku.
-Ale dzwoniła do mnie, że przyjedzie dzisiaj do P. Przez
telefon wydawała się być bardzo zakłopotana, zmieszana, smutna.
-O nie, tylko nie to. Może ona zerwała z Louisem.
-Czekaj zadzwonię do niej.- już wyciągałam telefon, kiedy
babci chwycił moją dłoń:
-Leno nie dzwoń, ona jak przyjedzie t wszystko nam wyjaśni.
Teraz jest podczas lotu, wiec nie odbierze, ma wyłączony telefon.
-Tak się o nią martwię, nw co się stało?
-Nie martw się, wchodź nie będziesz chyba tak na dworze
stała?
-Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do środka. Jak zwykle
Stevie mnie przywitał już przy progu. Dom się w ogóle nie zmienił. Babcia
podeszła do mnie i z ostrożnością chwyciła za brzuch.:
-Leno, ty dopiero teraz mi się pokazujesz, w zaawansowanej
ciąży?
-Bbabciu, to przecież 4 miesiąc!
-Aaaa, dla mnie to i tak zaawansowana ciąża. A gdzie twój
chłopak?
--Zayn, on właśnie pojechał do Nowego Jorku i wraca za dwa
dni. Musiał tam pilnie jechać, nw co się stało, że Eleonor wraca.
-Powiedz i kochana, czy Zayn o ciebie dba, opiekuje się tobą?
-Tak, oczywiście. Traktuje mnie jak księżniczkę, nie odstępuje ode mnie na
krok. No z wyjątkiem dzisiejszego dnia.
-Tak się cieszę, że jesteś szczęśliwa. A powiedz, wiesz już
czy to chlopiec, czy dziewczynka?
-Tak, Chłopic. Mamy już dla niego nawet imię.
-Jak, owędź? Edward, William?
-Jawaard.
-Bardzo oryginalne imię,
tylko troszkę trudne jak dla mnie.
-Wiem, bo chcę żeby
nasz synek się wyróżniał, był inny. Zayn natomiast chce upodobnić go do siebie.
-Myślę, że w takim razie będzie słodki.
-Babciu, nie odbijaj mi chłopaka, a i chciałam Ciebie
zaprosić w końcu do siebie. Co ty na to?
-Mieszkasz z Zaynem?
-Tak, a co. Mamy nawet psa.
-Z chęcią was odwiedzę, ale w przyszłym tygodniu jade na
wycieczkę z klubem seniorów.
-Tak? Czyli nie będzie ciebie na moich urodzinach?
-Nie no, nie słuchałaś mnie w przyszłym tygodniu!
-To w takim razie zapraszam cię teraz!
-Myślała, że chociaż będziesz chciała posprzątać.
-Babciu, a mam od tego służbę.
-Na serio, w takim razie już się szykuję.
-Poczekaj babciu zapomniałam Ci to wręczyć.
-Na serio to dla mnie, prześliczne. Skąd wiedziałaś, że
uwielbiam takie stroje, takie sukienki?
-Nw, po prostu wiedziałam.
-Mam nadzieję, że ubiorę ją na wasz ślub.
Teraz właśnie
przypomniałam sobie co Eleonor słyszał, podczas rozmowy Louisa z Zaynem. Już za
dwa dni moje urodziny, a Zayn chyba mi się oświadczy, wszystko na to wychodzi.
Jego stres, ćwiczenia przed lustrem. Nie no nw, ale wolę się psychicznie do
tego przygotować. Babcia właśnie schodził z góry w pięknej beżowej sukience.
Wyglądała na bardzo szczęśliwą osobę. Chwyciłam ją pod pachę i poszłam w stronę
taksówki, która czekał na dworze.
***Niall***
Byłem zestresowany, za 1h jestem umówiony z Demi. Nie no nie
wierzę, że idę z nią na randkę. Właśnie siedziałem na kanapie z chłopakami,
kiedy do pokoju wszedł Zayn. Nie no nie spodziewałem się chłopaka tutaj. Uściskałem
go porządnie i przywitałem. Zayn jak widać był bardzo szczęśliwy. Nie rozumiem
Louis czemu to zrobił Eleonor. Nie no po
prostu on nie umie szanować kobiet. Jak można kogoś zdradzić przed oczami
ukochanej. Ja osobiście bym tak nie postąpił, chociaż wiem, że będą razem. Rozumiem,
że Louis był pijany, no ale to lekka przesada. Powoli musiałem się już szykować
na randkę. Ubrałem się najładniej jak tylko miałem, wyperfumowałem się do granic
możliwości. Uczesałem włosy, chociaż nigdy praktycznie tego nie robiłem. Właśnie
wyszedłem z łazienki, kiedy zobaczyłem Zayna z jakąś laską. Podbiegłem do niego
i odsunąłem od owej dziewczyny.
Ten oburzony wyjaśnił mi, że to jego siostra i
w życiu nie zdradził i nie zdradzi Leny. Przez Louisa miałem dzisiaj taki jakiś
dzień nie myślenia. Widziałem wszędzie jakąś zdradę. Masakra. Nie chciałem już
o tym myśleć, chwyciłem swoje Oksy i udałem się w drogę do owej kawiarni, do
owej dziewczyny. Droga troszkę mi zajęła, ale na szczęście Demi w tej kawiarni zastałem.
Uściskałem ją na powitanie i tak zaczęło się nasze paplanie i rozmowy na nasz
temat. Nie obyło się oczywiście bez jedzenia. Było bardzo sympatycznie.
***Lena***
Właśnie miałam wprowadzać babcię do domu, kiedy zadzwonił
mój telefon. Przeprosiłam babcię i odeszłam na bok.:
-Halo?
-Cześć skarbie, wszystko
w porządku?
-Tak, w jak najlepszym. Właśnie miałam wprowadzić babcię do
dom, kiedy zadzwoniłeś.
-O czyli się beze mnie nie nudzisz, widzę.
-Nie nudzę, ale za to bardzo tęsknię.
-Nie wiesz jak ja za tobą, właśnie teraz jestem z
chłopakami.
-Może wiesz co się stało z Louisem i Eleonor?
-No tak, podobno zdradził ją pijany przed jej oczami.
-A to drań, a tak go lubiłam. Muszę się jak najszybciej z nią
spotkać.
-Kocie, wracam jednak jutro, to pogadamy. A no właśnie mały
się dzisiaj odzywał?
-Nie, w sumie troszkę. Takie lekkie kopnięcia czułam.
-Będzie piłkarzem, ja to czuję.
-Jak czujesz to będzie!
-Dobraa, ja kończę, bo muszę coś tutaj zrobić. Nie bez
powodu tu przyjechałem.
-Dobra, to do zobaczenia kocie.
Wpuściłam babcię do środka, a ta z wielkimi oczami nie mogła
uwierzyć w to co zobaczyła. Dla mnie był to codzienny widok. Mój dom był
zwyczajny, nw co ona w nim widziała.
Ledwo odciągnęłam ją od tego widoku i oprowadziłam po domu.
Najbardziej spodobał jej się pokój dla dziecka. Wiem, mnie też się podobał.
Zayn urządził go według mojego gustu. Zaprowadziłam ją powrotem na dół, gdzie
kucharz czekał już na nas z obiadem.