Za krzaków wyskoczyli wszyscy goście. To było dziwne.
Wszyscy trzymali w rękach balony ze swoich autografem. Mój i Zayna balon wręczył
nam Justin. Szybko je podpisaliśmy, po czym wypuściliśmy je w gwiaździste
niebo. Było to troszkę żałosne i głupie, ale chyba tak mieliśmy rozpocząć naszą
urodzinową imprezę. Od razu wszyscy goście udali się do swoich samochodów w
celu powrotu do lokalu. Mu natomiast z Zaynem wolnym krokiem szliśmy do
samochodu. Przecież to my byliśmy gospodarzami imprezy. Ostatni pocałunek w tym
magicznym miejscu, ostatnie widoki i wsiedliśmy do samochodu. Tym razem Zayn
pozwolił mi poprowadzić. W końcu był to mój samochód miałam prawo nim
pojeździć. Dotknęłam kierownicy i spojrzałam na Zayna:
-Jesteś tego pewny, mam prowadzić?
-Oczywiście, to przecież twoja noc narzeczono.
-Dziękuję, narzeczony.
Przekręciłam kluczyki i nawet nie zauważyłam kiedy te
cudeńko odpaliło, a ja jechałam. Nie wierzyłam, na szczęście nikogo na drodze
nie było. Miałam okazję w końcu poćwiczyć, to prawo jazdy było troszkę
wyrobione niezgodnie z prawem. A tam. W tym momencie troszkę z Zaynem się
zagadałam, raz po raz na niego spoglądając. Rozmawialiśmy właśnie o dziecku,
spojrzałam ostatni raz na jezdnię, nikogo nie było, więc pozwoliłam mojemu chłopakowi dotknąć brzucha. Uczynił ,
PO czym dostał ode mnie całusa. Nie wiedziałam, co teraz się wydarzy. Był to
najgorszy moment w moim życiu. Odwróciłam wzrok na jednię. Wprost na nas jechał
ogromny tir. Ostatnie słowa jakie słyszałam Zayna to:
-Leno skręć w prawo, na pobocze!
Tak też szybko uczyniłam, niestety zbyt późno zareagowałam.
Trafiliśmy w drzewo. Teraz już nic nie czułam, powieki momentalnie mi się
zamknęły.
30 min. później
***Zayn***
Ocknąłem się, bardzo bolała mnie głowa. Krew spływał mi po
czole, miałem rozciętą głowę. Szybko zerknąłem na Lenę, była nieprzytomna. Była
cała we krwi. Od razu zacząłem ją przebudzać, lecz wszystko na marne. Błagałem
Boga żeby się obudziła, żeby z dzieckiem było wszystko w porządku.
Natychmiastowo sprawdziłem czy oddycha. Na szczęście oddychała. Przyłożyłem
głowę do brzucha, aby sprawdzić, czy serce dziecka bije. Tutaj nie byłem pewny
czy bije. Spanikowałem, natychmiastowo wyciągnąłem z kieszeni komórkę i
zadzwoniłem po pogotowie. Lecz jednej ręki nie mogłem w ogóle ponieść. Nie
przejmowałem się tym teraz, w tym momencie najważniejsza była dla mnie Lena i
oczywiście Jawaard. Nagle w słuchawce usłyszałem głos kobiety:
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
-Dobry, z narzeczoną miałem wypadek. Proszę jak najszybciej
przyjechać!
-W jakim stanie jest zona?
-Jest nieprzytomna. A tak w ogóle jest w ciąży. Proszę się
spieszyć. Znajdujemy się w lesie, jakoś w drodze do Londynu z północnej części.
-Już wysyłam karetkę.
Nagle mocno zabolała mnie głowa, komórka ześlizgnęła mi się
z dłoni. Oczy powoli się zamykały. Słyszałem tylko sygnał karetki, nie wytrzymałem
straciłem przytomność.
2h później
Świetnie się bawiłem, właśnie tańczyłem z Kate kiedy
zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na ekranik mojej komórki. Zrobiło się
poważnie, numer zastrzeżony. Przeprosiłem Kate i dyszlem na dwór. Odebrałem;
-Halo?
-Dzień dobry, czy rozmawiam z Harrym Styles’em?
-Tak, o co chodzi? Kim pani jest?
--Jestem recepcjonistką w miejskim szpitalu w Londynie.
Dzwonię poinformować pana, że Zayn Malik i Lena Calder mieli poważny wypadek
samochodowy.
-Co? Pani żartuje, żyją prawda?
-Tak, żyją. Proszę przyjechać, wszystkiego dowie się pan na
miejscu.
Załamany włożyłem urządzenie do kieszeni i poszedłem po
resztę. W kolanach miałem watę, ledwo szedłem. Akurat wszyscy siedzieli przy
stoliku:
-Zbierajcie się Zayn i Lena mieli wypadek!
-Cooo? Moja siostrzyczka. Żyją?
-Tak, nic więcej nw, kazali przyjechać do szpitala.
Wszyscy od razu udaliśmy się do szpitala. Na miejscu szybko
pobiegliśmy do recepcjonistki, która skierowała nas do sali , w której leżał
Zayn. W środku Leny nie było, Zayn miał
rękę i nogę w gipsie oraz miał zawiązaną bandażem na czubku głowę. Szybko
Podeszłem do niego i chwyciłem jego
dłoń. Zayn był w śpiączce. Chwyciłem kartę zdrowia
, która leżała zawieszona o łóżko. W tym samym momencie do
Sali wszedł lekarz:
-Dzień dobry, jak myślę jesteście jego przyjaciółmi?
-Tak, czy Zayn z tego wyjdzie?- zapytałem spanikowany
specjalisty.
-Jest w stanie stabilnym. Ma lekki wstrząs mózgu, rozciętą
miał głowę, no i jak widzicie złamaną nogę i rękę. Na razie jest w śpiączce.
Wiecie, że to on zadzwonił po pogotowie, wtedy był jeszcze przytomny, lecz gdy
dotarliśmy na miejsce już nie.
-A gdzie jest jego dziewczyna Lena Calder?
-Ona jest na intensywnej terapii. Przyjechała do nas w
stanie zagrażającym życie. Teraz jest lepiej. Ma złamaną nogę, wstrząs mózgu,
miała pękniętą czaszkę no i wiecie liczne zadrapania i siniaki.
-A co z dzieckiem, przecież ona jest w ciąży
-Tego jeszcze nie wiemy, co z dzieckiem. Na razie wszystko
badamy, dopiero wieczorem będą wyniki. Jest w śpiączce. A no i chciałem was
jeszcze upomnieć, że możecie być u pacjenta tylko w pojedynkę. Możecie się
zmieniać.
-Przepraszam, jestem siostrą Leny, Eleanor Calder, czy bym
mogła się z nią zobaczyć?
-Miało mi, może tylko pani i tylko na 5 min. Pacjentka jak
już powiedziałem jest w ciężkim stanie i potrzebuje spokoju, aby się obudziła.
-Dobrze.
-Okej, to proszę za mną.
Weszłam do sali otoczonej szybą. W środku leżała moja
siostrzyczka. Gdy ją zobaczyłam łezka spłynęła mi po policzku. Nigdy jeszcze
nie widziałam jej w takim stanie. Dziękowałam Bogu za to, że w ogóle przeżyła,
martwiłam się o Lenę. Chciała ułożyć sobie życie, a je prawie straciła. Miała
być z Zaynem szczęśliwa, mieli mieć dziecko. Chwyciłam jej dłoń i spostrzegłam
pierścionek i to zaręczynowy. Uśmiech pojawił mi się na twarzy, moja mała
siostrzyczka ma narzeczonego i to Zayna. Nawet nie wiedziałam, że się jej
oświadczył. Ona w końcu też nie wie, że Louis też mi się oświadczył. Zamyślona
patrzałam na kropelki kroplówki wpływające do ciała mojej siostry. Jak ja
mogłam się cieszyć w takiej chwili, kiedy jedna z najdroższych mi osób cierpi.
Ucałowałam ją w czoło i lekko pogłaskałam po głowie. Nagle za szybą pojawił się
Louis. Gdy go zauważyłam odłożyłam jej dłoń na miejsce i poszłam w kierunku
mojego ukochanego. Ostatni raz spojrzałam na Lenę i ze łzami w oczach wtuliłam
się w Louisa. Ten przytulił mnie i
powiedział:
-Ele wszystko będzie dobrze, za miesiąc Lena już będzie
wychodziła ze szpitala, zobaczysz, razem z Zaynem. Jak nie, to nw co sobie
zrobię. Ja chcę, cię tylko uszczęśliwić. Sam nie mogę w to uwierzyć. Mnie też
nie jest łatwo w tamtej Sali leży mój najlepszy przyjaciel, którego znam3 lata.
No i oczywiście Lena moja przyjaciółka, która wiele mi już pomogła. Sam jestem
w okropnym stanie, dzisiaj miała obchodzić swoją 18-stkę, a leży w szpitalu. To
okropne i nadal nie mogę w to uwierzyć.
Chodź musimy do nich wrócić. Ktoś w końcu musi jechać po ich rzeczy.
-Louis, Zayn dzisiaj oświadczył się Lenie.
-Co? Nic mi drań nie powiedział.
-No moja siostra też
mi nic nie powiedziała, ale to w sumie się wyrównuje, bo my im też nic nie
wspomnieliśmy.
-No w sumie, patrz teraz moja kolej żeby wejść do Zayna.
***Louis***
Powoli otworzyłem drzwi do sali. Podeszłem do szpitalnego
łóżka, na którym leżał mój przyjaciel. Usiadłem i chwyciłem jego dłoń,
powtarzając: Zayn wróć do nas, bez ciebie nie ma one direction, bez ciebie nie
ma całości. Zayn przyjacielu obudź się. Byłem pod wpływem takiej presji, że
zacząłem go nawet szturchać. Znowu powtarzałem: Zayn masz narzeczoną, dziecko w
drodze nie zostawiaj ich. Zayn. Wiedziałem, że nic już nie zrobię, wiedziałem,
że tymi słowami go nie obudzę. Miałem już wstawać, kiedy zobaczyłem coś
niesamowitego. Zayn otwierał oczy. Szybko zacząłem pocierać jego rękę mówiąc:
-Zayn, stary obudziłeś się.
Natychmiastowo do Sali wbiegły pielęgniarki wraz z lekarzem.
Niestety wyprosili mnie z pokoju. Ostatnie co widziałem to zabłąkane oczy
mojego przyjaciela, które widocznie nie wiedziały gdzie są.
Otworzyłem oczy,
koło łóżka siedział Louis. Zaraz po tym do Sali wbiegli sanitariusze. Zaczęli wypytywać
mnie czy wiem kim jestem, czy wszystko pamiętam. Ja idealnie wszystko
pamiętałem. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że wypadek miałem razem z
Leną. Przecież ona jest w ciąży. Łzy poleciały mi po policzkach. Szybko
zapytałem specjalistów:
-Przepraszam, czy moja narzeczona żyje, a dziecko?
-Narzeczona, panna Lena Calder jest w śpiączce, ma złamaną
nogę, pękniętą czaszkę i wstrząs mózgu.
-A co z moim synkiem?
-Przed chwilą właśnie otrzymałem wiadomość o stanie pana
dziecka.
-Na twarzy lekarza pojawił się uśmiech.
-Co z nim, proszę powiedzieć!
-Żyje i ma się bardzo dobrze. Przeżył lekki wstrząs, ale
wszystko jest jak przed wypadkiem.
-Naprawdę, mogę zobaczyć się z Leną?
-Może pan, tylko, że najpierw musimy pana posadzić na wózku.
Jak pan zauważył, ma pan złamaną nogę.
-Tak, tak, chcę jak najszybciej się z nią spotkać.-
powiedziałem zniecierpliwiony.
-Już pana tam wiozę. Tylko przed drzwiami czekają na pana
zaniepokojeni przyjaciele.
Wyjechałem na korytarz. Gdy mnie wszyscy ujrzeli
przytomnego, podbiegli do mnie i przytulili.
-Proszę się opanować, ten pan jest świeżo po wypadku.
-A tak właściwie Zayn opowiedz co się stało?
-No, okej w skrócie, bo muszę zobaczyć się z Leną. No więc,
tak z racji, że Lena ma dzisiaj urodziny, to pozwoliłem jej poprowadzić. Jechaliśmy
, gdy zachciało mi się po prostu pogłaskać ją po brzuchu. Nic nie jechało, do
czasu, kiedy spojrzeliśmy na drogę. Wprost na nas jechał tir. Kazałem Lenie
skręcić i dalej pamiętam już tyle, że ujrzałem ją całą we krwi i szybko
zadzwoniłem po pogotowie. To wszystko moja wina i tylko moja. Gdybym poczekał z
tymi czułościami do powrotu, nie leżelibyśmy teraz w szpitalu w piżamkach.
-Nie obwiniaj się Zayn, to nie wasza wina. To wina tego kierowcy, który jechał na was.-
powiedział Harry
-A tak w ogóle to kiedy mieliście zamiar powiedzieć nam, że
się zaręczyliście.
-Mieliśmy wam wszystkim oficjalnie powiedzieć na imprezie,
no ale tak wyszło. A tak w ogóle co z gośćmi?
-Poinformowaliśmy ich, że mieliście wypadek no i wszyscy
pojechali do domu. A i Justin Bimber kazał wam przekazać, że jutro was
odwiedzi.
-Miło słyszeć, dobra panie doktorze jedziemy do Leny.
-O mój Boże- powiedziałem zdziwiony i załamany.
Lekarz dowiózł mnie do jej łóżka, chwyciłem jej dłoń i
pocałowałem. Płacząc powtarzałem: Wszystko będzie dobrze kochanie. Obudzisz
się, wrócisz do domu, będziemy szczęśliwi, urodzisz, pobierzemy się i będziemy
żyli długo i szczęśliwie. Leno, obudź się, bez ciebie nie mogę żyć. Leno kocham
Cię. Po tych słowach pogłaskałem ją po brzuchu i resztę tej nocy spędziłem przy
jej łóżku czekając na moment, w którym
się obudzi.
Sorry, że tak zapuściłam bloga, ale wakacje są i nie będę wiecznie siedzieć przed kompem. Przydałyby się jakieś komy rodacy. Bardzo was o nie proszę. Obiecuję, że dodam nowy rozdział max tydzień. Przepraszam za takie zakończenie tego rozdziału, no ale zawsze nie może być happy end.
Pozdroo dla fanek 1D <33333
Sorry, że tak zapuściłam bloga, ale wakacje są i nie będę wiecznie siedzieć przed kompem. Przydałyby się jakieś komy rodacy. Bardzo was o nie proszę. Obiecuję, że dodam nowy rozdział max tydzień. Przepraszam za takie zakończenie tego rozdziału, no ale zawsze nie może być happy end.
Pozdroo dla fanek 1D <33333